Odległość

645 36 2
                                    

- Przykro mi pani Grey, ale nie ma tu pani córki.- mówi policjant do Emmy, która kurczowo trzyma się ramienia męża.

Nie mogła tego znieść. Ta niewiedza była dla niej jak najgorsza trucizna. Elisabeth musiała gdzieś tu być, a Emma miała zamiar ją znaleźć.

- Detektywie Craven, proszę tutaj przyjść!- zawołała jakaś młoda funkcjonariuszka.

Policjant ruszył szybkim krokiem w stronę gęstych zarośli.

Emma była pewna że tam jest jej córka. Puściła rękę męża i, mimo jego protestów, ruszyła w stronę w, którą ruszył policjant.

Kiedy dotarła na miejsce, funkcjonariuszka podawała detektywowi Cravenowi jakiś przedmiot.

- Panie detektywie, czy to...- zaczeła drżącym głosem, ale urwała ponieważ zobaczyła co mężczyzna trzyma w ręce, torebkę jej córki.

Detektyw Craven spojrzał na Emme.

- To torebka pani córki?- pyta. Emma kiwnełagłową, poczym osunęła się na kolana.

***

Pulsowanie w mojej głowie, nie daje mi już dłużej spać. Otwieram szeroko oczy i rozglądam się po pomieszczeniu, jest to ten sam pokój co poprzednim razem kiedy się ocknełam.

Zapach ziół nadal rozchodzi się w powietrzu. Ile mogłam spać? Co tak właściwie się stało?

Ciągle wszystko mnie boli. Skąd ja się tutaj wziełam?

Z ogromnym wysiłkiem przekręcam się na bok. Teraz widzę na czym leże. Jest to duże drewniane łóżko, z miękkim materacem i ciepłą, białą pościelą.

Chcę się podnieść, więc zapieram się obolałymi rękami o materac i podciągam tak żeby teraz być w pozycji siedzącej. Muszę oprzeć się o za główek łóżka, bo moje plecy i brzuch przeszywa kłujący ból. Wciągam z sykiem powietrze.

- Cholera...- dyszę.

Ból przeszywa całe moje ciało. Odrzucam jedną ręką kołdrę, a moim oczom ukazują się moje nogi.

Leże na łóżku w jakiejś starej czarnej koszulce, bynajmniej nie mojej, która dosięga mi do połowy uda, ale to nie kaszulka mnie tak dziwi, tylko liczne siniaki na moich udach.

Dotykam ręką jednego z nich i czuję ból. Zaciskam usta żeby nie krzyknąć.

Mrugam powiekami aby odpędzić ból. Pamiętam jak leżałam na zimnej ziemi w parku, pamiętam jak... jak ten mężczyzna mnie gwałcił.

Łzy napływają mi do oczu. Dlaczego akurat ja.

Drzwi do pokoju otwierają się powoli, po cichu. Serce bije mi szybko. A jeżeli to on mnie tu przyniósł?

Kiedy drzwi całkiem się otwierają w progu pojawia się młody chłopak. Jest wysoki, ciemno włosy, może o rok starszy ode mnie. Mimo dziwnych okoliczności mogę powiedzieć że jest przystojny. Dobrze zbudowany.

Widzi że się mu przyglądam, więc się do mnie uśmiecha.

- Dzień dobry.- mówi lekko zachrypniętym barytonem.

Podchodzi do łóżka i siada na stołku stojącym obok.

- Jak się pani czuję?- pyta z troską.

Pani? Że co? Ja cię nie znam człowieku? Odsówam się na skraj łóżka żeby jeszcze bardziej zwiększyć dystans między nami.

- Kim pan jest?- pytam cicho.

Chłopak zagryza dolną wargę.

- Mam na imię Sean Halflife.- odpowiada podając mi rękę, ale widząc mój wyraz twarzy cofa ją od razu.

Patrzę się na niego szeroko otwartymi oczami.

- Okay, a mogę wiedzieć co ja tu robię?- pytam trochę pewniej.

Sean przechyla głowę na bok.

- Znalazłem panią...- zaczoł, ale zaraz przerwał.- Przepraszam jak masz na imię bo trudno mi mówić do ciebie per Pani?

Wzdycham, ale zaraz tego żałuje bo bolą mnie żebra. Krzywię się.

- Elizabeth Grey, mów mi Lizz.- mówię łapiąc urywany oddech.

Chłopak uśmiecha się.

- Znalazłem cię w parku, leżałaś na zimnej ziemi.- mówi, ale ponownie zaciska wargi.- Przepraszam, ale wiem że zostałaś zgwałcona. - mówi szybko wskazując moje odsłonięte uda. Robię wielkie oczy i zakrywa je kołdrą. Czy on sugeruje że sam mnie przebrał?- Nie martw się nie ja się tobą zajmowałem, tylko moja przyjaciółka Ella.

Mam nadzieje że on tego nie widzi ale wypuszczam z ulgą powietrze z płuc.

- Co to za miejsce?- pytam zachrypniętym głosem.

Sean spina się.

- To trochę zagmatwane- stwierdza.- Wytłumaczę ci to jutro jak będziesz się lepiej czuła.

Że co? O nie tak się bawić nie będziemy!

- Posłuchaj mnie.- warczę rozzłoszczona.- Ktoś mnie zgwałcił, nie wiem ile czasu minęło, moi rodzice pewnie odchodzą od zmysłów, powinna się zgłosić na policje żeby złapali tego bydlaka, który mi to zrobił!- wybucham, jestem zła, a w oczach stają mi łzy na wspomnienie wieczora w, którym został am napadnięta. Nie mogę odpędzić ich od siebie, słone łzy zaczynają mi ściekać po delikatnie opuchniętych policzkach.

Sean ma smutny wyraz twarzy.

- Byłaś nieprzytomna przez cztery dni. Jesteś słaba, nie możesz teraz z tad iść.- powiedział cicho.- Połuż się i odpocznij. Obiecuję że jutro ci wszystko wytłumaczę.

Chłopak wstaje ze stołka i idzie do drzwi. Odwraca się w progu i wskazuje na coś obok łóżka.

- Tam jest łazienka.

Wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi. Dziwny facet.

ObcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz