Rozdział XI

75 4 0
                                    

Wydawało mi się, że nic nie może wyrwać z mnie z tego błogiego stanu. Aż do chwili, w której drzwi otwarły się z hukiem. Draco i ja poderwaliśmy się i stanęliśmy na równe nogi. Nie mogłam uwierzyć...
- Ron, co ty tu robisz? - nie spodziewałam się go tutaj. W sumie nikgo się nie spodziewałam.
- Hermiona, Draco uciekajcie do Dumbledora! - krzyknął wyraźnie przerażony. Draco też to widział, wyczuł, że coś złego się dzieje. Chwycił moją dłoń i pociągnął na wskazane miejsce.
- A Ron?! - zdenerwowałam się - przecież coś mu się może stać. On nie potrafi czarować!
- Zajmę się nim. - Powiedział po czym oddał mnie w ręce Dumbledora, który nie wiadomo skąd pojawił się za mną. 
- Ale Draco, nie możesz... - odbiegł już daleko.
- Hermiono, on musi. Do naszej szkoły wtargnęła Bellatrix. Wiem o wszystkim co się wydarzyło od Rona, to on mnie zawiadomił, że nadchodzi niebezpieczeństwo. Będzie dobrze uwierz mi. - uśmiechnął się niedbale i dodał:
- Zostań tu i nie wychodź, to o Ciebie jej chodzi.
Zamknął drzwi na klucz.
Jak to o mnie? - zastanawiałam się. Może pomyślała, że Draco nie zabił mnie, bo był zakochany?
Przecież wtedy jeszcze mnie nieznosił.
Siedziałam tak i rozmyślałam. W końcu do głowy wpadło mi rozsądne wytłumaczenie tej sytuacji. Bellatrix widziała, jak zajmuję się nim w jaskini. To mogło jej nasunąć myśl o naszych uczuciach. Zdawało jej się to nienaturalne, ponieważ każda inna mugolka na moim miejscu by uciekła.
Z rozważań wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła. W całym pomieszczeniu zrobiło się okropnie zimno. Wtedy zobaczyłam przez otwór w drzwiach czarny materiał. To była część sukni. A z czarną suknią kojarzyła mi się tylko jedna osoba...

A to wszystko przez nienawiść... || DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz