Budzi go dźwięk rozsuwanych zasłon. Mrużąc oczy przed jaskrawym światłem poranka, zauważa górującą nad nim sylwetkę Rona. Pociera ręką zaspane oczy. Siadając, spogląda pytająco na przyjaciela.
- Opuściłeś śniadanie, stary! A za moment spóźnisz się na Eliksiry.
Harry, teraz w pełni obudzony, rzuca "Tempus", aby sprawdzić godzinę. Cholera! Ma tylko piętnaście minut na ubranie się i zejście na dół do lochów. Ron informuje go, że spotkają się na miejscu, kiedy Harry wygrzebuje się z łóżka, chwytając w biegu swoją szatę i szczoteczkę do zębów. Pędem pokonuje drogę do łazienki.
Myje zęby, jednocześnie ściągając spodnie od pidżamy. Zaplątują się w kostkach, więc Harry pomaga sobie stopami, stojąc przed toaletą. Gorączkowo szczotkuje zęby jedną ręką, drugą sięgając po penisa. Szybko strząsa ostatnie kropelki moczu.
Porusza się w stronę umywalki, cały czas trzymając szczoteczkę w ustach. Wyciera twarz, płucze usta i w pośpiechu rozgląda się za swoimi slipkami. Uświadamia sobie, że zapomniał je wziąć ze sobą, więc tylko wzrusza ramionami i szybko wkłada spodnie. Pozostawia swoje przybory toaletowe na umywalce i zdejmuje górę od pidżamy. Szybko wsuwa na siebie koszulę, a na nogi, nie zawracając sobie głowy skarpetkami, wkłada buty. Chwyta swoje szaty i krawat, i biegnie schodami w dół, po drodze zapinając guziki koszuli.
Już prawie będąc kompletnie ubranym, mija Wielką Salę w pełni pochłonięty zawiązywaniem krawata. Wreszcie mu się to udaje. Pędzi do lochów, próbując rozpaczliwie ugładzić potargane włosy. Przybiega bez tchu na miejsce w momencie, w którym Snape otwiera drzwi do klasy. Właśnie w tej chwili wspomnienia uderzają w Harry'ego. Na szczęście zaczerwienione policzki można wytłumaczyć szaleńczym porankiem.
Kiedy wślizguje się na swoje miejsce, stwierdza z przerażeniem, że zapomniał wszystkich przyborów. Spogląda spanikowany na Rona. W oczach rudzielca przez moment widzi pytanie, ale już za chwilę przyjaciel dostrzega zbliżające się kłopoty. Wciska w dłoń Harry'ego pióro i szturcha Hermionę, wskazując na migi, aby pożyczyła trochę czystego pergaminu. Dzisiaj na szczęście nie ma lekcji praktycznej, więc Gryfon nie potrzebuje podręcznika. Oddycha z ulgą. Klasa milknie, kiedy Snape zaczyna wykład.
Ręka Harry'ego przesuwa się po pergaminie, gdy chłopiec z roztargnieniem zapisuje notatki. Słyszy słowa na tyle wyraźnie, aby je przepisać, ale nie aż tak, żeby zrozumieć ich znaczenie. Pochyla głowę, opierając ją na dłoni. Dopiero teraz uświadamia sobie, że ostatniej nocy jego sen był o wiele dłuższy i spokojniejszy niż kiedykolwiek od początku roku szkolnego. Jego spojrzenie wędruje do groźnego profesora Eliksirów.
Snape podwija jeden z rękawów swojej szaty i sięga do kociołka. Coś z niego wyciąga. Objaśnia uczniom wykonywane czynności, ale Harry jest całkowicie skupiony na bladym nadgarstku z ciemnymi, delikatnymi włoskami, ledwo widocznym spod mankietu białej koszuli. Cichy jęk wyrywa się z jego gardła, a wspomnienie ostatniej nocy zdradziecko wkrada się do jego spodni. Dźwięk zaskakuje go, Harry siada wyprostowany, sprawdzając czy inni go usłyszeli. Spotyka zdziwione spojrzenie Hermiony. Odwraca się do Rona, który jednak wydaje się być pogrążony w swoim własnym świecie, przeszklonymi oczami patrząc prosto przed siebie. Harry z przepraszającym uśmiechem spogląda z powrotem na przyjaciółkę, próbując przekonać zarówno ją jak i siebie, że jęk to po prostu efekt skurczu karku.
Po chwili Harry odwraca wzrok ponownie w kierunku Mistrza Eliksirów i napotyka jego spojrzenie. Trwa to tylko sekundę, ale chłopiec ma wrażenie, że ten wzrok jak wstrząs elektryczny, szarpie jego układem nerwowym. Kładzie głowę, jako poduszki używając swoich złożonych ramion, kiedy uświadamia sobie, że to nie jest dobre posunięcie. Snape kontynuuje demonstrację i Harry podnosi lekko głowę, wracając do obserwacji. Jest skoncentrowany wyłącznie na długich, bladych, zabarwionych eliksirami palcach. Patrzy, jak się poruszają, manewrując zręcznie przed ostrzem noża, kiedy mężczyzna kroi składniki. Uważniej przygląda się twarzy Snape'a. Jego oczy śledzą zarys ostrych kości policzkowych, kiedy nauczyciel spogląda w górę i znów łapie jego spojrzenie.
Widzi szyderczy wzrok Mistrza Eliksirów, jeszcze zanim słyszy drwinę w jego głosie.
- Czy ma pan jakiś problem, panie Potter?
Oh, Merlinie! Jedwabisty głos Snape'a dociera do jego uszu i zamiast do mózgu, zdradziecko zostaje skierowany do penisa. Harry czuje, że robi się twardy.
Jedna z brwi mężczyzny wędruje w górę, a atramentowo czarne oczy nadal uważnie obserwują Gryfona, który stara się pojąć sens wypowiedzianych słów. Harry dochodzi do wniosku, że reakcją własnego organizmu zajmie się później. To na pewno będzie wymagało dużo czasu i głębokiego zastanowienia. Być może przyda mu się także któraś z mugolskich terapii...
- A może sądzisz, że uważanie na zajęciach jest poniżej twojej godności? Albo ten eliksir jest zbyt prosty jak na twoje umiejętności? - Mistrz Eliksirów przerywa i podchodzi bliżej. - Być może myślisz, że uwarzysz go prawidłowo bez żadnych instrukcji? - Nachyla się niżej. - Więc dobrze, panie Potter. Zrobisz to po swojemu. Spakuj swoje rzeczy i wróć tutaj dzisiaj wieczorem, punktualnie o siódmej. - Mężczyzna opiera teraz dłonie na biurku Harry'ego, a jego zimne spojrzenie przewierca go na wylot. Jego głos obniża się groźnie. - Nie wyjdziesz stąd, dopóki nie uwarzysz go perfekcyjnie.
Harry rozgląda się dookoła, próbując zrozumieć to, co wydarzyło się przed chwilą. Widzi pełen irytacji wzrok Hermiony i twarz Rona wyrażającą współczucie. Przyjaciel ze smutkiem wzrusza ramionami. Gryfon spogląda za siebie i zauważa, że wszyscy w klasie gapią się na niego... Każda z twarzy prezentuje inny stopień wesołości. Widzi, jak Malfoy trzęsie się od powstrzymywanego śmiechu, jak szare oczy patrzą to na oszołomionego Harry'ego, to na Snape'a. Harry patrzy na swoje pióro i powoli zawija je w pergamin. Ostatni raz jego spojrzenie wędruje na przód pomieszczenia w kierunku czarnych oczu nauczyciela, po czym odwraca się i wychodzi z sali. Kiedy idzie, pochyla głowę tak, aby ukryć ewentualne zakłopotanie.
Przechodzi obok Wielkiej Sali i skręca w kierunku schodów prowadzących do Wieży Gryffindoru. Mruczy hasło i przechodzi przez dziurę w portrecie, ignorując pytania Grubej Damy dotyczące jego wcześniejszego powrotu z zajęć.
Wchodzi na schody prowadzące do dormitorium, kieruje się do toalety, żeby zabrać swoją porzuconą szczoteczkę do zębów, i wraca do pokoju. Wpycha pergaminy do torby i wspina się na łóżko. Zaciąga wokół siebie zasłony i układa się wygodnie na poduszkach, rozmyślając, co się z nim dzieje.
Nakręcił się widokiem nagiego mężczyzny. To go martwi. Ale bardziej niepokojący jest fakt, że nie wie, czy to z powodu, że był to mężczyzna czy dlatego, że był to konkretny mężczyzna. Nigdy wcześniej nie widział dorosłego faceta nago, a już na pewno nie widział jego w pełni pobudzonego penisa. Potrząsa głową. Nikt nie powinien oglądać swojego profesora bez ubrania. Jest pewny, że to właśnie nowość tej sytuacji go pobudziła.
Uważa, że to dlatego jego penis jest w takim stanie. Ma pewność, że dzisiejsze zajęcia po prostu przywołały wspomnienia z ostatniej nocy. Słyszał kiedyś o pamięci komórkowej. Prawdopodobnie jego obecny problem jest spowodowany pamięcią jego członka. Przyznaje, że musi zbadać tę sprawę.
Pierwszą rzeczą, którą musi zrobić jest ustalenie, czy rzeczywiście jest gejem. "Raczej nie ma co do tego wątpliwości." - Parska głośno. - "Jeszcze jedna rzecz, która mnie odróżnia od reszty. Kolejna, która sprawi, że czarodziejski świat znów odwróci się ode mnie." - Pozwala sobie na chwilę litości nad swoim pokręconym losem. Co roku zdarza się w jego życiu coś, o czym piszą w gazetach lub mówią za jego plecami. Szydzą z niego. Wykorzystują to przeciwko niemu. Ma jedynie nadzieję, że to nowe odkrycie nie zniszczy jego przyjaźni z Ronem, podobnie jak miało to miejsce podczas Turnieju Trójmagicznego.
Decyduje nie martwić się tym teraz, dopóki nie zbierze więcej dowodów. Sprawdza godzinę i zauważa, że jeszcze 45 minut zanim uczniowie zostaną wypuszczeni z zajęć. Odpina guzik spodni i ostrożnie zsuwa je w dół. Zawija palce wokół penisa i drży z przyjemności, czując się dziwnie bez bielizny. Głaszcze twardniejącego członka.
Zamyka oczy, a jego wyobraźnia krąży wokół pryszniców w męskiej łazience. Pamięta, że nagie ciała jego kolegów z dormitorium nigdy go nie podniecały. Myśli wędrują do łazienek w szatni od quiddicha i przypomina sobie blady, okrągły tyłek Draco. Jego erekcja drga i Harry wzdycha. To nie jest dobry znak. W wyobraźni obraca Ślizgona przodem i przygląda się bliżej jego męskości. Przełyka ciężko (i nie bierze tego za dobrą monetę).
Widzi prawie proste, jasne, miękkie włosy wokół jego penisa. Wyobraża sobie palce Draco delikatnie owijające się wokół niego. Odciągające napletek i odsłaniające żołądź. Wyobraża sobie, że Draco patrzy na niego robiącego to samo, a ich oczy nie mogą się od siebie oderwać. Powoli Ślizgon puszcza napletek, pozostawiając tylko mały otwór. Ciągle nie odrywa wzroku od Harry'ego. Dłoń ześlizguje się z powrotem. W górę i w dół. Draco kontynuuje, aż jego członek twardnieje w pełni i teraz żołądź pod napletkiem jest ciemna i nabrzmiała. Harry dochodzi. Mocno. Wytryskuje na swoją rękę, a obraz w jego umyśle rozmywa się we mgle przyjemności.
Jest pewien, że dowody jednoznacznie wskazują na fakt, że w rzeczywistości jest gejem. Nie wie, co powinien teraz czuć. Zastanawia się, co by się stało, jeśli zobaczyłby jak dziewczyna... Zatrzymuje się w połowie, zdając sobie sprawę, że nie jest pewien, jak dziewczyna to robi.
Sądzi, że dla własnego dobra powinien się tego dowiedzieć.
Rzuca szybkie zaklęcie czyszczące i naciąga spodnie, starannie zapinając rozporek, aby nikt nie zastał go w takiej sytuacji. Chwyta swoją torbę i nadal lekko zaczerwieniony wychodzi z pokoju. Oddycha głęboko, próbując uspokoić szaleńczo bijące serce i kieruje się w stronę klasy do transmutacji.
Uśmiecha się uspokajająco do swoich przyjaciół, kiedy razem z nimi podąża na tył sali. Siadają i przygotowują potrzebne materiały. Profesor McGonagall zaczyna swój wykład. Harry słucha jej tylko połowicznie, robiąc notatki. Nagle przerywa. Jego oczy ześlizgują się z jej twarzy na piersi. Próbuje sobie wyobrazić ich kształt, niewidoczny pod obszernymi nauczycielskimi szatami. Jest niezmiernie wdzięczny za to, że jego ciało wzdryga się. Myśl o zobaczeniu McGonagall nago ma dokładnie odwrotny wpływ na jego erekcję, niż wcześniejsze fantazje. Odwraca się gwałtownie. Ona definitywnie nie jest Snape'em.
Harry w myślach potrząsa sam sobą, będąc pewnym, że nie powinien słuchać swojego umysłu. Ukrywa twarz w dłoniach, próbując zablokować napływające obrazy. Hermiona pochyla się w jego stronę, pytając czy wszystko z nim w porządku. Patrzy na nią, kiwa głową i wraca wzrokiem do swojego pergaminu. Kontynuuje robienie notatek, nie podnosząc już więcej oczu.
Kręci głową, próbując na powrót skupić swoją uwagę na wykładzie. Spogląda na Hermionę, rzuca okiem na jej biust. Jego oczy powracają do jej twarzy. Jest przekonany, że jeśli nadal będzie podążać tą drogą, będzie podniecony bez pomocy kobiet... zanim nawet zdecyduje, czy w ogóle mogą go one pobudzić.
Hermiona zauważa nagły ruch, kiedy Harry siada prosto. Posyła mu oceniające spojrzenie. Na jej czole pojawia się zmarszczka świadcząca o tym, że dziewczyna zastanawia się nad czymś. Pochyla się w jego stronę i szepcze, że Harry wygląda blado i powinien udać się do Skrzydła Szpitalnego. Gryfon uważa, że to mógłby być dobry pomysł, ale jest pewien, że pani Pomfrey nie znajdzie lekarstwa na jego problem i jest zdeterminowany, aby nie zdradzić swoich myśli przed pielęgniarką, ani teraz, ani w przyszłości. Wzdycha, patrzy na notatki Hermiony, kopiując wszystko, co przegapił.
Czuje się, jakby cała klasa została złapana w zepsuty zmieniacz czasu... nigdy niekończącą się chwilę. Słońce świeci jasno, odbijając się od jego czarnych szat i ogrzewając go. Harry zaczyna czuć senność i układa głowę wygodniej na ramionach. Zasypia.
CZYTASZ
Lek na Sen
FanfictionHarry, nie mogąc zasnąć, znów wędruje po korytarzach. Głęboko w lochach na jednym ze swoich nocnych spacerów znajduje nieprzewidziane lekarstwo na bezsenność.