Mroczna królowa krzyknęła tak mocno, iż ściany jaskini się zatrzęsły. Była pewna, że Luna w desperacji każe komuś użyć kryształów. Uspokoiła się i z strasznym grymasem na twarzy ruszyła do pozostałych więźniów. Stanęła na przeciwko Twilight po czym otarła o nią skrzydło mówiąc.
-Spokojnie już nikt was więcej nie zobaczy poza moim mrokiem.- W tej chwili uwolniła swoją mroczną moc zalewając nią jaskinie i jej okolice. Wszystko co stanęło na jej drodze zostało spalone. Niosła śmierć. Teraz już wiedziała u kogo znajdzie kryształy. Rozłożyła szeroko szkydła po czym znów znalazła się w swojej sali tronowej. Celestia oraz reszta zostały przeniesione do lochów Canterlotu. Władczyni uśmiechnąła się po czym wezwała jednego z wielu jej generałów.~Starlight Glimmer~
Nadal poruszała się po wiosce szukając czegoś co doprowadziło, by ją do ich nowego ,,sojusznika''. Musiała przede wszystkim znaleźć gdzie mieści się główna siedziba generałów. Wątpiła, że w Canterlocie, gdyż tam użędowała sama królowa.
Zobaczyła garstkę kamiennych wojowników z normalnym kucem na przodzie. Tak pomyślała oni zaprowadzą mnie do nowego znajomego. Po cichu zaczęła podążać za nimi. Parę kroków za Ponyville znajdował się ogromny namiot, a w nim stało pełno różnych kucyków różnych rang w ich zawodzie. Starlight użyła zaklęcia dzięki, któremu miała doskonały kamuflaż zbroi generałów. Głupio się w nim czuła.
Chciała spytać kogoś, gdzie może znaleźć Dark Crystala, lecz nim to zrobiła zobaczyła go. Stał przy stole z mapami i omawiał następny ruch wojsk Sunlight. Nie wiedziała jak dostał się do wojska i czy wogóle zrobił to dobrowolnie, ale...ale według niej wyglądał lekko uroczo patrząc tak na plany wojenne.
Potrząsneła głową co ona sobie w tej chwili myślała, miała szukać sojuszników, a nie ślinić się do nich.
Po chwili znów spoważniała, zaczęła wolnym krokiem zbliżać się do niego. Kiedy tylko zrobiła trzy kroki on i jego kompani zauważyli to chociaż wokół było więcej kucyków. Spanikowana stanęła nieruchomo.Dark Crystal zmrużył oczy. Wiedział, iż stojący przed nim żołnierz nie należy do jego wojska, ponieważ znał swoją drużynę doskonale. A jednak to uśmiechnął się prawie niezauważalnie pod nosem. Mruknął coś do swojego kompana, a ten wstał i podszedł do nieznajomego bardzo blisko. Uświadomił sobie, iż może jest to ktoś z jego teoretycznych wrogów. Sam wstał z krzesła po czym jego zaufany znajomy znieruchomiał. Już zaczynał się domyślać tożsamości przybysza, wiedział kto mógł się posunąć do takiej desperacji, nie chciał, by ktokolwiek tutaj wiedział o jego potencjalnej zdradzie.
Podszedł do kompana po czym zerknął na żołnierza przed nim i spojrzał w jej oczy zobaczył w nich błysk głęboko ukrytego lęku oraz desperacji.
-Osobiście zajmę się tym tutaj- powiedział.
-Jeżeli sobie życzysz generale ja to zrobię- odpowiedział jego zastępca.
- Nie. Chyba wyraziłem się jasno sam to zrobię, a wy w tym czasie opracujcie plan jak najszybciej dostać się do ostatnich wioch w Equestrii królowa życzy sobie je podbić.- Nie był zadowolony z tego, że wachał się pomiędzy jedną, a drugą stroną czuł się jakby stał nad przepaścią.- To rozkaz!- Warknął na nich po czym wyszedł z namiotu słysząc tylko w oddali ,,tak jest!".
Kiedy wyszli na zewnątrz zaprowadził ją do jednej z ciaśniejszych uliczek po czym zdjął hełm.
- Nie możesz od tak tu przychodzić! Możliwe, że wiedzą, że jesteś doradczynią królowej, ale i tak ponosisz ogromne ryzyko. Jak wogóle mnie tutaj znalazłaś?!
-Popytałam gdzie trzeba, a pozatym mysliałam, że jesteś zwykłym posłańcem, a nie głównym generałem. Skłamałeś mi!- krzyknęła i spojrzała wściekle na niego, magiczny kamuflaż znikł.
- Nic nawet o tym nie mówiłem, nie było o czym kłamać. Wiesz co mi zrobią, co ona mi zrobi, gdy się dowie, że ja, ty, oboje przecikwo niej spiskujemy?- Zaczął panikować, ale musiał się wziąć w garść przecież był generałem Jej królewskiej mości.
-Ah tak, słuchaj myślałam, że jesteś po naszej stronie. Myślałam, że mi pomożesz tak mówiłeś, a teraz tu jęczysz jak stara baba!
-Tylko następnym razem może nie pchaj się odrazu do paszczy lwa dobra. Mogłaś wysłać wiadomość czy coś. Wyobraź sobie, że jesteśmy tak szkoleni, by wyczuć, iż coś jest nie tak. Poczułem twoją magię, gdy tylko weszłaś do środka parawanu. I mogę potwierdzić, iż nie tylko ja. Pracuje i ćwiczę z tymi kucykami od lat, ufają mi, a ja im.
- To dlaczego zdradziłeś ich! Jak tak ich kochasz to może się z nimi ożenisz? Wiesz... wiesz co pomyliłam się co do ciebie. Sama sobie poradzę.- Furja w jej oczach przygasła została zastąpiona bólem i samotnością. Miała Sunset, ale ta gdzieś zniknęła od dawna wiedziała, że radzić sobie trzeba tylko samemu. Przyjaźń na wojnie nie istnieje. Zawiesiła głowę w dół i skierowała się w stronę zamku. Może... może uda jej się znaleźć jakieś zaklęcie.
-Poczekaj- dobiegł ją głos z oddali, przystanęła, lecz nie odwróciła się.- Pytałaś dlaczego zdradzam ją, no bo mam przecież wszystko co nie. Mam wysoką rangę w wojsku, a władczyni darzy mnie zaufaniem. Mam niby przyjaciół, ale- tutaj zaczął się jąkać jego głos stracił moc. Stralight podeszła do niego i spojrzała na jego oczy takie piękne, błękitne niczym lód, ale ciepłe.- Ale czuje, że nie mam nic. Nie mam rodziny i nie chcę, by mrok otoczył tę piękną krainę. Naszą ojczyznę.
- Nie otoczy, jeżeli razem, wszyscy razem go pokonamy.
- Tak masz rację. Pomogę Ci.
- Bardzo dobrze- zauważyła w jego okczach lekki płomyk nadzieji topiący lód.- Tutaj nic ci nie powiem, tylko tyle, że musimy się zakraść do paszczy lwa- na twarzy Dark Crystala pojawił się przebiegły uśmiech- zgoda- odpowiedział po czym razem udali się, by obgadać plan.~Sunset Shimmer~
Nie wiedziała ile tam leżała. Jednak gdy tylko się podniosła zobaczyła, że Luna i Pinkie również się obudziły. Udało jej się uratowała dwie osoby. Ledwo udało jej się wstać, zużyła ogrom sił i mocy na kontrolowanie tych potężnych artefaktów. Spojrzała na Lunę, jedna władczyni uratowana.
- Sunset uratowałaś mniej jupiii. Teraz tylko reszta dziewczyny i trzeba dać łomot tej złej, ale jak ty tu wogóle się dostałaś?- Pinke skała wokół niej. Przez to, że była skamieniała nadamiar energi skumulował się w niej jeszcze bardziej.- A wszytko po tem utrzcimy imprezą!- Krzyknęła na całą komnate po czym wystrzeliła konfetti z armatki głośno się przy tym śmiejąc.
- Tak Pinkie, tylko nadal nie wiem skąd ty tu masz tą swoją armatkę.
- Ja też nie Sunset.- Po czym obie zaczęły się śmiać. Tymczasem Luna pogrążona w głębokiej zadumie ruszyła do zamku po wielu schodach. Po chwili reszta dołączyła do niej. Szły w ciszy.Cdn
Tak, coraz lepiej idzie. Dziękuję wam wszystkim, że jesteście oraz że czytacie. Życzę wszystkim dużo zdrówka.
CZYTASZ
My Little Pony: Powrót do korzeni (Zakończone)
FanfictionSunset Shimmer dostaję pilną wiadomość z Equestrii. Mówiącym o tym, że księżniczki zaginęły. Musi tam powrócić, by odnaleźć władczynie i sprawdzić kto jest ich nowym wrogiem.