Po upływie 30 minut Ameryka postanowił już wracać, gdyż robiło sie ciemno.
Wstał z łóżka i ruszył w kierunku drzwi, gdy nagle usłyszał za sobą cichy głos mówiący jego imie.
-Nareszcie sie obudziłeś-Zakpił.
Rosja wydawał sie być zmieszany tą sytuacją.
-Jakby co, dostałeś załamania i sie upiłeś-Zaśmiał sie złośliwie.
Po chwili Rosjanin przypomniał sobie co sie stało.
-Więc jednak ci na mnie zależy-Starszy podszedł do młodszego i złapał za jego policzek, na co obydwoje sie zaczerwienili.Przez chwile utrzymywali kontakt wzrokowy.
Po nie pełnych 30 sekundach Rosja odsunął sie.
-S-Słuchaj, przepraszam za to co powiedziałem wtedy...-Wypowiedział sie nie pewnie.
-Nic nie szkodzi, rozumiem, byłem trochę wkurzający-Przyznał
-Trochę to za mało powiedziane-Zażartował młodszy.
-Ej! A ty jesteś słaby! Rozpłakałeś sie jak tylko przytuliłem przyjaciółke!-Krzyknął
-Zamknij sie-Po tych słowach Rosja chwycił najbliższą poduszke i uderzył chłopaka w głowe.
-Przesadziłeś.-Powiedział najpoważniej jak umiał i również uderzył chłopaka miękkim przedmiotem.Zaczeli brać inne rzeczy jako "broń", a śmiechom nie było końca(haha.).
Rosja próbował dosięgnąć książki z biórka, ale nie udało mu sie to i upadł na ziemie. Po chwili usłyszał głośny śmiech przyjaciela siedzącego na łóżku.
Spojrzał na niego zirytowany, pociągnął go za rękę, co spowodowało że też spadł na podłogę.
-Słuchaj mały gnojku-Starszy spojrzał sie na chłopaka wkurzony, na co ten sie troche zaniepokoił.-Dobra, wstawaj, bo syf mi w pokoju zrobiłeś-Rozkazał Rosja wstając.
Chwile potem oboje zeszli na dół.
-Hej, białoruś, wychodzę-Rosjanin sie obrócił za siebie i mocno sie zdziwił.
Gdyż zobaczył jego ojca(TAM TAM TAAAM) stojącego w przejściu pomiędzy salonem, a kuchnią.Przez pół minuty była niezręczna cisza, którą Ameryka postanowił przerwać, mówiąc szybkie "dzień dobry".
-Czemu jesteś tak wcześnie?-Spytał zestresowany syn ZSRR, a w odpowiedzi dostał jedynie cisze.
-Kogo przeprowadziłeś?-Spytał poważnie mężczyzna
-Żartujesz sobie?-Powiedział pod nosem Amerykanin.Ponownie nastąpiła cisza.
-Uhh, to Ameryka, mój...-Tutaj na chwile chłopak przerwał, zastanawiając sie co powiedzieć i popatrzył sie na podłogę.
Wyższy podszedł bliżej i z dwuznaczynym głosem zapytał
-Właśnie, kim dla Ciebie jestem?
Rosjanin mocno sie zaczerwienił, nie wiedząc co zrobić, spojrzał na uśmiechającego sie chłopaka obok niego.Odwrócił sie w strone ojca, ale ZSRR wrócił do kuchni zakłopotany.
-Świetnie...-Wyszeptał do siebie.
-Nie martw się, to tylko żarty-Zignorował całą tą sytuację i jak gdyby nigdy nic objął młodszego ramieniem.
-Przestań, nie mam ochoty na żarty-Stwierdził zabierając rękę przyjaciela z jego ramienia
-Wszystko ok? Umierasz?-Zapytał zmartwiony
-Niestety jeszcze nie, po prostu łeb mnie boli, ale to nic poważnego-Powiedział obojętnie.
-Czemu teraz mówisz? Mogłeś umrzeć!-Po tych słowach Amerykanin chwycił chłopaka za rękę i wrócił z nim do jego pokoju.-Siedź tu-Wskazał palcem na łóżko
-A co ja? Pies?-Zapytał z kpiną w głosie.
-Tak czy inaczej, chodźmy na dwór(a może na pole?)-Rozkazał młodszy i ruszył w strone wyjścia.
Niebieskooki(W sensie że Ameryka xD) szybko sie sprzeciwił temu pomysłowi i złapał młodszego w talii i bez problemu przeniósł go do tyłu.
Obydwoje sie zaczerwienili, o tyle że Rosjanin był cały czerwony.
J-Jak t-ty...-Zająkał się
-Na siłownię chodzisz, czy co?!-Krzyknął na wyższego i obrócił głowę, by nie mógł zauważyć jego rumieńców.
-To urocze-Przyznał Amerykanin.
-Ale nie możesz wychodzić z domu, gdy boli cie głowa-Zadecydował.
Chłopak o granatowych oczach, spojrzał sie na przyjaciela zirytowany i wciąż próbował przejść, ale nie udało mu sie to, gdyż starszy blokował mu przejście.
-Em, przeszkadzasz mi troszke-Zakpił młodszy.
-I oto chodzi. Jestem starszy, powinieneś sie mnie słuchać-Powiedział arogancko.
-Taa i może jeszcze frytki do tego?-W jego głosie można było usłyszeć sarkazm.
-Nie wkurzaj mnie. Odpuść i tak już nic z tym nie zrobisz-Rozkazał poważnie starszy.
Rosja odwrócił sie z założonymi rękami na piersi, na co Ameryka westchnął.
-Ojeju, nasz książe sie obraził? Nie popłacz sie-Ame próbował udawać jakby był wielce zaniepokojony tym faktem, ale i tak nie mógł powstrzymać sie od śmiechu.
Po chwili ciszy starszy miał dość i podszedł od tyłu, do obrażonego chłopaka i zbliżył usta do jego szyi
-Długo jeszcze będziesz udawał złego?-Zapytał retorycznie.
Rosja ponownie w jednej chwili stał sie cały czerwony.
-Wiem że nie jesteś na mnie zły, na mnie nie można być złym-Stwierdził i egoistyczne sie uśmiechnął.ʜᴀᴊ, ᴅᴏsᴄ ᴋʀᴏᴛᴋɪ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀʟ, ᴀʟᴇ ᴄɪɪɪ
ᴍᴀᴄɪᴇ ɴᴀ ɢᴏʀᴢᴇ sʟᴏᴅᴋɪᴇɢᴏ ʏᴜʀɪ!(ɴᴡᴍ ᴊᴀᴋ sɪᴇ ᴏᴅᴍɪᴇɴɪᴀ ᴊᴇɢᴏ ɪᴍɪᴇ xᴅ)
ᴜᴅᴀᴊᴍʏ ᴢᴇ sɪᴇ ᴡᴄᴀʟᴇ ɴɪᴇ sᴘᴏᴢɴɪʟᴀᴍ
CZYTASZ
~Wystarczy Kochać~||Amerus|| CH
FanfictionTo będzie ta książka którą zacznie sie czytać w środku nocy, bo nic lepszego do roboty nie ma •^• To Amerus jakby co, a pomiędzy Rusame jest duuuuuuża różnica