Sanemi pamiętał ten dzień niemal perfekcyjnie. Panowała wtedy zima, jednak mógł przysiąc, że była ona najpiękniejszą zimą w całym jego życiu. Mimo, że był to dopiero początek grudnia, śniegu napadało aż po kolana i wcale nie wyglądało na to, by biały puch miał się rozpuścić, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie i wodę. Wtedy Sanemi jeszcze nie był z tego zadowolony, ale panujący chłód wykorzystał jako pretekst do kolejnego treningu - hartowania swojego ciała. Więc Shinazugawa paradował w zimę tak, jakby nadal czuł lato, i wyglądał jak kompletny kretyn z tym rozpiętym mundurem Zabójców Demonów oraz brakiem jakiegokolwiek okrycia.
Przesiadywał na terenie kwatery głównej, pod drzewem irytująco czerwonej jarzębiny z parującym kubkiem zielonej herbaty w dłoni oraz naciągniętymi rękawami haori na dłonie, by nie poparzyć się gorącym naczyniem oraz zachować choć troszkę ciepła. Sanemiego na co dzień irytowało naprawdę wiele rzeczy, jednak tym razem wszystko drażniło go o wiele mocniej oraz odczuwalniej. Miał złe przeczucia. Z jego płuc wydobywały się równomiernie oddechy, na wskutek których powstawały białe niczym śnieg obłoczki. I wtedy ją zobaczył. Jeszcze nie wiedział, że ta kretynka o włosach w kolorze promieni słońca już za parę dni ma się stać jego głównym problemem i utrapieniem życiowym.
Szła w towarzystwie Filara Płomieni, Kyoujurou Rengoku, ubranego w gruby płaszcz oraz rękawiczki. Ona natomiast ubrana była prawie tak samo jak Sanemi - sam mundur oraz krwistoczerwone haori z motywem kamelii, a do tego uroczy, również czerwony, szalik. Filar trzymał jej lewą dłoń, by jak najszczelniej ją ogrzać. Sanemi obserwował ich z daleka, jednak mógł stwierdzić, że ze strony zarówno Rengoku, jak i nieznajomej Shinazugawie blondynki był to jedynie przyjacielski gest, więc nieszczególnie go to ruszyło w jakikolwiek sposób. A nawet jeśli byłoby pomiędzy nimi coś więcej (a nie wyglądało na to, by rzeczywiście było), to nadal Sanemiego by to nie obchodziło. Miał głęboko w swoim poważaniu to, z kim sypiają lub spotykają się czy też kogo darzą uczuciami jego współpracownicy. Miał ważniejsze sprawy. Swoje sprawy.
Śliczna blondynka wyglądała na zażenowaną tą sytuacją, spoglądała z niewielkim rozbawieniem oraz rozczuleniem wypisanym na twarzy w stronę Rengoku. W pewnym momencie jej spojrzenie zaczęło uważnie świdrować otoczenie, jak gdyby dziewczyna wyczuła na sobie czyjś wzork, aż w końcu jej oczy zatrzymały się na Sanemim. Shinazugawa spodziewał się, że blondynka zareaguje na niego dwojako - albo się speszy i ucieknie spojrzeniem w inną stronę, albo kpiąco prychnie pod nosem na widok kretyna bez czegokolwiek, co mogłoby dać mu ciepło w zimową pogodę. Ta jednak uśmiechnęła się do niego w dość speczyficzny sposób, jednak tak ciepły, że Shinazugawa na sam jej widok poczuł się jak w środku lata. Rengoku powędrował wzrokiem za spojrzeniem młodszej dziewczyny i gdy także napotkał Sanemiego z herbatą w dłoniach, również uśmiechnął się równie pogodnie, co zawsze i pomachał swojemu koledze po fachu. Blondynka, gdy tylko zauważyła, że Filar Płomienia zaczął machać nieznajomemu jej facetowi, także mu pomachała. Tym razem to Sanemi się speszył i odwrócił wzrok. Nie odmachał.
A więc w korpusie Zabójców Demonów jest dwóch kretynów, paradujących w takie okropne zimno zupełnie jak w trzydziestostopniowy upał?
***
─ Shinazugawa, Oyakata-sama wzywa. ─ Sanemi zerknął z poirytowaniem na białowłosą dziewczynkę. Czegóż to może chcieć od niego czcigodny Ubuyashiki po zakończonym już spotkaniu Filarów? ─ Proszę za mną.
Oczywiście Shinazugawa podążył za dzieckiem. Z szacunku do Oyakaty, nigdy nie odważyłby się sprzeciwić jego rozkazom. Młoda Ubuyashiki zaprowadziła go do głównego budynku kwatery. Tyłem do niego siedziała jakaś kobieta, sądząc po drobnej sylwetce oraz długich włosach. Klęczała przed Ubuyashikim, oddając mu należny szacunek.
─ Oyakata-sama, naprawdę jestem wdzięczna za twą troskę, ale wolałabym współpracować z Rengoku-sama. Shinazugawa-sama z pewnością jest uzdolniony, ale... impulsywny. Czułabym się przy nim niepewnie. ─ Jej głos był naprawdę miękki i przyjemny. Słuchając dziewczyny, Sanemi czuł się zupełnie jak w ciepłym, ukochanym łóżku, z którego rankiem aż nie ma się ochoty wychodzić. Ocucił go fakt, że blondynka w pewien sposób mu ubliżała, ubierając obelgi w piękne słówka.
─ Jestem pewien, że ty i Sanemi będziecie dobrze się dogadywali. ─ Twarz schorowanego przywódcy rozświetlił łagodny uśmiech. ─ Prawda, Sanemi?
─ Nie byłbym tego taki pewien. ─ Shinazugawa zmrużył oczy, wciąż stojąc w progu i obmierzając blondynkę czujnym spojrzeniem.
Shinazugawa był w pomieszczeniu dopiero kilka sekund, ale zdążył się już doskonale zorientować, o co biega w, rozpoczętej bez niego, rozmowie. Oyakata chciał wepchnąć w jego ręce jakąś małolatę, by się u niego szkoliła jako tsuguko! Nie ma mowy! Sanemi był wyczerpany samotnym trybem życia, a co dopiero z ciężarem u nogi, jakim miała być młoda, niewyszkolona dziewczyna.Blondynka po raz pierwszy odwróciła się w stronę Sanemiego, zerkając Filarowi prosto w oczy. To była dokładnie ta sama dziewczyna, która wcześniej mu machała! W jej brązowych, uroczych odpowiedniczkach igrały ogniki rozbawienia i kpiny. Gdy widział ją z bliska, zaledwie odległości kilku kroków, a nie dwustu metrów, wiedział już, kim jest ta mała rozbójniczka. Yurine Maekawa. Tak idealna, że aż irytująca - piękna, ułożona, niezależna i silna. Gdyby wziąć pod uwagę to, że miała zaledwie szesnaście lat - monstrualnie silna. Zaskakująco szybko pięła się po szczeblach swojej kariery, zyskując coraz to nowsze rangi oraz krążące wokół ludzi przydomki. Taka przynajmniej mu się wydawała. Filar Płomieni był jej największym autorytetem oraz, jeśli plotki głosiły prawdę, w ostatnim czasie mieszkała właśnie z nim.
Gdyby Sanemi jej nie kojarzył, zapewne pomyślałby, że dziewczyna jest młodszą siostrą Rengoku. Roztrzepane, puszyste włosy w kolorze słońca z czerwonymi końcówkami (które tak właściwie były farbowane, podczas gdy u rodziny Rengoku było to naturalne), wręcz hipnotyzująca i charyzmatyczna aura oraz wieczny uśmiech na twarzy, który w przypadku Yurine nie zawsze był szczery. Jednak bądź co bądź, była przeokropnie atrakcyjna. Chodzący ideał, który niesamowicie Filara Wiatru irytował. Sanemi wiedział, że ideały nie istnieją, dlatego też był cholernie ciekawy, co może być wadą tej blondynki.
─ Chcę, abyście współpracowali, moje kochane dzieci. ─ Ubuyashiki pogładził blondynkę po głowie, mierzwiąc czule jej włosy. Zauważył, jak wszystkie jej mięśnie pod jego dotykiem się rozluźniają, a na jej twarz wpływa spokojny uśmiech. ─ Twój mistrz mnie o to prosił.
─ Je-jest pan pewien, Oyakata-sama? ─ Dziewczyna nagle się spięła, jej oczy rozszerzyły się w szoku. Spanikowana nieco uniosła się z kolan, wysoko zadzierając głowę by spojrzeć prosto w twarz przywódcy. ─ Runa naprawdę powiedział, że mam się szkolić u kogoś innego? Nie obrał pan tego opacznie? Runa mógłby mnie zabi-
─ Shhh... ─ Ubuyashiki skutecznie uciszył blondynkę i nieco ją uspokoił. Dziewczyna zastygła w pół zdaniu, nieco wygodniej opadając na kolana. ─ Runa w liście poprosił, bym cię przydzielił do kogokolwiek, oprócz Filara Płomieni. Obawiał się, że ktoś możecie się do siebie zbytnio zbliżyć.
─ Jeśli Runa chce, bym z kimś współprawcowała, to mogę pracować nawet z seryjnym mordercą. Z pewnością będzie to bezpieczniejsze niż rozgniewanie tego dupka. ─ Yurine zachichotała uroczo, zasłaniając usta dłonią.Sanemi niemalże prychnął z kpiną, ale się powstrzymał. Nie każdy mógłby dostrzec, jak bardzo sztuczny był gest dziewczyny, ale Sanemi zdołał. Poniekąd zastanawiało go to, kim był ten cały Runa. Yurine do tej pory wytwarzała wokół aurę lwiej pewności siebie, nieugiętej pani własnego losu. Jednak gdy Oyakata wspomniał choćby słówkiem o jej wcześniejszym mistrzu, dziewczyna uległa diametralnej zmianie. Zaczęła się wahać, być nieśmiała i straciła swą charyzmę. Zupełnie jak zwierzę zamknięte w ciasnej klatce, zaszczute i przerażone. Kim mógłby być ten facet, który wywołał u niej taką panikę?
─ Rzeczywiście, Runa jest naprawdę nerwowy. Ale bądź co bądź, wciąż jest jednym z moich kochanych dzieci. ─ Przyznał Ubuyashiki z uśmiechem. ─ Sanemi, zechcesz przyjąć pod swoje skrzydła Yurine?
─ Nie śmiałbym się tobie przeciwstawić, Oyakata-sama. ─ Sanemi klęknął na prawe kolano, pochylając głowę przed przywódcą. Nie był zadowolony, ale rzeczywiście nie odważyłby się przeciwstawić Ubuyashikiemu. Jeśli Oyakata sobie życzył, by Filar Wiatru pracował z jakąś głupią małolatą, to Filar Wiatru, do jasnej cholery, będzie z nią pracował. Bezdyskusyjnie.✯✯✯
Jest dokładnie północ 29 listopada, a więc są to urodzinki tego wściekłego chłopca, a także publikacji tego cacuszka
Jak pierwsze wrażenie?Buziaki,
Wasza 00 💋
CZYTASZ
❝SAVIOR❞ [Sanemi Shinazugawa x OC]
FanfictionSanemi kojarzył Yurine aż za dobrze. Zawsze uśmiechnięta, mająca w sobie to coś, co sprawiało, że ludzie lgnęli do niej niczym ćmy do lamp ulicznych i chcieli się wkupić w jej łaski, być przez nią szanowanymi. Często widywał ją w kwaterze głównej Za...