Rozdział 31

875 52 22
                                    

Natalie stała przed drzwiami w swojej komnacie, przykładając ucho do drewnianej powłoki nadsłuchiwała kroków służby. Tej nocy również śnił jej się koszmar. Wróciła w nim do momentu, gdy zgubiła się sama w lesie. Ze załzawionymi oczami cicho wyszła na korytarz. Zamierzała udać się do Will'a. Dlatego z bosymi stópkami szła w stronę bocznego wyjścia z zamku. Podeszła do wyjścia, jednak zatrzymała się widząc światła lamp trzymanych przez jakiś ludzi niedaleko ogrodu. Jej ciekawość wygrała nad strachem i bezszelestnie zaczęła kierować się w ich kierunku ukrywając się w ciemnościach drzew. Przy dosyć wysokim żywopłocie stał jej wuj rozmawiając z dwoma nieznanymi jej ludźmi. Podeszła jeszcze bliżej chcąc dowiedzieć się o czym rozmawiają.

- Jutro mam nadzieję usłyszeć wieści o jego tragicznej śmierci.- odparł zimnym głosem Arthur. Dziewczynka przestraszona zakryła dłonią usta.- Nie pozwolę by splamił naszą krew.

- Jak nazywa się ofiara?- odezwała się zakapturzona postać niskim gardłowym głosem.

- William Clarke, syn Edgara.- ostatnie imię niemalże wypluł z odrazą.

Natalie słysząc imię swojego przyjaciela ledwo powstrzymała się by nie pisnąć ze strachu.

- Nie mówiłeś że chodzi o syna dowódcy łowców.- odparł natychmiast nieznajomy z delikatnym oburzeniem.

- Zapłacę ci dwa razy tyle na ile się umawialiśmy, ale ma zniknąć.- warknął w odpowiedzi Arthur.

- Miło jest z tobą robić interesy.- zadowolony nieznany mężczyzna schował dłonie w kieszenie płaszcza.

Dziewczynka widząc zbliżającą się do niej postać wuja. Starała wcisnąć się w kore drzewa chcąc stać się niewidzialna. Wstrzymała oddech i modlił się by nie usłyszał jej szaleńczo bijącego serca.

Mężczyzna ku uciesze małej wampirki minął ją nawet nie podejrzewają, że byli podsłuchiwani.

- Jeszcze jedno...- nagle odwrócił się napotykając zaskoczone spojrzenie Natalie.

Dziewczyna zacisnęła piąstki zrywając się do biegu. Nie przebiegła jednak daleko. Chwile później poczuła żelazny uścisk w na jej ramieniu. Arthur podniósł ją boleśnie do góry wybijając palce w jej ramiona.

- Popełniłaś ogromny błąd.- twarz miał jak wykutą w kamieniu

Wystraszona zaczęła wierzgać nogami w różne strony.

- Will! Will!- zaczęła krzyczeć.

Arthur natychmiast zasłonił jej usta dłonią. Natalie niewiele myśląc Ugryzłam go w rękę. Niestety nie przyniosło to żadnych skutków, oprócz lekkiego skrzywienia się mężczyzny. Tracąc pomysły co mogłaby teraz zrobić, zacisnęła mocniej zęby i kopnęła go z całych swoich sił w brzuch. Zaskoczony zachwiał się do tyłu i potykając cię o korzeń runął na ziemię. Natalie nie czekając ani chwili zerwała się do biegu. Biegał przed siebie w stronę lasu. Tylko tam mogła go zgubić. Bała się wrócić do zamku. Wtedy doskonale wiedziałby jak ja znaleźć.

Natalie obudziła się po raz kolejny ze snu, którego do końca nie rozumiała. Co on miał znaczyć? Dlaczego w nim Arthur chciał pozbyć się Will'a? Nic nie miało w nim sensu.

Dziewczyna przeciągnęła się i wyjrzała przez okno. Było jasno, a na zewnątrz latały ptaki szczęśliwie nucąc swoje pieśni. Poczuła pieczenie swojego znaku. Dotknęła go dłonią i przywołała Koro do siebie. Feniks otrzepał się i wyprostował skrzydła. Spojrzał z tęsknotą w stronę wolnych ptaków.

Zaginiona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz