♠Epilog♠

996 62 55
                                    


"- Nie martw się. Za niedługo wrócisz już do siebie.- widziałem, że próbuje być jak najmilsza. W końcu trudno jest rozmawiać z kimś kogo znało się jako całkiem inną osobę..."

«Trzy dni później»

        Miu właśnie uruchamiała maszynę, która miała prowadzić do mojego świata. Shuichi szedł ze mną jako moja eskorta, byłem mu niezmiernie wdzięczny za to. Zgłosił się na ochotnika chociaż nie musiał.

- To co gotowi idioci?- spytała nas, a my niepewnie spojrzeliśmy po sobie i twierdząco pokiwaliśmy głową.

        Naszym oczom ukazała się fioletowa poświata, przez którą na trzy weszliśmy do środka. Zakręciło mi się w głowie i zemdlałem. 

...

        Obudziłem się na ziemi za szkołą. Najprawdopodobniej trwały jeszcze lekcje. Zastanawiałem się, czy coś się zmieniło pod moją nieobecność, lub czy Shuichi nic nie zrobił temu drugiemu. Powoli się podniosłem, a kark strzelił mi nienaturalnie. Teraz obok moich nóg leżało ciało chłopaka, przy którym kucnąłem i delikatnie potrząsnąłem go za ramię. Shuichi nagle otworzył oczy i zerwał się na równe nogi, czego od razu pożałował, ponieważ wydał jakiś niezdenazyfikowany jęk. Zaśmiałem się cicho na tą sytuację.

- Gdzie my jesteśmy?- spytał się chłopak łapiąc za głowę.- Wygląda jak zwyczajna szkoła.

- Bo to jest zwyczajna szkoła.- odpowiedziałem zrezygnowany.- Chodź powinny jeszcze trwać lekcje, spróbuję się podmienić z tym twoim Oumą.- pociągnąłem Saiharę za rękę i skierowałem się w stronę sali, gdzie zazwyczaj mamy lekcję.

        Na nasze nieszczęście w środku drogi zadzwonił tak bardzo znienawidzony przez wszystkich dzwonek, a uczniowie wybiegli niczym bydło na korytarz, co mnie w ogóle nie zdziwiło, a do tego trafiliśmy na najgorsze osoby na jakie mogliśmy czyli Kaito z Gontom.

- Pff? Co ty Shuichi robisz przy tej ciocię?! - uniósł głos przerażając mnie tym. - Hę?! Owieczka się boi? A ostatnio taki odważny byłeś. Czyżby twój chłopak sprowadził cię do parteru? Hahahaha! - zaczął się głośno śmiać.

- Nie wąż się tak więc do niego odzywać, albo dostaniesz po ryju. - powiedział głośno. - Zrozumiano? - chłopak tylko przestraszony pokiwał głową i szybko odszedł od naszej dwójki.

- Nie bałeś się tego zrobić? - spytałem cicho.

- Co ty byłem w chuj przerażony. - zaśmiałem się cichutko na te słowa i razem z chłopakiem ruszyłem w dalszą drogę.

        Byliśmy już przy klasie gdzie miała mieć lekcje moja klasa, ale nie widziałem nigdzie ani "mnie", ani Shuichiego. Co nie powiem zaniepokoiło mnie strasznie. Biegiem ruszyłem w stronę łazienki było to jedyne miejsce, które teraz przychodziło mi do głowy. Nie znajdowała się ona jakoś daleko od klasy bo na drugim końcu korytarza, który nie był jakiś długi.

Pov. Shuichi

        No i gdzie jest ten skrzat. Nagle "Ouma" zaczął biec w jakimś kierunku, a ja oczywiście za nim no bo przecież nawet nie wiem gdzie się znajdowaliśmy. Z drzwi, do których pędziliśmy wyszedł... Ja. No spoko, tylko był strasznie czymś uradowany, czego nie mogłem powiedzieć o chłopaku biegnącym przedemną, przyśpieszył i już po chwili znajdował się za drzwiami, jak się później okazało łazienki. Ja też już tam byłem, a moim oczom ukazał się widok, który nie śnił mi się w największych koszmarach. Na podłodze jednej z kabin leżał pół nagi Kokichi cały we krwi i czymś białym... Chyba każdy się domyśla w czym. Podbiegłem do ciała, przy którym klęczał już ten drugi i sprawdziłem oddech. Na szczęscie był nie równomierny, ale był.

- Kokichi! Co się sta... - krzyknęła dziewczyna wchodząc do pomieszczenia. - Jezu Kokichi co się stało. - chyba nawet nas nie zauważyła. Szybko podbiegła do ciała i zrobiła to co ja wcześniej odetchnęła z ulgą i dopiero się na nas popatrzyła. Na chwilę zawiesiła wzrok na chłopaku, po czym zamknęła go w mocnym uścisku. - Gdzieś ty był?! Dobra nie czas na pogawędki pomóż mi zanieść go pielęgniarki. - w tym momencie spojrzała na mnie. - I ty również.

        Delikatnie go wytarliśmy i włożyliśmy resztki mundurka, które zostały. Było już po dzwonku, więc nie było problemu z dotarciem do gabinetu pielęgniarki. Maki... Chyba. Kazała nam się iść gdzieś schować. No Kokichi bo co by miał powiedzieć, że to jego brat bliźniak, a ja żebym nie został złapany. Dziewczyna sama weszła do środka niosąc na rękach fioletowłosego.

Pov. Maki

        Niosąc na rękach Kokichiego wszedłem do środka gabinetu pielęgniarki, a ta gdy nas zobaczyła, aż się przestraszyła. Co mnie wcale nie zdziwiło. Szybko zadzwoniła po pogotowie i policję, a potem mnie ochrzaniła, że ja tego nie zrobiła, przez co miała w sumie rację. Po przyjeździe policjantów i pogotowia. Zabrali Kokichiego, a mnie przesłuchiwali, czy coś wiem. Powiedizałam im wszytsko... No może poza klonami, ale w to to tak by nie uwierzyli.

Tydzień później

Pov. Narrator

        Po przebudzeniu chłopaka
Kokichi i Shuichi wrócili do siebie, gdzie nakazano mu jeszcze przez długi czas leżeć w łóżku co mu się wogule nie podobało, ale jak mus to mus. Saihara codziennie odwiedzał i pomagał Oumie w codziennych czynnościach.

        Po drugiej stronie za dużo się nie zmieniło no może oprócz tego, że Shuichi został zawieszony  w szkole, a Kokichi musiał chodzić do psychologa, ale też na nie długo.

No i takim akcentem kończymy tę książkę. Nie wiem jakoś nie mogła się zabrać za pisanie tego, a myślę że wyszło do dupy. Może kiedyś poprawię epilog, ale narazie mi się nie chce. Mam nadzieję, że opowiadanie się spodobało i zostaniecie na tym kącie dłużej.

Do zobaczenia w kolejnej książce. Bye bye!

"Kim jesteś?" | Kokichi pregame and Kokichi ingame [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz