★3★

1K 83 73
                                    

"Chłopak tak jeździł po całych moich górnych partiach i dopiero jak cały mój tors razem z rękami były zakrwawione odpiął mi kajdanki i pozwolił iść. Wyszedłem z pokoju Shuichiego, próbując wrócić, do własnego, ale zemdlałem podczas wchodzenia po schodach po tym pamiętam już tylko ciemność."

Powoli zacząłem otwierać ociężałe powieki. Gdzie ja znowu jestem. Rozejrzałem się po nie znanym mi pokoju. Wyglądał jak mój z jednym malutkim szczególikiem, wszędzie wisiały jakieś pentagramy czy inne gówno. Spróbowałem się podnieść do siadu, ale uniemożliwił mi to ból rozchodzący się po całej powierzchni mojego brzucha. Popatrzyłem się w dół... Ups chyba jednak trochę wkurzyłem wczoraj Saiharę-chan. Cała moja górna partia ciała była owinięta w bandaże.

Drzwi od pokoju zaczęły się otwierać przez co zaciekawiony spojrzałem w tamtą stronę. Czy to... Angie? Jezusiu, albo lepiej Atuusiu nishishishi. Wygląda jak alternatywka czarne długie spodnie oraz tego samego koloru bluza.

- Już się obudziłeś?- spytała, a ja jak, to ja nie mogłem się oprzeć od dogadania jej.

- Nie śpię jeszcze.- uśmiechnąłem się szyderczo.

- To powiedz jak wstaniesz bye.- chciała już wyjść z pokoju.

- No wstałem nie widać?- dziewczyna się tylko na mnie popatrzyła i wzruszyła ramionami.

- Nieźle cię urządzili, kto ci to zrobił?

Nie odpowiedziałem tylko spuściłem głowę na co ta westchnęła. No przepraszam nie jestem kapusiem, nawet ja mam swą godność. Dziewczyna powolnym krokiem podeszła do mnie i zaczęła delikatnie rozwiązywać szarawe bandaże, było ich sporo, więc zajęło jej to z dobre pięć minut.

- Już zaczęły się goić, za kilka dni powinny zostać tylko małe blizny.- na te słowa pokiwałem głową, że rozumiem.- Pomóc ci w przejściu do twojego pokoju? Bo tak jakby też muszę gdzieś spać, a jest już dosyć późno.

- No, jakbyś mogła?- uśmiechnąłem się do dziewczyny, a ona zaczęła mi zakładać nowe bandaże.

Po wykonaniu wcześniej wspomnianej czynności, Angie pomogła mi dojść do pokoju, który znajdował się piętro wyżej nad jej. Gdy dziewczyna poszła zamknąłem drzwi na klucz. Tak z przyzwyczajenia. Podpierając się o wszystko co możliwe próbowałem dojść do mojego cieplutkiego łóżka. Udało mi się to dopiero po kilku nie zbyt przyjemnycg upadkach na podłogę.

- W Danganaropa byłyście wygodniejsze.- powiedziałem sam do siebie i wtuliłem się w poduszkę.

Jestem ciekawy co wymyślisz Shuichi, żeby to wszystko odkręcić. Za niedługo znowu się spotakmy? Nie prawdaż Shuichi Saihara?

Z takimi myślami odpłynąłę w objęcia Morfeusza.

...

- Kokichi, ale na pewno nic ci nie jest?- mówiła ciągle spanikowana Maki.

- Tak już ci mówiłem, że ze mną wszystko w porządku.

Już w chwili kiedy zacząłem otwierać moje ociężałe powieki ona stała na de mną. Nie wiem po co tu przyszła. Nie wiem jak się tu dostała. Nie wiem skąd miała klucz. Tyle pytań, ale żadnych odpowiedzi. No trudno. Cały czas mnie zamęcza pytaniami, czy nic mi nie jest lub kto mi to zrobił. Dziewczyno błagam cię jest jebana siódma rano jeszcze się nawet nie dobudziłem.

- Maki mogłabyś mi zrobić kawy
...- powiedziałem.- proszę?- wow sam się dziwię, że mi to przez gardło.

- Jasne!- jak poparzona zerwała się z krzesła, na którym dotychczas siedziała. Przynajmniej chwila odpoczynku. Chyba jednak skrytobójczyni w porównaniu do najlepszej przyjaciółki nie jest taka zła.

Zasyczałem z bólu gdy wstałem na równe nogi i próbowałem powoli iść. Doszedłem do przestronnej łazienki znajdował się tam jedynie prysznic, koło niego dwa białe ręczniki, toaleta i umywalka, nad którą wisiało lustro. Całe pomieszczenie było utrzymywane w ciemnych barwach. Podszedłem do lustra i w nie popatrzałem. Wyglądam okropnie. Włosy porozrzucane na wszystkie strony świata oraz ogromne wory pod oczami.

- Maki za ile zaczynamy lekcje?- krzyknąłem do dziewczyny w kuchni.

- Chyba ja zaczynam.- zrobiłem zdziwioną minę chociaż przyjaciółka nie mogła tego zobaczyć.- Ty zostajesz w pokoju do puki twoje rany nir pozwolą ci przynajmniej chodzić nie wspominając już o bieganiu.

Szczerze to nawet miło było mieć taką przyjaciółkę, która się o ciebie troszczy. O czym ja zaczynam już myśleć, no ale jak w mojej rzeczywistości nikt mnie nie lubi, no to trudno się się dziwić. Przyjaciele potrafią być mili, ale też bardziej wkurzający odemnie, a uwierzcie na słowo to bardzo wysoki poziom.

Z wielkim trudem wróciłem do łóżka, a Maki przyniosła mi kawę, której prawie odrazu upiłem łyk. Czarna gorzka, ale to nie dobra jak ktoś może to wogule pić, no najwidoczniej ja.

- Ha! Wiedziałam! Kim ty kurna jesteś?!- zdziwił mnie nagły krzyk dziewczyny.

- O co ci chodzi Maki?- spytałem.

- Kokichi nigdy nie pije czarnej, gorzkiej. Wiedziałam, że coś mi tu nie gra! Coś zrobił z Oumą?!

- Yhh?...- kurwa, a jednak.- to ja Maki, po prostu raz chciałem się napić takiej, a nie innej.- mam nadzieję, że w to uwierzy bo będę mieć przejebane, ale ja dużo przeklinam nawet w głowie.

- Nie wierzę ci.- powiedziała normalniej w świecie.- Masz mi na tych miast powiedzieć gdzie jest prawdziwy kokichi!

- Nie wiem.- spuściłem głowę.- Nic nie wiem, nie wiem jak się tu znalazłem, nie wiem co się dzieje, nie wiem co mam robić!- tym razem to ja podniosłem na nią głos, a w moje oczy się zaszkliły.- San chciałbym wiedzieć co tu się dzieje!

- Dobra czekaj. Uspokójmy się oboje.- powiedziała już spokojnie, więc ja też postanowiłem to zrobić.- A teraz powiedz mi co się stało i jak się tu znalazłeś.

No to co miałem zrobić? Odpowiedziałem jej wszystko od początku łącznie z Danganaropą i egzekucja Kaede, na co to drugi chyba się trochę ucieszyła psychopatka. Powiedziałem jej jak wszyscy się zachowują w "moim" świecie, chyba mogę to tak narazie nazywać? Bardzo się zdziwiła, prawie tak samo jak ja gdy się tu znalazłem.

- Hymm... Rozumiem, rozumiem.- pokiwała głową.

- Naprawdę?!- krzyknąłem uradowany.

- Oczywiście, że nie kurwa. Jak miałabym zrozumieć to, że Saihara jest super dobry, a ja jestem skrytobójcą? Ale mówisz, że nie miałeś na to w pływu?- polowałem twierdząco głową.- No to co my niby zrobimy? Ja chcę mojego Kokichieg. Wee~.

- Nie wiem możemy jedynie czekać, aż Shuichi coś wymyśli. I dla twojej wiadomości nie ten tutaj, tylko ten mój z mojego świata. Pamiętaj musimy mieć nadzieję.- powiedziałem po czym uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny. Nie robię tego często, ale teraz trochę otuchy przyda się nawet jej.

Gomen ne! Wiem, że rozdział miał się pojawic już jakiś czas temu, ale nie miałam jakoś na niego weny. Wyszło mi 994 słów.

"Kim jesteś?" | Kokichi pregame and Kokichi ingame [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz