Druga część dzisiejszego rozdziału, miłego czytania życzę!
─ Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, Shinazugawa-sama.
─ Chcę wiedzieć, z kim mieszkam pod jednym dachem. ─ Sanemi skrzywił się gniewnie. Wiedział, że Yurine ukrywa przeszłość bo wie, że mu się nie spodoba. ─ Zaufanie może być śmiertelne, tym bardziej jeśli chodzi o ciebie.
─ Śmiertelniejesza będzie dla ciebie wiedza. Moja przeszłość wiąże się z największym przekrętem w rodzinie Nyxów, jaki tylko miał miejsce. ─ Szyderczy uśmiech Yurine poszerzył się. ─ Narkotyki, handel ludźmi i wszystko inne, co nielegalne, a czym zajmuje się Runa i tata, jest przy tym zaledwie malutkim wykroczeniem.
Uwagę Sanemiego przykuło słowo "tata". Do tej pory był niemalże pewien, że Yurine jest sierotą.
Nie miał pewności, że Yurine go po prostu nie straszy, żeby nie chciał wiedzieć. Ale chciał. Chciał zrozumieć, dlaczego Yurine jest taką słodką suką i co wpłynęło na to, że się nią stała. Chciał zrozumieć, co kryje się za tym fałszywym uśmiechem.
─ Mogę opowiedzieć ci o moim życiu do dwunastego roku życia. Okres od kiedy trafiłam tutaj aż do momentu wstąpienia w szeregi zabójców demonów jest objęty ścisłą tajemnicą.
─ Chcę wiedzieć wszystko. ─ Shinazugawa wypowiedział te słowa niepewnie. Teraz miał pewność, że Yurine nie żartuje i naprawdę wydarzyło się coś strasznego. Coś, o czym nie mógł wiedzieć nikt inny. Coś, co było tak tajne, że usunięto z pamiętnika, którego i tak nie miał nikt przeczytać.
─ Och? Ufam ci, Shinazugawa-sama, więc obojętne jest mi to, czy ci to powiem, ale ta informacja może być naprawdę szokująca. ─ Yurine podparła się tyłem o biurko. Obdarzyła Shinazugawę spojrzeniem, na które jego skamieniałe serce zadrżało. Nie potrafił zdefiniować emocji czających się ani w oczach dziewczyny, ani w swoim własnym umyśle.
─ Zaczynaj. ─ polecił prędko, muskając palcem skórzany pamiętnik. Gdy teraz miał więcej czasu na przyjrzenie się, rzeczywiście pozszywane fragmenty były trzech różnych odcieni. Naprawdę były to ludzkie strzępki.
─ Pochodzę ze slumsów, nie jest to żaden sekret. Moja matka wychowywała mnie i mojego brata samotnie, ojciec zginął w walce na froncie.
Shinazugawa skinął głową. A więc upodobanie do walki było u Yurine czymś, co odziedziczyła po ojcu.
─ Panowały plagi różnych, obrzydliwych chorób. Moja mama zachorowała, rozkazała mi i starszemu bratu ją porzucić, żebyśmy nie zachorowali, przeżyli. ─ Yurine uśmiechnęła się gorzko. ─ Musieliśmy porzucić własną matkę na pastwę okrutnego losu. Okropne uczucie. Przez jakiś czas dawaliśmy sobie radę, nie mieliśmy wielu pieniędzy, ale żyliśmy. Wei znalazł pracę w fabryce farby, ja od czasu do czasu znajdowałam inne płatne zajęcia.
─ Puszczałaś się? ─ To bya pierwsza myśl, jaka przyszła Shinazugawie na myśl. Nie mógł sobie wyobrazić, by ktoś tak nonszalancki i odległy jak Yurine robił coś takiego.
─ Co? ─ Yurine skrzywiła się obrzydzona tą wizją. ─ Nigdy w życiu nie upadnę tak nisko. Chleb głodnemu na myśli, Shinazugawa-sama. Czyżby prawiczek, jakim jesteś, fantazjował o czymś, czego nigdy nie będzie mu dane spróbować?No ale bynajmniej, gdy epidemia już się uspokoiła wróciliśmy zobaczyć się z matką, zastaliśmy tam tylko jej zwłoki.
─ To jej skóra? ─ Shinazugawa zerknął zdegustowany na zeszyt. To było chore.
─ Nigdy nie zbeszcześciłabym jej ciała w ten sposób. Kochałam ją. ─ syknęła oburzona Maekawa.
CZYTASZ
❝SAVIOR❞ [Sanemi Shinazugawa x OC]
FanfictionSanemi kojarzył Yurine aż za dobrze. Zawsze uśmiechnięta, mająca w sobie to coś, co sprawiało, że ludzie lgnęli do niej niczym ćmy do lamp ulicznych i chcieli się wkupić w jej łaski, być przez nią szanowanymi. Często widywał ją w kwaterze głównej Za...