9. Schwytałaś mnie jak nikt inny.

61 1 31
                                    

#tmwlfl


Mindy

Moi rodzice od dziecka uczyli mnie, że pomoc innym ludziom jest bardzo ważnym aspektem w ludzkim życiu. Odkąd zbudowali swoje imperium, którym był hotel i ich stopa życiowa nieco się podniosła, zaczęli wspierać jeden z domów samotnej matki w Sydney. Ale nie tylko to. Co rok organizują w hotelu bal charytatywny, z którego przeznaczają pieniądze na różne organizacje.

To od nich nauczyłam się szerzyć pomoc. Bezinteresownie pomagałam moim bliskim i przyjaciołom. To było coś, co sprawiało mi radość. Dlatego gdy w piątek Calum zadzwonił do mnie i powiedział, że ich pralka się popsuła i czy może zrobić dwa prania u mnie, od razu się zgodziłam.

Razem z Ashtonem zjają się u mnie w domu krótko przed szesnastą, kiedy zdążyłam już wrócić z pracy i przygotować obiad dla dzieci. Calum wygląda inaczej, przede wszystkim, nie ma na sobie czarnych spodni, a jeansy. Gdzie nie gdzie są przeprute, ma nieco wywinięte nogawki. Do tego ubrał czarny t-shirt z logo Motley Crue, czarne sztyblety. Cały ubiór dopełniło kilka małych szczegółów takich jak dwa sygnety na palcach u prawej dłoni i okulary przeciwsłoneczne. Wygląda po prostu wow. Ashton też nie wygląda źle. Martensy, czarne spodnie i biała, satynowa koszula z krótkim rękawkiem.

Calum wita mnie całusem w usta, a Ashton przytula się do mnie.

-Mindy, nawet nie wiesz, jak ratujesz nam życie. -odzywa się Ashton, maszerując za mną do piwnicy, w której znajduje się pralka.

-To przecież nic takiego. -uśmiecham się do niego przyjaźnie.

Pokazuję Irwinowi jak włączyć wszystkie programy i gdy pralka napełnia się wodą, wchodzimy na górę. Calum trochę porządził się w kuchni i przygotował nam po kubku herbaty. Kiedy siadamy przy stole, na dół, ze swojego pokoju, przychodzi Helen. Wydaje się być trochę zmieszana w towarzystwie chłopaków.

-Dzień dobry. -mamrocze w ich stronę i wdrapuje mi się na kolana.

-Cześć, mała. -Calum uśmiecha się do niej. -Jak masz na imię?

-Helen. -odpowiada cichutko. -A wy?

-Ja jestem Ashton, a to Calum. -przedstawia ich ten pierwszy.

Po chwili Helen zaczyna razem z nami się śmiać i rozmawiać. Chichocze wysokim głosem, a Ash próbuje ją naśladować. Kiedy pierwsze pranie się kończy, Hel oferuje pomoc w wywieszeniu i nastawieniu kolejnego. Jest zachwycona chłopakami, przynosi nawet z pokoju puzzle z księżniczkami Disneya i całą czwórką je układamy.

-Co u Luke'a? -pytam, nastawiając wodę na kolejną herbatę.

-Wyjechał w środę do rodziców. -odpowiada Calum, nie odrywając uwagi od puzzli rozrzuconych po stole.

-Mamo, dziś jest dzień „FF". -obwieszcza Helen, patrząc na mnie wielkimi oczami.

-Co to „FF" dzień? -pyta Ashton.

-Dzień Fast Fooda. -stawiam przed każdym z nich po kubku z herbatą. -Możemy zamówić pizzę, okej?

Helen się zgadza, a po chwili, kiedy już każde z nas wybrało swoje dodatki Calum postanawia zadzwonić do pizzerii. Gdy zakańcza rozmowę, siada ponownie przy stole i wraca do układanie puzzli. Przyglądam się tej trójce przez chwilę i mam wrażenie, jakby dosłownie Ash i Cal cofnęli się w czasie. Wyglądają przeuroczo, a jednocześnie przezabawnie, pochyleni w skupieniu, układając puzzle z księżniczkami Disneya.

Mój wzrok trochę dłużej zatrzymuje się na Calumie. W jego oczach tańczą iskierki, gdy patrzy na Helen, próbującą nauczyć go wszystkich imion księżniczek. Uśmiecha się do niej czule, gdy ta mówi o tym, czemu właśnie Ariel najbardziej lubi. Zapamiętuję ten moment i mam nadzieję, że takie sytuacje będą się częściej zdarzały. Uwielbiam patrzeć na Caluma, gdy się uśmiecha, dzięki czemu wokół jego oczu tworzą się zmarszczki, a w policzkach dołeczki. Jest coś w tym jego uśmiechu, na pewno sprawia, że i ja się uśmiecham. I chcę go nieustannie całować, ale to już szczegół.

tell me what love feels like / calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz