Emma przechadza się nerwowo po pokoju. Od kilku dni policja szukała Elizabeth, ale nadal nic nie znaleźli. Żadnych śladów. Szukali w szpitalach, dzwonili do rodziny. Nic. Żadnej wiadomości.
- Emmo, skarbie, usiądź proszę.- mówi Robert do żony.- Chodzisz tak już dwie godziny.
Kobieta piorunuje męża spojrzeniem.
- Denerwuje się!- warczy.- A ty niby nie?
Robert splata palce rąk i kładzie na nich brodę.
- Oczywiście że się denerwuje, w końcu to moja córka.- odpowiada powoli.
Emma opada na fotel pod ścianą i zakrywa twarz dłońmi.
- Robercie, a jeśli ona dowiedziała się prawdy? Jeśli ona od nas uciekła?- pyta załamana kobieta.
Mąż patrzy na żonę smutnym wzrokiem.
- Może. Wolałbym żeby to okazało się prawdą, niż żebyśmy dowiedzieli się że Avie miała racje.- rzekł.
Kiedy kilka dni temu policja przesłuchiwała przyjaciółkę Elizabeth, Avie, dziewczyna powiedziała że kiedy Elizabeth do niej zadzwoniła mówiła że umiera. Od tamtego czasu nastolatka wpadła w jakąś depresje i cały czas powtarza że miała wizje w, której Elizabeth umarła. Matka dziewczyny posłała ją nawet do psychiatry, ale ta dalej obstaje przy swoim.
W tym momęcie rozległo się chrząkniecie. W wejściu do salonu stał detektyw Craven. Miał smutny wyraz twarzy.
- Witam państwa.- powiedział kiedy małżeństwo wstało z foteli.
Emma podeszła do męża i złapała go za rękę.
- Detektywie jakieś nowe wieści?- spytał Robert.
Policjant zagryzł wargi.
- Proszę państwa, muszę państwu uświadomić kilka spraw.- zaczął.- Jeżeli chodzi o jakiekolwiek wieści na temat państwa córki to nadal szukamy, ale chcę żebyście państwo wiedzieli, że... że jeśli za dwa, może trzy dni jej nie znajdziemy, to szanse na to że żyje będą praktycznie zerowe. Przepraszam że to mówię, ale tak jest. Oczywiście nie przestajemy jej szukać.
Pod Emmą ugieły się kolana. Jej córka może już nie żyć.
- Mam do państwa jeszcze jedno pytanie jeśli można.- mówi policjant, a Robert skina tylko głową.- Czy państwo są biologicznymi rodzicami Elizabeth?
Emma sztywnieje, Robert także.
- Skąd panu przyszło na myśl takie pytanie?- pyta Robert.
Detektyw Craven zagryza wargi w oczekiwaniu.
- Nie nie jesteśmy jej prawdziwymi rodzicami.- odpowiada cicho Emma.- Adoptowaliśmy ją.
Detektyw od razu zwraca spojrzenie w stronę kobiety. Robert patrzy na żonę szeroko otwartymi oczyma.
- Nie mogę już tego ukrywać.- mówi kobieta.
Obaj mężczyźni na nią patrzą.
- Ja nie mogłam mieć dzieci, a Elizabeth była taka malutka.- szepcze cicho Emma.- Osiemnaście lat temu, znaleźliśmy pod drzwiami naszego domu małe zawiniątko. To był wieczór, było chłodno, więc zabraliśmy dziecko do środka. Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się że nie mogę mieć dzieci, a Elizabeth była wtedy dla mnie, dla nas, darem od Boga. Pokochałam ją od razu. Mamy dużo pieniędzy, sfałszowaliśmy akt urodzenia. Nikt nic nie podejrzewał. Baliśmy się tylko o to że Elizabeth się o wszystkim dowie.
Detektyw pokiwał powoli głową.
-Dziękuję że pani to powiedziała.-mówi.-To ułatwia sprawę. Może Elizabeth uciekła i wymyśliła całe to zajście. Teraz mamy przynajmniej czego się złapać.
Mężczyzna odwraca się i już ma wychodzić z pomieszczenia, kiedy nagle się zatrzymuje i ogląda za siebie.
- Co do tych sfałszowanych dokumentów, tym zajmiemy się gdy sprawa Elizabeth się wyjaśni.-mówi, poczym wychodzi.
***
- No to świetnie.- mruczy Ella wachlując książką nieprzytomną dziewczynę leżącą na kanapie.- Sean chodź tu i teraz ty ją powachluj, bo zaraz mi ręka odpadnie.
Chłopak podchodzi do przyjaciółki i zamienia się z nią miejscem.
- Ojcze.- zwraca się do Lucyfera nadal stojącego w pentagramie.- Myślę że to dobry moment abyś przyjżał się tej dziewczynie.
Lucyfer pokonuję barierę jaką tworzy pentagram, poczym podchodzi do kanapy.
Na początku wyglądał jakby węszył w powietrzu, ale potem nachylił się w stronę dziewczyny.
- Faktycznie, od dziewczyny emanuje bardzo silna moc.- mówi Lucyfer.- Jest to dość dziwna moc, muszę przyznać. Czułem coś takiego tylko wtedy gdy w pobliżu była Lilith, lub Szatan. Myślę że macie rację. Znaleźliście dziedziczkę tronu Piekła.
Sean patrzy na ojca z otwartą buzią, Ella wciąga z sykiem powietrze.
- Czyli, co teraz mamy zrobić?- pyta chłopak.
Lucyfer gładzi się w zamyśleniu po brodzie. Zapada długa cisza, przerywana tylko ich cichymi oddechami.
- Myślę że...- zaczyna Lucyfer, ale przerywa mu cichy jęk.
Lizz, leżąca na kanapie, otwiera powoli oczy.
- Co tu się...- mówi słabo, ale gdy widzi nachylającego się nad nią Lucyfera, otwiera szeroko oczy i wydaje z siebie jakiś dziwny pisk.
Sean kładzie jej rękę na ramieniu.
- Cicho.- ucisza ją.
Lizz zaczyna spazmatycznie łapać powietrze.
- Co się tutaj dzieje?- pyta cicho Seana.
Sean zagryza wargę.
- Musimy pogadać.- mówi.
________
Przepraszam że tak długo czekaliście, jeszcze dziś postaram się dodać kolejny rozdział. :)

CZYTASZ
Obcy
FantasyOsiemnastoletnia Lizz Grey pochodzi z zamożnej rodziny, która od pokoleń prowadzi ,,Grey Bank'' w Seattle. Jej rodzice są strasznie zaborczy i próbują układać życie córki po swojemu. Lizz chcąc nie chcąc robi to co każą jej rodzice. Jednak pewnego d...