Sunlight otworzyła oczy, świeciły bielą. Luna nie zauważyła w nich niczego poza bielą.
-Ta moc już raz mi pomogła, uczyniła mnie alikornem. A teraz pomoże znów i nie tylko mi. Wszyscy zaznają tej potęgi!- Luna pokręcił głową.
- Nie możesz tego zrobić, to ich zniszczy nie wszyscy są tak wytrzymali, niektórzy nie chcą takiej potęgi jest im dobrze tak jak jest. Nie pragni takiej sprawiedliwości to nie sprawiedliwość tylko chęć władzy.
-A co ty tam wiesz- Sunlight machnęła skrzydłem- wszycy będę równi. Kucyki ziemskie zaznają mocy jak i pegazy, a jednorożec będą mogły latać.
-Jaka tam równość, to jest bez sensu. I tak nie zdobędziesz kryształów. Nie rozumiesz jeżeli kuce zdobędą moc, albo siebie wybiją na wzajem, albo zapanują czasy długich nie efektywnych dni. Nikomu nie będzie się chciało szyć, uprawiać ziemię czy pogode, gdy każdy będzie się uważał za króla. Z tak ogromną mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Alikorny mają dużo więcej mocy niż zwykle kucyki i muszą poświęcić wiele miesięcy, by nad nią zapanować. To zniszczyło, by świat.
-Wiesz... wiesz co... wiesz co mam na myśli!- Krzyknęła Sunlight, która widocznie była zamieszana. Przez własną niewiedzę.- W takim razie, zabiorę wam moc i uczynie siebie najpotężniejszą władczynią! Życie alikorna jest długie, miałam wiele lat by się do tego przygotować wiele czekałam, ale już jestem gotowa. Teraz na wszytko mnie stać!
Luna bez chwili zwłoki machnęła mieczem przecinając gęstą jak mgłę fale ciemności. Następnie stanęła do walki z królową. Tamta też dobyła miecza. Starły się na broń i zaklęcia. Leciały iskry raz miecz przecinał powietrze, raz uderzał w magiczną tarczę. Obie wojowniczki, były równie dobre.
Pojawiały się pociski, teleportacje, kule ognia różne potężne czary. Obie były dobre przez co żadna z nich nie mogła wygrać. Opadły na ciemną ziemię.
-Możemy tak walczyć bez końca...- wysapała Sunlight.
-Wiem dlatego to nie ma sensu.
W tym momencie Sunlight zniknęła. Luna wiedziała, co to oznacza, że się obudziła jednak udało jej się zmęczyć przeciwnika przez co była osłabiona teraz nadeszła jedyna niepowtarzalna szansa na to, by zaatakować ją ostatecznie i skończyć wszystko. Już nic się nie liczyło.
Dark Crystal przystanął przy jednej z cel. Zobaczył tam Sunset Shimmer. Niepewnie otworzył drzwi.
- Sunset?- spytał nie pewnie. Ona nie odwróciła się- choć musimy się spieszyć. Przeteleportujesz nas od razu do zamku.
- To nie ma sensu- klacz nadal leżała, nie patrząc na niego.
- Co?
- To wszystko, ona jest zbyt potężna, a ja już wiem co się stanie gdy ponownie użyje kryształków. Posłuchaj idź wydostań się, ja tu sobie posiedzę.
-Mowy nie ma, nie po to przechodziłem na waszą stronę żebyście teraz przegrali!
-Ha... stronę nie ma stron. Jest tylko władczyni z ogromną mocą. Nikt nie jest w stanie ją pokonać. Grupa samozwańczych kucyków ubzdurała sobie, że wygra bitwę tracąc wszystko inne.
- Co masz na myśli?
-Jeżeli użyje tych kamieni już zawsze będę musiała tu być, nie będzie tego co ja chcę tylko ksieżniczkowanie. Ale ja nie chce- z żalem spojrzała na niego.- Nie chce być księżniczką.
-Wcale ją nie zostaniesz jeśli nie chcesz. Alkorn to tylko poteżniejszy kuc nie odrazu księżniczka.
-Boje się, że skończę jak ona.
CZYTASZ
My Little Pony: Powrót do korzeni (Zakończone)
FanfictionSunset Shimmer dostaję pilną wiadomość z Equestrii. Mówiącym o tym, że księżniczki zaginęły. Musi tam powrócić, by odnaleźć władczynie i sprawdzić kto jest ich nowym wrogiem.