Rozdział 2

6 3 0
                                    

Laura stała w kolejce do swojego samolotu, czuła ogromne rozentuzjazmowanie. Zaraz wybierze się w podróż swojego nowego życia, zostawiając dawne wspomnienia za sobą. Z ekscytacją podała stewardessie swój bilet w jedną stronę. 

- Życzę miłej podróży, swoje miejsce znajdzie pani zaraz na środku samolotu - dziewczyna uśmiechnęła się, przedarła bilet wpuszczając Laurę na pokład, która szybko odnalazła swoje miejsce. Usiadła przy oknie i spojrzała na puste siedzenie obok niej. No tak, miał być z nią Daniel, przynajmniej teraz może się rozłożyć za dwie osoby, uśmiechnęła się sama do siebie. Trzeba szukać plusów w każdej sytuacji, prawda? Przed odlotem jeszcze raz spojrzała na ekran swojego telefonu, jej narzeczony, a chyba już nawet ex narzeczony nic do niej nie napisał. 

Samolot wystartował, a Laura nagle poczuła uczucie samotności, wielkiej samotności. Nie miała nikogo. Przez to, że zbyt pochłonęła się pracy i związkowi, nawet nie miała przyjaciółki, której mogłaby się wyżalić. Wszyscy jej znajomi byli jej współpracownikami. W liceum i na studiach była zbyt skupiona na nauce, aby nawiązać z kimś głębsze więzi. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że jej samotność pogłębi się jeszcze bardziej. Może rzeczywiście kariera to nie wszystko? Może powinna sobie kupić, albo przygarnąć kota? Aby mieć jakiekolwiek towarzystwo... Na pewno nie pozna nikogo kto chciałby się z nią zaprzyjaźnić, to nie szkoła średnia, wtedy był czas na szukanie znajomości. Teraz jest już dorosła i każdy w jej środowisku ma już swój świat, swoje własne życie... 

***

Jakie szczęście, że samoloty do Nowego Jorku latają bezpośrednio. Chociaż i tak 9 godzin w ścisku nie należało do komfortowych przeżyć. Laura szybko włożyła nową kartę do telefonu i go włączyła, napisała do swojej cioci, że już wylądowała. Ciocia Małgorzata była siostrą jej taty, mieszkała w Stanach od 30 roku życia, wyprowadziła się za miłością. Przy okazji kłócąc się z całą rodziną, która uważała, że na pewno jej wybranek ją wykorzysta. 

- Moja kochana bratanica! - Ciocia podeszła do Laury mocno przytulając ją do siebie. 

- Hej ciociu, hej Josh - podała rękę mężowi Małgorzaty. 

- A gdzie twój narzeczony?

- Daniel już nie jest moim narzeczonym - dziewczyna spuściła wzrok. 

-That's my girl! - krzyknęła ciocia, która była prawdziwą optymistką. Josh popatrzył się na nią spode łba. 

- To, kiedy się rozwodzimy? - zażartował śmiejąc się. 

- Hmm, nigdy? - pocałowała go w policzek. Czuć było chemię pomiędzy nimi, tak właśnie wygląda prawdziwa miłość. 

- To gdzie jedziemy? Słyszałam, że znaleźliście mi mieszkanie - Laura jednak miała już dość stania i marzyła o wielkim, wygodnym łóżku i śnie. Jet lag dawał się we znaki, a już jutro miała zacząć pracę. Także zamierzała spać dziś cały dzień...

- Zmęczona? Jest dopiero 8:00 rano - ciocia się zaśmiała.

- W Polsce, 14:00. Przypominam, że jeszcze się nie przełączyłam na tę strefę czasową.  

- Wiem, wiem. Już jedziemy, będziesz mieszkać jedynie kilka przecznic od nas, twój tata zapłacił już całkowitą kwotę za twój nowy dom. Bardzo przytulne i ładne mieszkanko, uwierz mi... 

-Co? Przecież umowa była inna! - Laura oburzyła się, ponieważ miała wynajmować mieszkanie, a nie mieć swojego własnego. Nie lubiła, gdy ktokolwiek traktował ją jak małą sierotkę, którą trzeba się zaopiekować. Fakt, że tata nie zbiedniał, ponieważ z tego co wiedziała prowadził wielką firmę, która prosperowała bardzo dobrze. Ale kupno mieszkania to przesada, tym bardziej, że ona sama potrafi o siebie zadbać.

Do przodu za marzeniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz