Eliksir nasenny zazwyczaj otumania go jeszcze przez kilka chwil po przebudzeniu, więc rzadko po niego sięga. Dziś czuje się wypoczęty, co skłania go do zastanowienia się, która jest godzina. Dłonią po omacku przeszukuje blat nocnego stolika w poszukiwaniu różdżki. Znajduje ją i rzuca "Lumos". Jest późno, albo lepiej powiedzieć, bardzo wcześnie. Kieruje różdżkę w stronę wygasłego paleniska i rozpala ogień. Ciepło powoli przegania chłód lochów i dociera do jego łóżka. Wie, że już nie zaśnie. Odsuwa zasłony i spuszcza nogi na dół. Wsuwa stopy w kapcie i ubiera szlafrok. Wstaje, kierując się do toalety. Właśnie w tym momencie powraca do niego wizja dręcząca go ostatniego wieczoru. Czuje, jak na jego policzki wypływa rumieniec wstydu i podniecenia. Penis w jego dłoni twardnieje lekko, gdy kończy oddawanie moczu.
Myje ręce, a następnie kieruje się do gabinetu, aby poczytać do momentu nadejścia świtu i rozpoczęcia nowego dnia szkolnego. Zauważa, że drzwi są otwarte. Myślami wraca do poprzedniego wieczoru. Jest niemal pewien, że wówczas były zamknięte, ale musi również przyznać, że nie myślał racjonalnie, więc może się mylić. Jednym ruchem różdżki rozpala ogień w kominku. Podchodzi po półki i wybiera jedną z mugolskich powieści. Kątem oka zauważa nieprzeczytaną korespondencję zalegającą na biurku. Z westchnieniem siada, zabierając się za odpisywanie.
Składa zapisany pergamin i zakleja kopertę woskiem. Odkłada list na skraj blatu. Wstaje od biurka i kieruje się do części wypoczynkowej. Patrzy w bok i widzi... Właściwie nie jest pewny co. To musi być tylko gra światła. Czarny kot? A może gryzoń siedzi na poręczy jego kanapy? Podchodzi ostrożnie, aby nie spłoszyć tego czegoś. Być może właśnie to stworzenie zostawiło ślady w kurzu.
Pochyla się nad kanapą i jego oddech zamiera. Rozpoznaje w tym dziwnym kształcie czuprynę rozczochranych włosów. Sięga i ostrożnie ściąga pelerynę-niewidkę, odsłaniając resztę delikatnej twarzy Pottera. Na moment ogarnia go przerażenie. Ma nadzieję, że po prostu nadal śpi, ale ostry zapach unoszący się w powietrzu sugeruje, że nie.
Z bliska przygląda się twarzy Gryfona. Kości policzkowe są ostre, podbródek mały, co nadaje jego twarzy w kształcie serca niemal kobiecej delikatności. Zaprzeczeniem tego jest jednak silnie zarysowana szczęka. Jego nos jest zadarty, a brwi gęste. Długie, czarne rzęsy rzucają miękkie cienie na policzki.
Mężczyzna odsuwa pelerynę niżej, a jego wzrok ślizga się po białej szyi do smukłej, umięśnionej klatki piersiowej. Jego penis drga, gdy widzi brązowe sutki twardniejące pod wpływem zimniejszego powietrza. Cieszy się tą chwilą. Teraz może patrzeć. Nigdy wcześniej nie przypuszczał nawet, że będzie mu dane zobaczyć to ciało. Aż do teraz nie obserwował chłopca, w obawie, że zostanie przyłapany.
Czy to może być kara za jego wcześniejsze działania? Czy to możliwe, żeby ten chłopak (widzi ciemne włoski wokół brodawek), nie, ten młody mężczyzna był tu, aby go kusić? Był tu po to, żeby zarezerwować mu miejsce w drugim kręgu piekielnym? Tak, to na pewno to.
Jego wewnętrzna bitwa trwa. Snape nie jest silnym człowiekiem. Uległ obietnicy władzy oferowanej przez Voldemorta, by następnie przyjąć obietnicę odkupienia daną mu przez Dumbledore'a. Nigdy nie był wolnym człowiekiem, zawsze stał u boku kogoś. Prawdopodobnie to jego fatum. Jego serce rozświetla jednak płomyk nadziei. Być może wreszcie znalazł człowieka, któremu mógłby służyć. Dosłownie. Wzdycha. Jeśli nie może być nikim innym, będzie szczery z samym sobą. Nie może wygrać tej bitwy. Musi wybrać.
Klęka, przyglądając się bliżej tym różowym ustom. Wyglądają niezwykle delikatnie. Tak zapraszająco, tak kusząco. Pochyla się nad chłopcem, aby go pocałować. Nie dotyka go, jedynie przybliża usta tak, że teraz oddychają tym samym powietrzem. Prowadzi swoją dłoń centymetr powyżej klatki piersiowej, nie śmiejąc dotknąć gładkiej skóry. Odsłania kolejny fragment młodego ciała. Czuje się jak odkrywca. Należy do innego czasu, innego miejsca. Harry nie jest jego uczniem. Nie jest zbawcą czarodziejskiego świata. Jest niczym nowy ląd czekający na odkrycie.
Jego dłoń nie natrafia na ściągacz spodni od piżamy. Podnosi pelerynę i ukazuje mu się niemal całe ciało Złotego Chłopca. Ściąga z Harry'ego całe okrycie. Gryfon leży na jego kanapie nagi od pasa w dół. Spodnie od piżamy są zwinięte w okolicy nóg, a wiotki penis leży na opalonym udzie. Nie jest zbyt duży, ale Severus wie, że wygląd bywa mylący. Jest nieobrzezany, a on czuje dreszczyk emocji na myśl o dotknięciu go. Połyka jęk.
Severus wstaje z klęczek. Czuje się rozdarty, nie wiedząc co robić. Powinien obudzić chłopca, odebrać mu mnóstwo punktów i odesłać do dormitorium. To, co robi zamiast tego, zaskakuje go.
Jego ręka sięga pod szlafrok i dotyka swojego członka. Jego wzrok przyciągają te idealne, różowe usta. Pochyla się i lekko, samym czubkiem penisa, muska kuszące wargi. Kiedy odsuwa się, migoczące płomienie oświetlają błyszczące na nich kropelki nasienia. Czubek języka Harry'ego wymyka się z ust, oblizując je. Jęczy, czując smak spermy, a jego penis drga. Severus ściska swoje jądra. Harry nadal śpi, mężczyzna patrzy na niego zahipnotyzowany.
Pochyla się ponownie nad klatką piersiową Gryfona i, zamykając oczy, wdycha zapach Harry'ego. Kiedy je otwiera, pole jego widzenia wypełnia zuchwały sutek i nie mogąc się powstrzymać, jego język szybkim ruchem liże go. Harry znowu jęczy i Severus odsuwa się, obserwując uważnie jego twarz. Chłopiec wciąż śpi. Mężczyzna szepcze cicho jego imię. - Harry. - Nie dostaje żadnej odpowiedzi.
Snape ponownie czuje ucisk w pachwinie. Spogląda w dół i widzi czubek główki penisa Harry'ego. Pochyla się i delikatnie dotyka ustami na wpół twardego członka, przesuwając je ku górze, jakby całując od kręconych włosków aż do nabrzmiałego koniuszka, ogrzewając go swoim oddechem. Harry porusza się. Severus podnosi wzrok na jego twarz. Chłopiec nadal śpi.
Jego język ponownie odnajduje sutek, by następnie krążyć po wyeksponowanej części klatki piersiowej chłopca. Jęczy, czując jego ostry smak. Może wyczuć silną woń seksu. Harry wyjękuje "Profesorze". Severus sztywnieje spanikowany, jakby budząc się ze snu. Przygląda się z bliska wciąż śpiącemu Harry'emu i wstaje. Robi kilka kroków w tył, aż wpada na gzyms kominka. Opiera się o niego, krzyżując ręce za plecami i starając się odzyskać nad sobą kontrolę. Czuje ostre, marmurowe krawędzie wbijające mu się w plecy. To sprowadza go na ziemię. Zamyka oczy i skupia się na oddechu, próbując zapanować nad swoim ciałem.
Harry, mrugając, otwiera oczy i widzi Snape'a stojącego przy kominku z zamkniętymi oczami i rękoma za plecami. Leży bez ruchu, tak, aby pozostać niezauważonym. Ma nadzieję, że mężczyzna nie słyszy szaleńczego bicia jego serca. Dzięki Merlinie, za pelerynę-niewidkę! Harry zauważa, że Snape jest podniecony, jego erekcja napiera na materiał szlafroka. Dopiero co śnił o tym, że został złapany przez Snape'a, ale wie, że rezultat tego byłby inny niż w jego fantazjach.
Zamyka oczy i powoli sięga do swojego twardego penisa. Z przerażeniem zauważa brak charakterystycznego dotyku peleryny na jego ramieniu. Jego oczy otwierają się momentalnie i Harry spogląda prosto w czarne tęczówki, które spoczywają bezpośrednio na nim. Czarne oczy ślizgają się po jego ciele, zatrzymując się na całkiem odsłoniętym, w pełni twardym penisie. Jego własny wzrok utkwiony jest w Snapie i widzi, jak przez jego twarz przebiega skurcz. Odpowiedź jego ciała jest niekontrolowana. Znów spogląda na mężczyznę. Snape jest dziwnie spokojny i dopiero teraz Harry dostrzega pożądanie czające się w oczach profesora. Ocenia, że za chwilę mężczyzna rzuci Niewybaczalne. Wygląda, jakby był do tego zdolny.
Ręka Harry'ego kontynuuje wędrówkę w dół ciała, powoli i ostrożnie, jakby obcował z dzikim zwierzęciem. Swoją drogą, to bardzo prawdopodobne.
- Harry. - Snape szepcze jego imię.
Gryfon chwyta swoją erekcję i przebiega palcami po sączącej się szczelinie. Snape pada na kolana i przesuwa się w kierunku Harry'ego. Chłopiec opiera się na jednym ramieniu i znajdując głowę Snape'a przyciąga go bliżej. Ich usta spotykają się niepewnie po raz pierwszy. Po chwili Snape budzi się ze stanu oszołomienia i przejmuje kontrolę nad pocałunkiem, językiem napierając na usta Harry'ego i domagając się wpuszczenia. Wplata palce w niesforne włosy chłopca, przyciągając go jeszcze bliżej, podczas gdy druga dłoń wędruje wzdłuż wyeksponowanej klatki piersiowej. Jego język bada usta Harry'ego. Palcami odnajduje drogę do sutka. Szczypie, drażni. Harry jęczy w jego usta i Severus czuje drgania skierowane prosto do jego erekcji.
Chłopiec przerywa pocałunek, aby usiąść. Zdejmuje koszulę od piżamy i nieruchomieje. Spogląda na swojego profesora, który teraz siedzi na piętach i obserwuje go. Harry jest zupełnie nagi, a jego twardy i purpurowy penis sterczy dumnie z gęstwiny ciemnych włosków pomiędzy nogami. Severus przełyka ciężko. Harry pozwala swoim kolanom się rozsunąć, dając Mistrzowi Eliksirów pełny, niczym nieograniczony widok na swoje ciało. Zapraszając do spróbowania go.
Severus przesuwa się, zmniejszając odległość między nimi. Ciągle patrząc na Harry'ego, wysuwa język i zlizuje płyn sączący się z jego erekcji. Chłopiec łapie urywany oddech.
- Proszę, profesorze...
- Nie, Harry. Tu nie ma żadnego profesora. - Z ostatnim przebłyskiem rozsądku, wyfruwającym z pokoju, pyta: - Jesteś pewien, Harry?
- Och, Merlinie! Tak! Marzyłem o tym...
- Marzenie się spełnia. - Wstaje i wyciąga rękę. Harry chwyta ją i Severus pomaga mu wstać z kanapy, prowadząc go przez marmurową łazienkę, do, teraz już ciepłej, sypialni. Trzymając dłoń na klamce, spogląda w tył i uśmiecha się do nas diabelskim uśmiechem, kręcąc głową w niemym "Nie".
Zatrzaskuje drzwi i słaby dźwięk klikającego zamka roznosi się echem po pustym pokoju.
CZYTASZ
Lek na Sen
Fiksi PenggemarHarry, nie mogąc zasnąć, znów wędruje po korytarzach. Głęboko w lochach na jednym ze swoich nocnych spacerów znajduje nieprzewidziane lekarstwo na bezsenność.