" Wziąłem ciuchy i poszedłem się przebrać do łazienki. Ułożyłem jakoś włosy i wyszedłem. Shuichi gestem ręki pokazał mi, żebym szedł za nim. W ciszy dotarliśmy na salę gdzie byli wszyscy. Ich oczy skierowały się na mnie co było strasznie niekomfortowe . Nie odzywając się ani słowem wszedłem na scenę do Monokumy, który zaczął mówić do mikrofonu.- Puhuhuhu! Kochani od teraz Kokichi jest..."
- ... nietykalny! Nie możecie go zabić w żaden sposób.- powiedział biało czarny miś, a większość aż otworzyła usta ze zdziwienia.
- Ale jak to nie tykalny?! Co ty zrobiłeś Ouma?! To nie fer!- takie słowa leciały w stronę moją jak i Monokumy.
- Zamknąć się debile?!- powiedział już wkurzony chociaż to słabo powiedziane. Jego oko zaświeciło się na czerwono, a pazury wysunęły z rąk.- Dobra jak jesteście już cicho to Saihara czy mógłbyś pójść z nami? Miu już na nas czeka w garażu. Puhuhuhu!- chłopak tylko pokiwał twierdząco głową i całą trójką skierowaliśmy się do wczesniej wspomnianego miejsca.
Cała droga minęła nam ogólnie w niezręcznej ciszy. Gdy byliśmy już blisko miejsca, do którego zmierzaliśmy mogliśmy usłyszeć krzyki wkurwionej Miu. Całą trójką wszedliśmy do środka.
- Japierdolę! Jak można było, to aż tak rozwalić?!- krzyczała na jakieś... kolorowe Monokumy?- Przepraszam to nie jest rozwalone, tylko kompletnie rozjebane!- dziewczyna gdy się zorientowała, że przyszliśmy od razu stała się trochę poważniejsza.- Haha! Widzę, że znaleźliśmy zgubę. Do tego to ten kurdupel?! Haha!- śmiała się.
- Tak ile ci zajmie naprawa tego?- spytał się Monokuma i rozpoczął rozmowę z Miu. Z tego co się dowiedziałem to te kolorowe cośki chciały kogoś odzyskać, ale jakaś maszyna wybuchła po czym znalazłem się tutaj, a ten drugi u mnie.
- Muszę zbudować to całkiem od nowa, więc musicie mi dać z przynajmniej trzy-cztery dni.- spokojnym już tonem mówiła.
- Czy może ktoś mi to wszystko wyjaśnić?- oburzył się do tąd cichy Saihara.
Oboje popatrzyli po sobie, a potem po mnie i kiwnęli głową na zgodę. Zaczeli opowiadać długą i trochę niewiarygodną, ale prawdziwą historię.
...
- Czekajcie, czekajcie, czyli to nie jest "ten nasz" Kokichi? Elitarny przywódca? Najlepszy kłamca wszechczasów?- pytał się z niedowierzaniem Saihara.
- Tak, dokładnie to nie jest on.- odpowiedziałam mu Miu wstając z podłogi, na której siedliśmy do naszej... Znaczy dokładniej to do mojej historii.- A! I masz być dla niego miły Saihara. Mam nadzieję, że się rozumiemy.- dziewczyna popatrzyła się na Shuichiego z mordem w oczach, na co on tylko energicznie pokiwał jej głową.
Monokuma kazał Saihaże odprowadzić mnie do swojego pokoju, co ten miał zamiar uczynić.
Szliśmy korytarzem prowadzącym do pokojów uczestników zabójczej gry, gdy nagle przedemną pojawił się nie kto inny jak Maki. Dziewczyna łapiąc mnie za szyję podniosła mnie i zaczęła podduszać.
- Chłopczyku nie wiem w co ty sobie pogrywasz, ale lepiej dla ciebie byś jak najszybciej z tym skończył.- można powiedzieć, że wysyczała mi to prosto w twarz. Ja z przerażeniem poczułem jak zaczyna brakować mi powietrza. Oczywiście to nie pierwszy raz kiedy byłem podduszany, ale jednak do tego się po prostu nie da przyzwyczaić.
- Maki pójść go. To nie jego wina.- powiedział chłopak ze spuszczoną głową. Długowłosa spojrzała na niego po czym póściła mnie na podłogę.
Upadłem z hukiem na posackę zaczynając energicznie nabierać powietrza do płuc, w końcu teraz każdy oddech jest na wagę złota. Dziewczyna na odchodne rzuciła jeszcze żebym zdychał, czy coś w tym stylu, nie wiem nie zrozumiałem jej za dobrze. Shuichi wyciągnął do mnie pomocnął dłoń, którą ja niepewnie chwyciłem. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy w dalszą drogę.
- Opowiesz mi o naszej klasie jeszcze z czasów gdy nie siedzieliśmy w tym czymś?- spytał się mnie chłopak, na co lekko przytaknąłem.
- O-ogólnie to wasze charaktery by-były na-na od-odwrót.- spuściłem głowę.
- Hymm... Czyli musiałem być bardzo otwarty i towarzyski.- chyba mówił sam do siebie, ale mu przerwałem.
- N-nie!- krzyknąłem i zakryłem usta.- P-prz-przepraszam.- powiedziałem już szeptem. Granatowłosy ze z niezrozumieniem przekrzywił głowę.- Ty akurat byłeś strasznie porywczy, groźny, cała szkoła bała się podejść do ciebie i Kaede, a do tego byłeś moim chłopakiem.- ostatnie powiedziałem najciszej jak się tylko dało.
Chłopak, aż z niedowierzania otworzył usta, a jego źrenice rozszerzyły się. Nie wiem czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Nie znam się wogule na tych czasach? Chyba tak mogę je nazwać. Ale dobra Saihara już więcej nic nie powiedział tylko skupił się na drodzę, która swoją drogą zaraz miała dobiec końca, ponieważ widziałem już tymczasowy pokój. Doszliśmy do drzwi, które Saihara otworzył i wpuścił mnie do środka. Na odchodne powiedział jeszcze, że jakbym czegoś potrzebował to mam przyjść do niego. Szczerze byłem nawet zadowolony z tego chociaż trochę martwiłem się o mnie, który wylądował w moim przedziale czasowym. Zastanawiałem się jak sobie radzi, czy się jakoś odnalazł i czy "mój" chłopak nic mu nie zrobił, w końcu przychodził do mnie tak co trzeci dzień, więc jeszcze nie powinni się spodakać chyba, że na lekcjach w szkole. Tak samo z Kaede lub Gontą i Kaito. Za bardzo się chyba przejmuję. Z tego co słyszę to jest dużo silniejszy oraz odważniejszy niż ja. Zazdroszczę mu trochę.
Z takimi myślami położyłem się do łóżka i gapiłem się w sufit. Sufit dobra rzecz. Było jeszcze wczesnie więc mój organizm nawet nie myślał, żeby popaść w sen, czego ja teraz chciałem akurat najbardziej. W pewnym momęcie usłyszałem pukanie do drzwi. Weszła przez nie Miu.
- Hej! nic ci nie jest?- spytała uprzejmie podchodząc do łóżka.
- N-nie, w porządku.- chciałem się trochę wysilić na uśmiech, ale coś mi nie wyszło.
- Nie martw się. Za niedługo wrócisz już do siebie.- widziałem, że próbuje być jak najmilsza. W końcu trudno jest rozmawiać z kimś kogo znało się jako całkiem inną osobę...
Wow! W końcu, szczerze nie mam po prostu chęci do pisania, ale przewiduję tak jeszcze od trzech do czterech rozdziałów i kończymy tą książkę. Kolejny rozdział chciałabym napisać trochę szybciej, ale zobaczę jak to wyjdzie, a narazie żegnam was. Bye!
CZYTASZ
"Kim jesteś?" | Kokichi pregame and Kokichi ingame [Zakończone]
FanfictionCo by się stało jakby Kokichi pregame i ingame nie spodziewanie zamienili by się miejscami. Jak zareaguje pregame na grę, której tak nie cierpi oraz na jego kolegów tylko, że z całkiem innymi charakterami. Jak ingame odnajdzie się w sytuacji dawnego...