🥕5🥕

824 51 17
                                    



—Śniadanie czeka na dole—powiedziałam do budzącej się Diany.

—Gdzie ja jestem? Co się stało?—zapytała roztrzepana dziewczyna.

—Nie boli się głowa?—zapytałam zdziwiona.

—Nie. Czuje się dobrze—

—Wczoraj byliśmy na spotkaniu klasowym. Pamiętasz? —powiedziałam na co dziewczyna skinęła twierdząco głową.

—Billy przyniósł prawdopodobnie rum i właśnie nim się upiłaś. Razem z Gilbertem zabraliśmy cię na Zielone wzgórze—dziewczyna złapała się za głowę gdy jej o tym powiedziałam.

—A co z moimi rodzicami? Zabiją mnie jak wrócę do domu-

—O to się nie martw, a teraz chodź na śniadanie—razem zeszliśmy po schodach do kuchni gdzie czekali na nas Maryla z Mateuszem.

______
Diana

—Mam nadzieje, że nie narobiłam pani kłopotu—powiedziałam ubierając płaszcz.

—Jesteś zawsze tutaj miłe widziana Diano—uśmiechnęła się Pani Cuthbert

—Dziękuje za wszystko, miłego dnia!—przytuliłam moją serdeczną przyjaciółkę i opuściłam jej dom.

____

Pamiętałam jak przez mgłe twarz Jerrego, a przecież jego nie było wczoraj na spotkaniu. Musiał mi się przyśnić, ale nie narzekam bo bardzo przypadł mi do gustu ten sen.
Gdyby ludzie mogli wybierać sobie kto będzie w ich śnie i co będzie robił, życie z pewnością byłoby milsze. Ja na przykład chciałabym mieć sen w którym moi rodzice nie są tacy surowi i zgadzają się na związek z osobą ,która nie koniecznie jest zamożna.

Idąc przez Zielone Wzgórze usłyszałam Jerrego. Nucił sobie piosenkę pod nosem. Był chyba w stodole.
    Nie chciałam, żeby mnie zobaczył więc zaczęłam biec.
Nagle z nikąd pojawił się na mojej drodze.
Potknęła się i wpadłam prosto w jego ramiona. Poczułam się wtedy dziwnie bezpiecznie.

—Nic się panience nie stało?—zapytał zmartwiony.

—Nie. Nic mi nie jest—

    Patrzyliśmy się na siebie chwile w milczeniu. Ale to nie była niezręczna cisza, bo patrzenie w jego oczy sprawiało mi przyjemność.

—Mógłbyś mnie odprowadzić?—zapytałam.

—Z chęcią—

_____

      Przez pół drogi nie odezwaliśmy się ani razu. Chciałam zacząć jakoś rozmowę ale nie mogłam dobrać słów.

—Przepraszam—powiedzieliśmy jednocześnie, a uśmiech zawitał na naszych twarzach.

—Jerry to co powiedziałam wtedy nie było szczere. Ja wcale tak nie myśle—

—Wybaczysz mi?—zapytałam

—Ania wszystko mi wytłumaczyła więc nie ma powodu, żebym się na ciebie gniewał—kamień spadł mi z serca.

—Ja chciałem cię przeprosić za to, że powiedziałem Ani o nas—

—Jerry dobrze zrobiłeś mówiąc jej o tym—

—Czyli teraz miedzy nami wszystko dobrze?—zapytał cicho chłopak.

—Myśle, że tak—uśmiechnęłam się do Jerrego.

_____
     Przez resztę drogi rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Zdałam sobie sprawę, że nie wiem o nim wielu rzeczy. Chce zacząć wszystko od nowa i mam nadzieje, że tym razem tego nie zepsuje.
____

—Diano nie mogę iść dalej już widać twój dom jeszcze ktoś nas zobaczy—powiedział chłopak.

—Chce żebyś dzisiaj mnie odprowadził pod same drzwi—

—Jesteś pewna?—zapytał.

—Tak—odpowiedziałam i pociągnęłam go za rękę.

____

—Bardzo dziękuje za odprowadzenie mnie—powiedziałam gdy byliśmy już pod moim domem.

—Przyjemność po mojej stronie—ucałował moją dłoń młody Baynard.

_________________________

Nie jesteście źli, że mało Ani?

Bez ciebie to nie to samoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz