Harry budzi się, czując, że całe jego ciało zesztywniało. Hermiona gapi się na niego, szturchając go w żebra. W tym momencie chłopak zdaje sobie sprawę, że profesor McGonagall mówi coś do niego, a jej czoło jest zmarszczone w wyrazie irytacji. Gryfon czując wilgoć na swoich rękach, spogląda w dół. Mamrocze przeprosiny, wycierając rękawem strużkę śliny płynącą po brodzie.
Walczy, aby jego ciężkie powieki pozostały otwarte do końca zajęć, tylko raz pozwalając, aby jego głowa znowu opadła i po chwili poderwała się z powrotem do pionu. Jest właśnie pora lunchu, więc Harry szybko pakuje swoje rzeczy do torby. Zarzuca ją na ramię i kiwa głową w odpowiedzi na słowa pocieszenia Rona. Nie mówiąc już nic, kieruje się schodami w dół, do Wielkie Sali. Kiedy w wejściu uderza go zapach różnorodnych potraw, Harry przypomina sobie, że jest głodny. Lekko się rumieni na myśl, że może to być spowodowane faktem, że dwa razy w ciągu ostatnich ośmiu godzin miał orgazm. Spogląda ukradkiem na dwójkę najlepszych przyjaciół, chcąc upewnić się, że nie zauważyli jego dyskomfortu. Kłócą się o... Słucha przez chwilę, by następnie zdecydować, że nie obchodzi go to i kieruje się w stronę stołu.
Siada na swoim stałym miejscu otoczony typową paplaniną współdomowników. Seamus opowiada o swoich wakacyjnych próbach wypożyczenia pornoli. Harry wybucha śmiechem razem z innymi czarodziejami mugolskiego pochodzenia, wprawiając w zakłopotanie resztę kolegów.
Potter zamiera z łyżką w połowie drogi do ust, czując mrowienie na karku. Rozgląda się wokół, nie zauważając nic podejrzanego. Kiedy zamierza już powrócić do swojej miski zupy, jego wzrok zatrzymuje się jeszcze na Mistrzu Eliksirów siedzącym przy stole nauczycielskim. Tym razem nie jest zaskoczony, czując pulsowanie swojego penisa. Jego oczy rozszerzają się, kiedy uświadamia sobie, że Snape patrzy prosto na niego. Ich spojrzenia spotykają się, ale, tak szybko jak to możliwe, czarne oczy uciekają. Właśnie w tym momencie Harry przypomina sobie o swoim dzisiejszym szlabanie. Odkłada z brzękiem łyżkę i z jękiem ukrywa głowę w ramionach.
Patrzy na Hermionę siedzącą naprzeciwko i Rona zajmującego miejsce koło niego i potrząsa głową. "Szlaban". To wystarcza aby stłumić ich ciekawość. Przyjaciel aż za dobrze wie, w jaki sposób zinterpretować jęk najdzielniejszego z Gryfonów.
Lunch dobiega końca i Harry wstaje z zamiarem udania się na wróżbiarstwo. Dogania go Luna i wspólnie podążają za Ronem i Hermioną, tylko połowicznie słuchając ich kłótni. Krukonka chwyta go pod rękę, ale Harry odsuwa się od niej. Dziewczyna uśmiecha się i ponownie przyciąga go bliżej. Kiedy dochodzą do drabiny prowadzącej na strych, Luna prosi go, aby spotkali się w łazience Jęczącej Marty zaraz po lekcjach. Harry kiwa tylko głową na zgodę, mając nadzieję, że jego zmieszanie nie jest oczywiste.
Zapach kadzidełek atakuje jego nos i Harry musi walczyć z nadchodzącą sennością. Wyciąga z torby karty do tarota i zaczyna je tasować. Kicha. Skupia się na zajęciach, a kiedy dobiegają końca, Harry stara się zidentyfikować targające nim uczucia. Jest niespokojny. Pakując torbę i kierując się w stronę wyjścia, zastanawia się jaki jest tego powód.
Obiecując spotkać się z przyjaciółmi później, kieruje się w dół do łazienki Jęczącej Marty. Popycha drzwi i wchodzi do pomieszczenia. Marta znajduje go od razu i trzepocząc rzęsami w jego kierunku, wita w swojej łazience. Oferuje, że podzieli się z nim miejscem.
Harry spogląda na drzwi, czekając na Lunę. Dziewczyna nie przychodzi. Odwraca się do Marty, zastanawiając się jak ogromna jest jej sympatia do niego. Bierze głęboki oddech i spogląda na ducha.
- Dzięki, Marto. Nie sądzę, abym był gotowy dzielić z kimś łazienkę już teraz. Czy jest tu coś interesującego?
- Och, nie wiem. Nie ma tu za dużo do roboty, Harry.
- Nudzisz się tu? - Wie, że to wyjątkowo głupie pytanie i spodziewa się, że Marta odpowie twierdząco.
- Tak.
-Jesteś samotna?
- Tak.
Harry ma pomysł. Kolejny głęboki wdech i Gryfon obniża ton głosu. (Absolutnie nie naśladuje głosu Mistrza Eliksirów). - Co robisz, kiedy jesteś znudzona i samotna?
Marta chichocze, odwraca lekko głowę, poprawiając okulary. Harry czuje, że się rumieni.
Dziewczyna zaczyna bawić się guzikami swojej szaty. - Chciałbyś zobaczyć?
Przełyka ciężko. - Tak.
Marta znowu chichocze. Harry stwierdza, że ten dźwięk go drażni, ale nie może oderwać wzroku od jej widmowych oczu.
Krukonka rozpina szatę, jej palce pracują przy guzikach szkolnej bluzki. Harry czeka, aż jego penis stwardnieje, ale nic takiego nie ma miejsca. Jej stanik jest teraz widoczny. Harry nigdy wcześniej nie widział biustonosza i zastanawia się, do czego służy. Zauważa przez materiał zarys ciemnych sutków i myśl znika, kiedy biustonosz zostaje rozpięty.
Jego usta otwierają się, Harry chwyta swojego penisa przez materiał szaty. Patrzy, jak palce dziewczyny poruszają się nad jej sutkami. Ściska swojego członka ponownie. Cholera! Nic. Pamięta, że kiedy palce Snape'a robiły to samo, Harry stawał się twardy.
- Podoba Ci się, Harry? Chcesz zobaczyć więcej?
Gryfon przełyka ciężko. Kiwa głową. Jeszcze nie zamierza się poddawać. Jej ręka sięga w dół między nogi i znika pod spódnicą. Zaczyna ściągać ją w dół i Harry dostrzega zarys jej włosów łonowych. Gapi się, czekając, aby poczuć... cokolwiek! Jej druga ręka wsuwa się pod majtki i zaczyna zataczać małe kółka. Harry zatrzymuje oddech i czeka. Wreszcie jej bielizna zostaje ściągnięta do połowy ud, Harry patrzy uważnie, czując się... całkowicie... rozczarowany. To po prostu nie wygląda tak jak powinno, bez penisa, twardego lub wiotkiego, widocznego pomiędzy kręconymi włoskami. Wzdycha.
- Dzięki, Marto. Baw się dobrze. - Załamuje ramiona i macha ręką, rzucając swobodnie "do widzenia", kiedy odwraca się, aby opuścić łazienkę. Definitywnie jest gejem. Nawet jeśli wie, że to dobrze, że nie podniecił się widokiem Marty, dostrzega swoje rozczarowanie brakującym "sprzętem".
Postanawia darować sobie Opiekę nad Magicznymi Zwierzętami. Wie, że Hagrid będzie rozczarowany i czuje winę na myśl o okłamaniu go, ale musi teraz w spokoju rozważyć nowe fakty. Nie wraca jednak do wieży Gryffindoru. Zamiast tego idzie do biblioteki. Nie chce wracać do rozmyślań o Malfoy'u i zdecydowanie nie zamierza przypominać sobie Snape'a. Nawet w chwili kiedy o tym myśli, wie, że jeszcze wróci do pokoju w lochach, ale najpierw musi przeżyć swój szlaban.
Nadchodzi pora kolacji i Harry podąża w kierunku Wielkiej Sali, aby spojrzeć w pełną oskarżeń twarz Hermiony. Powłóczy nogami, robiąc wrażenie przygnębionego i mając nadzieję, że przyjaciółka zauważy, że wygląda źle. Hermiona wypytuje go i, choć nie wygląda na przekonaną, akceptuje jego wymówkę o bólu głowy. To nie tajemnica, że często miewa te bóle zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy.
Po wmuszeniu w siebie niewielkiej ilości jedzenia, wraca do pokoju wspólnego Gryffindoru. Zatrzymuje się przed kominkiem. Jego żołądek skręca się coraz bardziej, z każdym kolejnym tyknięciem zegarka schowanego pod rękawem szaty.
Wreszcie nadchodzi czas, aby opuścić pokój. Jego przyjaciele patrzą na niego z mieszaniną współczucia i litości. Ron mamrocze "powodzenia". Harry kiwa głową i prostuje się. Chwyta swoją torbę. Sprawdza czy ma wszystko, łącznie z kompletem notatek odpisanych od Hermiony. Opuszcza wieżę i podąża w kierunku Wielkiej Sali. Skręca w stronę schodów prowadzących do lochów. Kiedy idzie, jego żołądek trzepocze wściekle i - o zgrozo! - jego penis budzi się do życia, jakby pamiętał ostatni raz, kiedy Harry tędy szedł.
Jest w korytarzu sam, próbuje zdusić swoje podniecienie. Nie jest twardy i dziękuje Merlinowi, że jego strach jest wystarczająco duży. Dociera do klasy i puka. Drzwi otwierają się i chłopiec wchodzi. Snape siedzi za biurkiem. Wygląda na to, że ocenia eseje. Kiwa głową na przybycie Pottera. Macha ręką w stronę szafki z ingrediencjami, wskazując, aby Gryfon zaczynał pracę.
Harry odstawia swój kociołek na stół, nie spoglądając na Snape'a. Wybiera potrzebne składniki i wraca na miejsce. Bardzo ostrożnie przygotowuje ingrediencje. Groźne spojrzenie Snape'a na szczęście nie jest zwrócone na niego. Uważa, aby nie przyciągać uwagi nauczyciela.
Harry bardzo szybko gubi się w procesie warzenia. Jego koncentracja rozwiewa się, kiedy zauważa, że Snape używa bardzo mugolskich wulgaryzmów. Dostrzega, że mężczyzna krzywi się, a jego spojrzenie jest całkowicie skupione na uczniu. Oczy Harry'ego otwierają się szeroko, kiedy zauważa, że Snape trzyma się za ramię. Nauczyciel klnie ponownie i kieruje swoją różdżkę na Harry'ego, mamrocząc zaklęcie.
- Będziesz musiał wrócić tu jutro, aby dokończyć. Mam ważne sprawy do załatwienia i nie mogę cię niańczyć w tej chwili.
Harry gapi sie na niego z na wpół otwartymi ustami, stojąc zmrożony bez ruchu.
- IDŹ! - Ostra komenda otrzeźwia go. Harry zbiera swoje przybory, wpakowuje je do torby i szybko wychodzi z klasy. Słyszy zatrzaskujące się za nim drzwi i czuje mrowienie magii rzucanych zaklęć. Wspina się po schodach prowadzących do wieży Gryffindoru i rzuca "tempus", aby sprawdzić godzinę. Jest 8.30. Jeszcze wcześnie, ale nie na tyle, aby nie mógł iść do łóżka bez wzbudzania podejrzeń. Dociera do portretu Grubej Damy i mamrocze hasło. Kiedy obraz przesuwa się w bok, Harry przechodzi przez otwór do pokoju wspólnego.
- Jestem zmęczony. Idę się położyć. - Oferuje kilka słów wyjaśnienia swoim przyjaciołom, kierując się już w stronę dormitorium, rejestruje tylko ich potakujące kiwnięcie głową. Chwyta piżamę i szczoteczkę do zębów i idzie do toalety. Po zakończeniu wieczornych ablucji, odkłada przybory do szafki nocnej i wspina się na łóżko. Kładzie różdżkę i okulary na stoliku i zaciąga zasłony. Jest zmęczony. Dzięki temu, być może, prześpi spokojnie całą noc. Wierci się chwilę, podciągając kolana pod brodę, zatrzymując możliwie dużo ciepła. Z rozpaczliwą nadzieją jego umysł próbuje zastąpić wspomnienie Marty inną dziewczyną. Widzi ręce Cho krążące wokół różowych sutków. Wyobraża sobie Ginny z dłońmi pod spódnicą. Jego serce przyspiesza, kiedy obrazy zmieniają się. On sam latający na boisku do quidditcha. Powoli wyobrażenia przechodzą w sny. Harry zasypia.
CZYTASZ
Lek na Sen
FanfictionHarry, nie mogąc zasnąć, znów wędruje po korytarzach. Głęboko w lochach na jednym ze swoich nocnych spacerów znajduje nieprzewidziane lekarstwo na bezsenność.