Rozdział 1

12 4 0
                                    

Laura rozglądała się po restauracji popijając drinka. Wypatrywała swojego narzeczonego, po kilku minutach ujrzała swoją drugą połówkę z wielkim bukietem róż. Uśmiechnęła się szeroko, Daniel zawsze był romantyczny, uwielbiał ją, przynosił dużo prezentów. 

- Cześć kochanie - chłopak podszedł do niej i cmoknął w usta

- Hej, gotowy na przygodę życia? - uśmiechnęła się zalotnie. 

- Jak najbardziej, ale najpierw coś zamówmy - mówiąc to zaczął przeglądać menu. 

Podczas czekania na zamówione posiłki, Daniel rozpoczął temat. 

- To gdzie wyjeżdżamy? Mam nadzieję, że nie w Bieszczady.

- Dlaczego nie w Bieszczady? Nigdy nie chciałeś odpocząć od codziennego zgiełku? 

- Raczej nie, wolę miejski styl życia - złapał ją za rękę.

-To ci się na pewno spodoba! Otóż jedziemy do Nowego Jorku! - Laura krzyknęła podekscytowana, lecz jej dobry humor szybko minął. Ręka jej narzeczonego powędrowała na kieliszek wina które pił. 

- Nie żartuj... - wziął porządny łyk trunku.

- Coś nie tak? Powiedziałeś...

- Tak powiedziałem, że pojadę wszędzie za tobą, ale nie aż do USA! - złapał się za głowę i spojrzał na nią z niedowierzaniem malującym się w oczach. 

- Ale, wszystko załatwiłam, chciałam ci zrobić niespodziankę, myślałam, że jesteś gotowy przystać na każdą moją propozycję... - Laurze zrobiło się smutno, wiedziała, że nie każdy jest gotowy ot tak wyjechać, ale Daniela przecież nic tu nie trzymało. Miał swoją własną firmę IT, którą prowadził zdalnie, więc nie musiał rezygnować z pracy. Ze swoimi rodzicami widział się tylko w święta, nie był za bardzo do nich przywiązany. Jedyną osobą, którą miał przy sobie, była ona. Poznali się tutaj, w Warszawie podczas jesiennego, deszczowego poranku. Możliwe, że był to Blue Monday, ponieważ ktoś zdecydował się zakończyć swoje życie i postanowił rzucić się pod pociąg metra. Sparaliżowało to całe miasto, a Laura miała bardzo ważny dzień w pracy, zaczęła szybko szukać jakiejkolwiek wolnej taksówki. Lecz nim zauważyła wolny pojazd, ktoś ją wyprzedził, tak to był właśnie Daniel. Swoim wdziękiem i urokiem udało się jej przekonać go, aby ustąpił jej miejsca, jednak postawił warunek - miała dać mu swój numer telefonu. Później zaczęli ze sobą dużo pisać, następie przyszedł czas na pierwszą randkę... Tak zaczął się ich związek. 

- Nie mogę z tobą wyjechać - pokręcił głową wybudzając Laurę z zamyślenia. 

- Dlaczego? Nie masz tu nic do stracenia... 

- Nie chcę, żebyś decydowała za mnie jak ma wyglądać moje życie - posłał jej poważne, ostre spojrzenie.

- Przecież to nasze, wspólne życie! Nie tak się umawialiśmy, Daniel proszę! - znowu miała ochotę się rozpłakać, ale przełknęła ślinę i popatrzyła mu prosto w oczy ze stoickim spokojem. 

- Uświadomiłem sobie, że nie możesz za mnie wybierać. 

- Dopiero teraz? Mogłeś to powiedzieć miesiąc temu, kiedy umawialiśmy się na coś! - nie wytrzymała wypowiadając to zdanie podniesionym głosem. 

- Nie spodziewałem się wyjazdu na inny kontynent! - również zaczął krzyczeć. 

- Mogłeś się od razu zapytać gdzie chcę wyjechać, wtedy byśmy wmyślili rozwiązanie...

- Jedynym rozwiązaniem byłoby i jest to, że masz tu zostać - znowu jej przerwał. 

-Co? Ty chyba sobie żartujesz? Znalazłam pracę w jednej z najbardziej prestiżowych firm marketingowych na całym świecie, a Ty każesz mi zrezygnować z tego? - pokręciła z niedowierzaniem głową. 

- Albo twoja kariera, albo ja. Wybór oczywiście należy do ciebie - Daniel stanowczym głosem postawił jej ultimatum. Jednak jak miała na cokolwiek przystawać? Nie tak się umawiali. 

- Nie tak planowaliśmy... 

- Czekam na odpowiedź -posłał jej zdenerwowane spojrzenie. Sekundy ciszy zaczęły mijać niczym godziny, atmosfera między nimi stała się napięta. Laura zastanawiała się co dla niej lepsze, ciszę przerwała kelnerka stawiając im talerze z daniami. 

- Dla pana stek, i dla pani jagnięcina - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Laura nie miała siły wziąć nawet kęsa. Spojrzała na swój pierścionek zaręczynowy. Udawała przed Danielem, że jej się bardzo podoba, ale zakładała go tylko kiedy miała się z nim spotkać. Po 2 latach związku, wciąż nie wiedział, że jego narzeczona woli złoto od srebra... 

- Kariera i moje marzenia - Laura ośmieliła się zabrać głos, wybrała to co dla niej najlepsze. Jej matka zawsze naciskała pytając się o to czy ma już swojego mężczyznę. Ona nie czuła tego, chciała zadowolić mamę, lecz praca i spełnianie się zawodowo było ważniejsze. Daniel był dodatkiem, tak "był" w czasie przeszłym. 

- Nie wiesz co robisz - powiedział z pełną buzią.

- Właściwie to bardzo dobrze wiem - wyjęła ze swojej torebki bilet lotniczy z jego imieniem i nazwiskiem, podarła go w złości i rzuciła w niego. 

- Oszalałaś? - krzyknął. W tym momencie parę osób zaczęło na nich ukradkiem zerkać. 

- Nie. Poza tym wiesz, że wolę złoto od srebra? - wstała z krzesła, zdjęła swój pierścionek i rzuciła nim w niego. Usłyszawszy szepty ciekawskich gapiów, odwróciła się do Daniela plecami i wybiegła z restauracji. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Czekała pół godziny mając nadzieję, że chłopak wybiegnie za nią. Nic podobnego się nie stało, zrezygnowana zadzwoniła po taksówkę. Gdyby Daniel ją naprawdę kochał, pojechałby z nią. To był również test dla ich związku, gdyby mu zależało postarałby się znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie, nawet gdyby pomysł mieszkania w Nowym Jorku nie przypadł mu do gustu, mógł zawsze coś wymyślić, coś co by uratowało ich związek. 

Jednak nie ma co gdybać, faceci to chuje. 


***

Laura wróciła smutna do swojego mieszkania. Sprawdziła czy wszystko na pewno spakowała, upewniwszy się, że nic nie zostawiła zerknęła na telefon w nadziei, że Daniel zmienił zdanie. Żadnych nowych wiadomości, dziewczyna głośno westchnęła. Położyła się do swojego łóżka, wzięła laptopa i aby zająć swoje myśli zaczęła sprawdzać stronę firmy w której już pojutrze będzie pracować. Rozmowę o pracę przeprowadziła z nią przez Skype'a bardzo sympatyczna kobieta o imieniu Sarah. Która nie dowierzała, że Laura jest Polką, była pod wrażaniem jej znajomości angielskiego oraz doświadczenia zawodowego. Sarah Williams pracowała w firmie Swan Cooperation od ponad 10 lat, była dyrektorem marketingowym, zarządzała głównie reklamami produktów. Spółka w której pracowała, zajmowała się usługami outsourcingowymi, tworzyli kampanie oraz strategie marketingowe dla wielu znanych, międzynarodowych korporacji. Laura była podekscytowana samą myślą pracownia w tak prestiżowym miejscu. Co więcej nie był to Mordor, a Manhattan. Najbogatsza dzielnica Nowego Jorku, tam właśnie znajdował się biurowiec w którym będzie pracować. Niestety mieszkania na Manhattanie kosztują krocie, także musiała się zdecydować na coś skromniejszego. Co wiązało się z dłuższym dojazdem do pracy. Ale Nowy Jork, to Nowy Jork, to też dla niej nowe życie. Spojrzała na zegarek, była już późna godzina, a o 5 nad ranem miała lot. Także spakowała swojego laptopa do torby i położyła się spać. 

Do przodu za marzeniamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz