Młody Kang lekko wzdrygnął się z zimna. Pomimo rozpoczynającej się wiosny, wieczory wciąż były chłodne. W pewnym momencie zatrzymał się na środku chodnika. Stał tak, patrząc się w nocne niebo, a ludzie mijali go jak pracujące mrówki. Sang gapił się w gwiazdy, które przez oświetlenie żyjącego miasta, były ledwo dostrzegalne. Lubił tę czynność. Była dla niego uspokajająca. Z transu wyrwała go dorosła kobieta, przypadkowo popychając go ramieniem. Chłopak zachwiał się, a gdy złapał z powrotem równowagę, udał się w dalszą drogę.
Wracając do domu, zastanawiał się nad tym, co poczuł kilka minut temu. Co właściwie zrobiła z gabinecie pana Parka. Niby mały gest. Jedno uderzenie. Jednak tak drobny ruch dodał mu jakiegoś dziwnego zastrzyku energii i pewności siebie. Nie wyobrażał sobie, że taka blacha rzecz wprawi go z tak dobry nastrój.
Gdy wrócił do domu, przywitał się krótko z matką. Spokojnym krokiem i beznamiętnym wyrazem twarzy ruszył do swojego pokoju. Było to dla niego coś nietypowego, bo zawsze chwile przed przekroczeniem progu domu, przywdziewał najbardziej realistyczny uśmiech jaki tylko potrafił. Dziś się na to nie wysilał. Gdy wszedł do pokoju, rzucił się plecami na wąskie łóżko. Przymrużył oczy i wpatrywał się w sufit, mrucząc pod nosem:
- Coś jest chyba ze mną kurwa nie tak.
~~~***~~~
Po raz kolejny poniedziałek. Tęsknił za weekendem, kiedy mógł nie robić nic i nikogo to nie obchodziło. Spodziewał się, że spotka go to samo co w zeszłym tygodniu. W sumie zdarzało się to prawie każdego poniedziałku. Nie mylił się. Dlaczego Namjoon tak bardzo lubił ten dzień?
- Hej, hej, hej~ Lalunia!
Usłyszał za swoimi plecami idąc szkolnym korytarzem. Odwrócił się, a w oddali ujrzał swojego dręczyciela w wyrysowanym na twarzy diabelskim uśmieszkiem. Nikt nie zwracał na nich szczególnej uwagi. Już od trzech lat stawało się to szkolną rutyną nie tylko dla nich, ale dla chyba całej szkoły. Młody jedynie westchnął i przymknął na chwilę oczy, aby się nieco uspokoić. Zanim się obejrzał, Kim stał już prawie przed nim i patrzył na niego z góry, a on mógł podziwiać zwisające z jego szyi łańcuchy zdobiące czarny t-shirt.
- No co tam dzisiaj maluszku~?
Starszy spytał go z mydlanymi oczami, kładąc mu rękę na ramieniu i pochylając się do niego, tak aby ich wzrok był na równym poziomie jak do małego dziecka. Yeosang nie rozumiał, jak to się działo, że Joon miał nad nim taką władzę, pomimo że był starszy od niego o zaledwie miesiąc.
- Czego Ty Kurwa Zawsze Chcesz? - Wyartykułował dokładnie każde słowo z osobna, wbijając w niego zmęczony wzrok. To nie było tak, że „malec" bał się prześladowcy. On po prostu miał go święcie dość. Wiedział, że tamten nic mu nie zrobi na terenie placówki.
- Ojoj, dzidzia pyskuje do tatusia. A nie. Przepraszam - odpowiedział ze śmiechem. - Zapomniałem, że ty nawet swojego prawdziwego tatusia nie znasz - dodał udając współczucie i ponownie wybuchł śmiechem.
Nie wytrzymał.
W trakcie tej całej scenki, ręka Kanga w szybkim tempie uniosła się, zacisnęła w pieść i spotkała z policzkiem Kima. Ten stracił równowagę, ale nie upadł. Kilkanaście par zaskoczonych oczu zwróciło się w ich stronę. Starszy piorunował chłopaka wzrokiem i nie dowierzał. Czy Kang Yeosang śmiał go uderzyć?- Tak chcesz się bawić...?!
Namjoon już chciał się odegrać, ale przystopował, gdy usłyszał głos nauczycielki.
- Kim Namjoon! Co ty znowu wyprawiasz, dziecko? - odezwała się pani Han Eunji, ratując Sangowi tyłek. - Ile razy trzeba będzie z tobą chodzić do dyrektora? - westchnęła, pokazując ręką, aby szedł za nią.
Dręczyciel wyminął swoją ofiarę i po drodze splunął obok jego butów. Kang rozejrzał się po zdziwionych twarzach, a każdy nagle wracał do tego, czym zajmował się wcześniej, nie chcąc łapać kontaktu wzrokowego. Wzruszył ramionami, poprawił czerwony sweter i szedł dalej w swoją stronę, a jego twarz wciąż i aż do końca dnia nie wskazywała żadnych emocji.
CZYTASZ
Zbrodnia, nie kara. Grzech, nie wina... [Seongsang]
FanfictionMiało być jedno spotkanie? Zamieniło się w serię spotkań. ALE zawsze jest jakieś „ale". Gdy matka kłamstwem zaciąga go do lekarza, on zaczyna rozumieć czym są uczucia do ludzi. Zaczyna rozumieć czego pragnie. Aż za bardzo. Nie jest to jednak tak ko...