Rozdział I

658 16 5
                                    




- Justyna? A co Ty tu... - Hania nie kryła zdziwienia.
- Cześć. Ja przepraszam, że... tak Was nachodzę. Chciałabym porozmawiać z Michałem. W zasadzie z Tobą też. 

Michał przygotowywał właśnie herbatę. - Kochanie, kto to? - Poszedł w kierunku drzwi, wciąż trzymając kubek w dłoni - Czego chcesz? Myślałem, że wszystko Ci już wyjaśniłem.
- Mogę wejść? 
Michał spojrzał wymownie na Hanię. - Wolałbym, żebyś zostawiła nas w spokoju.
- Michał, niech wejdzie.
- Jesteś pew...
- Wchodź. - Hania zaprosiła gościa do środka, a Michał nadal stał w progu jak wryty.

***

- Wiem, że pewnie nie chcecie mnie widzieć, ale musiałam z Wami jeszcze porozmawiać. To, co powiedziałam na ślubie to prawda... - Hania wbiła wzrok w stół. Było to dla niej trudne, żeby podtrzymać kontakt wzrokowy. Najchętniej zapadła by się pod ziemię. W tym momencie zaczęła żałować, że nie zamknęła jej drzwi przed nosem, tak jak chciał tego Michał. W tym momencie sama sobie zrobiła pod górkę. 

- Po co to powtarzasz? - wtrącił się zdenerwowany Michał. - Justyna, jestem szczęśliwy z Hanią i zakochany w niej po uszy. Mówiłem Ci już, że między nami nic nie ma i nie będzie. - Hania mimowolnie uśmiechnęła się, lecz szybko się opanowała - Wiem, że Cię zraniłem i bardzo Cię za to przepraszam, ale nie chcę przez to mieć problemów w moim obecnym związku. Nie chcę go zepsuć. - ciągnął Michał - Zwłaszcza mając taki trudny charakterek pod nosem, muszę uważać - dodał żartobliwie po chwili, patrząc się na Hanię.

Hania siedziała i wpatrywała się w swojego narzeczonego i nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Pomyślała sobie, że może Justyna potrzebuje pomocy. A co jeśli ona też jej potrzebuje? Kiedy w końcu uwierzy, że jej facet, ten jedyny, jest w nią zapatrzony jak w obrazek i nigdy by jej celowo nie skrzywdził? Cały czas przed nim ucieka, ale może to ona jest problemem, nie Michał i jego byłe?

  - Ja... chyba powinnam już pójść. Przepraszam. Życzę Wam wszystkiego dobrego. - ze łzami w oczach wstała i opuściła dom Sikorki i Wilczewskiego.

***

Hania zamknęła drzwi za Justyną. Michał cicho podszedł do niej od tyłu. 

- Sikora?
- Hm?
- Między nami okej?

Hania popatrzyła na Michała czule. - Jasne, Matołku. - Uśmiech z jej twarzy jednak szybko zniknął, gdy przypomniała sobie o swoich planach.

- Coś nie tak? - zauważył Michał. - Ty... nadal chcesz tam jechać, prawda? - zapytał lekko zawiedziony.

- Michał, ja wiem, że to nie jest odpowiedni moment, że Twój dziadek miał dopiero wypadek, my... jesteśmy w jakimś dziwnym stanie, ale...

- Żadnego ale! - podszedł do Hani i ją objął - Rozumiem. Wiem, jakie to szkolenie jest dla Ciebie ważne. To wielka szansa i powinnaś ją wykorzystać. A my tu z dziadkiem grzecznie na Ciebie poczekamy. - przekonywał ją Michał.

- Że poczekasz, to wiem, ale czy aby na pewno grzecznie? - zaśmiała się Hanka i pocałowała Michała.
- Spokojnie, już dziadek dopilnuje, żeby było grzecznie. Nie pozwoliłby, żeby ktoś inny został matką jego prawnuków. - zażartował.
- Hej! - trzepnęła go żartobliwie po głowie.
- A Ty tam będziesz grzeczna? Bo wiesz, ja tu będę miał pełną obstawę, a Ty...
- Czy Ty na prawdę uważasz, że mogłabym...
- Nie, oczywiście, że nie. Chciałem się z Tobą podroczyć.
- Pamiętasz, jak mówiłeś, że mogę w Ciebie rzucać przedmiotami? - zapytała uśmiechnięta.
- Tak...? - odrzekł niepewnie Michał.
- Bo właśnie teraz mam ochotę to zrobić.
Michał spojrzał na Hankę.
- Kocham Cię, Sikora.

***

- Rozmawiałaś już z Konicą? Nadal jest dla Ciebie miejsce na to szkolenie?
- Tak, jak wracałam... - zawahała się - z tego ślubu, od razu do niego zadzwoniłam.
- Kiedy...
- Wyjeżdżam? Jutro rano mam samolot. - powiedziała Hania lekko łamiącym się głosem. - Ale nie jesteś na mnie zły?
- Nie. Ale będę tęsknił. Bardzo.
- Ja też, Matołku.

Nie pozwól mi odejść || Hania i Michał (NDINZ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz