Rozdział ①②: Listy

592 62 12
                                    

Rozdział niesprawdzony, zrobię to jutro i poprawię go pod względem stylistycznym, przysięgam
Update: Poprawione

    ─ List dla Yurine Maekawy oraz Sanemiego Shinazugawy.

    Yurine zerknęła na listonosza. Odkąd wrócili z misji trzy dni temu, Runa się nie odezwał ani nie dawał po sobie znaku życia, lecz najwidoczniej cisza mu się znudziła, toteż wysłał list.

    Blondynka pochwyciła w dłoń dwie koperty i o dziwo, obie były od Runy, lecz do dwóch różnych osób. Nieco to zaniepokoiło Maekawę. Czegóż to mógł chcieć mafijny książę od Shinazugawy? Zatrzasnęła drzwi przed twarzą listonosza, nie zaszczycając go nawet podziękowaniem czy też pożegnaniem. Oparła się o nie plecami, wzrok wlepiła w sufit i stanęła przez dylematem natury moralnej.

    Ceniła prywatność bardziej niż swoje życie. Nienawidziła czuć się szpiegowana, a jak na złość, Runa bardzo często to robił. I właśnie przez to tak bardzo ceniła prywatność zarówno swoją, jak i cudzą. Niesamowicie chciała przeczytać list Shinazugawy. Bądź co bądź, on czytał jej pamiętniki. Ale jednocześnie jej zasady etyczne się z tym kłóciły.

    ─ No i chuj. ─ mruknęła sama do siebie, rozdzierając kopertę zaadresowaną do Shinazugawy. ─ Jak Kuba bogu, tak bóg Kubie.

    Yurine stała chwilę w bezruchu. Nieważne jak bardzo by tego chciała, nie mogła się przełamać i wyjąć zapisanej kartki z środka koperty. Po prostu zastygła w miejscu. Chciała, ale szacunek był większy niż uraza. Najgorsze było jednak to, że sama nie wiedziała czy to szacunek do własnych zasad, czy to szacunek do Shinazugawy.

    ─ Zrobiłam się słaba. Muszę wrócić do bycia suką.

    ─ Coś mówiłaś, Yurine? ─ Genya niepewnie wychylił się z salonu. Spoglądał pytająco na rówieśniczkę.

    ─ Tylko to, że znów jestem słaba. ─ westchnęła cicho, lecz nim Genya zdążył odpowiedzieć, ta prędko kontynuowała wypowiedź. Nie zamierzała się żalić młodszemu Shinazugawie, bo po prostu nie chciała stawiać go w niekomfortowej sytuacji. Zbyt go polubiła, żeby torturować go swoją obecnością. ─ Wiesz, gdzie znajdę Sanemiego? Przyszedł do niego list.

    ─ Chyba jest w swoim pokoju.

    ─ Dzięki, Gen-chan! ─ Yurine przyjacielsko klepnęła chłopaka w ramię, gdy obok niego przechodziła. Uśmiechnęła się do niego ślicznie; dla Genyi nigdy nie potrafiła być suką i nie zamierzała. Był zbyt uroczy i nieśmiały względem niej, by go dręczyć.

    Młodszy Shinazugawa nieco się zaczerwienił w odpowiedzi, po czym znów zniknął w salonie. Yurine pobrnęła ostrym krokiem do Sanemiego i w myślach modliła się, by nie był dla niej miły. Po prostu nie miałaby serca, by być dla niego suką, gdy ten z całych sił stara się ją tolerować.

    Zapukała, a gdy nikt nie odpowiedział, szarpnęła za klamkę. Pokój był otwarty, toteż weszła z chęcią zostawienia otwartego, acz nieprzeczytanego listu na szafce. Sama nie wiedziała, co czuła, gdy dostrzegła Shinazugawę przykryty pościelą i spokojnie spiącego.

    Zerknęła na zegarek; za niedługo powinni wybierać się na trening, toteż postanowiła go obudzić. Szturchnęła jego ramię, początkowo delikatnie, lecz gdy mężczyzna się nie budził, pchnięcia nabierały na sile. W końcu otworzył oczy i zacisnął dłoń na nadgarstku Yurine.

    ─ Czego?

    ─ List do ciebie. Od Runy. ─ wyjaśniła pokrótce, uwalniając dłoń z uścisku.

❝SAVIOR❞ [Sanemi Shinazugawa x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz