Rozdział 23

915 54 22
                                    

Po kilku minutach drogi Will razem z Kate weszli do niewielkiego namiotu. W powietrzu unosił się zapach leków i płynu dezynfekującego. Na środku stało małe drewniane biurko, dwa krzesła, a za nimi kilka pudeł.

- Siadaj.- ustawiła siedziska naprzeciw siebie.

- O czym chciałaś porozmawiać?- odparł nie zwlekając.

- Podsłuchałam rozmowę Larry'ego z głównym dowódcą. Planują atak na zamek.- William zmarszczył brwi.

- Teraz?- był zaskoczony decyzja łowców.

Straż zamkowa nie miała braków ani żadnych słabszych członków. Szaleństwem byłoby teraz ich zaatakować.

- Również byłam zdziwiona. Rozkaz przyszedł dwa dni temu.- wydawała się czymś zaniepokojona.

- Kiedy dokładnie?

- Za równe dwa tygodnie. O świcie mamy zebrać się w wschodniej części Middletown. Stamtąd ruszymy na zamek.- nerwowo zaciskała dłonie.

- Ale to chyba nie jedyna informacja o której chciałaś mi powiedzieć.- doskonale wyczuł zmieszanie przyjaciółki.

- Nie, to wszystko. Po prostu dalej nie mogę pojąć, że Natalie jest wampirem.- westchnęła ciężko, wstając i zaczynając krążyć po pomieszczeniu.- Jak mogłam tego nie zauważyć. Jej dziwne zachowanie gdy prosiłam ją o podanie werbeny.

- Wszystkich nas oszukała.- odparł ze spokojem.

- Ale nie wydawała się zła. Jest córką byłego króla. Oni starali się żyć w pokoju.- mamrotała pod nosem.

- Byli oni takimi samymi krwiopijcami jak inni.- warknął zaciskając w dłoni paralizator.

- Ale...

- Jeśli to wszystko, muszę wracać powiadomić o tym Sean'a i Camille.- wstał z zamiarem opuszczenia pomieszczenia.

- Tak.- westchnęła zrezygnowana patrząc jak znika zza płachtą namiotu.

<~♡~>


Na dworze zaczynało się robić coraz ciemnej, a niebo pokryły srebrzyste gwiazdy. Pomimo mroku jaki otulił obóz, pochodnie pozostały zgaszone. Łowcy w ciemnościach podążali w stronę północnej części. Ubrani w swoje łowieckie stroje, głośno stąpając szli przed siebie. W tłumie William zauważył Kate, która gdy go zobaczyła uśmiechnęła się krzywo. Chłopak dołączył do nich i już po chwili stał na ogromnym placu przed stosem słomy. Gdy tupanie butów o ziemię ucichło, z tłumu wyszedł w czarnym płaszczu Larry.


- Tej nocy po raz kolejny możemy udowodnić, że jesteśmy silniejsi! Że jesteśmy dumni z bycia ludźmi!- jego potężny głos rozniósł się po placu i przerwał głuchą cisze. Skinął głową w stronę mężczyzny którzy stali przy klatce wampira. Porazili go prądem by spokojnie wyciągnąć go z klatki. Prowadzili go ciągnąc za ręce i co chwilę rażąc prądem.- Teraz to my możemy patrzeć na te bestie z góry!- przypięli mu ręce łańcuchami i wciągnęli na stos.- Nigdy więcej nie ugniemy się przed nimi!- odpalił pochodnie zapałką.- Niech zapłonie, ogień zwycięstwa!- rzucił palący się kawałek drewna na stos słomy.

Natalie z przerażeniem przyglądała się jak ogień wspina się, by po chwili dosięgnąć wampira. Przeraźliwy krzyk bólu i głośne wiwaty łowców sprawiły, że była zmuszona zatkać uszy rękoma. Kiedy zapach spalonej skóry do niej dotarł, sprawił że dziewczyna dostała odruchów wymiotnych. Zamknęła oczy chcąc odciąć się od tego widoku. Otworzyła je dopiero kiedy do jej nozdrzy dotarł słodki zapach ludzkiej krwi. Larry stał przed nią z chytry uśmiechem.

Zaginiona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz