Ania i Maryla z samego rana postanowiły upiec ciasto aby było gotowe na przyjście gości. Ania będąc w szkole tęskniła za wspólnym pieczeniem i spędzaniem czasu w stodole z Mateuszem. Jej przybrani rodzice bardzo za nią tęsknili, a zwłaszcza Mateusz, który pod nieobecność rudowłosej poprawił swoje i tak już dobre kontakty z Jerrym. Słuchał jak chłopak coraz to lepiej czyta i pisze, był dumny z Ani, że w krótkim czasie zdołała go tego nauczyć.—Chciałabym udekorować jakoś to ciasto ale jest zima i nie ma pięknych zielonych liści—powiedziała Ania.
—Jeśli jedno twoje ciasto nie będzie udekorowane to nic się nie stanie—Maryla wytarła dłonie w ściereczkę—Ubierz się i idź wkońcu do Gilberta—
Ania umyła ręce i poszła na górę w celu poprawienia włosów i sukienki. Dawno nie widziała Sebastiana i małej Delphine, była ciekawa jak sobie radzą.
_____
Ania—Aniu! Jak miło cię widzieć!—powiedział Sebastian gdy otworzył mi drzwi.
—Ciebie również—odpowiedziałam i najszczerszym uśmiechem.
—Wejdź do środka zrobię ci gorącą herbatę—zaprosił mnie ruchem ręki Bash.
—Maryla zaprasza was na kolacje—powiedziałam gdy znalazłam się w środku.
—To bardzo miłe, napewno przyjdziemy—
—A gdzie jest Gilbert?—zapytałam.
—Poszedł po drewno. Zaraz powinien wrócić—Bash pomógł mi zdjąć płaszcz.
—Już się za nim stęskniłaś?—zaśmiał się.
______
—Naprawdę mówi Gili zamiast Gilbert?—śmiałam się razem z Bashem w kuchni.
—Jemu to się podoba! Naprawdę!—powiedział w śmiechu.
—Czy wy o mnie plotkujecie?—zapytał Gilbert gdy wszedł do domu.
—Skądże—zaprzeczył Sebastian nadal się śmiejąc—Zostawie was i pójdę sprawdzić czy Delphine się obudziła—wyszedł z pomieszczenia.
—Dostaliście zaproszenie od Maryli na kolacje—powiedziałam wstając z krzesła.
—Z chęcią przyjdę—podszedł do mnie Gilbert i uśmiechnął się cwaniacko.
Staliśmy teraz jakieś 20 centymetrów od siebie.
—Dziękuje, że wczoraj mi pomogłeś i poszedłeś do domu Diany—powiedziałam prawie szeptem i zbliżyłam nasze twarze.
—Dostanę za to jakiś prezent?—
Gdy już miałam złączyć nasze usta do kuchni wbiegła Delphine.
Momentalnie się od siebie odsunęliśmy i poprawiłam swoje warkocze.—Gili!—krzyknęła dziewczynka a, Gilbert się zaczerwienił.
Razem z Bashem wybuchnęliśmy śmiechem.—To wcale nie jest zabawne—oburzył się.
__________
Po wypiciu herbaty był czas na moj powrót. Chodź szczerze mówiąc wcale nie chciałam tak szybko wracać.
Gilbert oczywiście zaproponował mi, że mnie odprowadzi na co się zgodziłam.—Delphine rośnie jak na drożdżach— powiedziałam w drodze.
—Już zaczęła chodzic. Żałuje, że mnie przy tym nie było i przy wielu innych rzeczach—powiedział smutny i trochę zły? —Nie mogłem nawet ci pogratulować jak zdobyłaś najwiecej punków na teście. Czyje, że twoje życie przemija a mnie w nim nie ma-
—O co chodzi Gilbercie?—złapałam go za ramie i zmarszczyłam brwi.
—Czuje się źle, że cię zostawiłem, ciebie i Sebastiana—Nie mogę najpiękniejszych chwil w życiu spędzić w Toronto. Chce być z tobą w Avonlea—
________________________________
Diana—Diano! List od ciotki Józefiny do ciebie!—krzyknęła moja matka.
Szybko zeszłam na dół i odebrałam moją własność, potem wręcz pobiegłam do mojego pokoju.Gdy zobaczyłam zawartość listu łzy zaczęły mi cieknąć po twarzy.
Droga Diano,
razem z Colem chcemy złożyć wam wizytę w święta. Czuje się coraz gorzej i chce z tobą i Minnie May spędzić jak najwiecej czasu. Cole bardzo się cieszy, że wkoncu zobaczy Ciebie i Anie. Ciągle o was mówi.
Moja kochana Diano pamiętaj o tym, że z każdym problemem możesz zwrócić się do mnie.J.B.
________________________________
Dziękuje z 1000 odsłon!!!!!
To naprawdę wiele dla mnie znaczy!
Z tej okazji właśnie wstawiłam ten rozdział.Ps Przyznać się kto czeka na rozdział z Colem?
CZYTASZ
Bez ciebie to nie to samo
Short StoryDruga część ,,Całe życie składa się tylko z powitań i pożegnań".