Dlaczego nie mogę Cię zabić?

399 38 22
                                    

Biel

Zimna i niedostępna otacza nas z każdej strony. Okryty świadkiem mojego upadku przemierzam dziką tundrę w poszukiwaniu pożywienia. Płaszcz zdrajcy powiewa na wietrze a sztylet czeka, aż wbije się w zwierzynę.

Spoglądam w bok. Mój brat również przejawia instynkt łowcy i w oczekiwaniu przesuwa dłoń po rękojeści katany. W blasku księżyca przypomina drapieżnika gotowego do ataku.

Jest piękny.

Szmer.

Szelest.

Ostrze.

Zając poległ na bieli śniegu brudząc ją szkarłatem krwi. Lichy pokarm dla dwóch mężczyzn, ale nie komentujemy tego. Ponownie dobiega do nas szelest i tym razem katana przecina powietrze wybijając się w kolejne miękkie ciało.

Zostawiamy po sobie ślady krwi upolowanych zwierząt. Sasuke przewiesza martwe masy mięśni i futra na kiju i złącza razem sznurkiem. Wyczuwam, iż myśli kołaczą się w jego głowie, kiedy nie są już zajęte polowaniem.

Przeszłość skazuje nas na to brzemię wspomnień, od którego nie możemy uciec.

Kierujemy się do jaskini, w dłoniach dzierżę mokre gałęzie, na których zabiera się śnieg. Nie wiem, gdzie jesteśmy, ale nie mam potrzeby, aby o to pytać.

Całe życie byłem w piekle.

Zatrzymuję się.

Katana lśni w powietrzu zatrzymując się przy mojej szyi. Wystarczy mocniejszy wdech a rozetnie cienką skórę. Nie mam siły i potrzeby walczyć. Jeżeli Sasuke chce mnie zabić, nie będę się bronić. Jestem tylko cieniem, wrakiem człowieka.

Patrzę w jego oczy i widzę cierpienie. Sam wybrałem nam takie życie, nauczyłem własnego brata, aby mnie nienawidził.

Oddycha ciężko i opuszcza katanę. Chowa ją do pochwy i kieruje się do jaskini. Chociaż nie widzę jego twarzy, to wiem, że walczy w nim potrzeba i przyzwyczajenie. Zabić i kochać. Odwieczne przekleństwo naszego klanu.

Rozpalam ogień. W międzyczasie Sasuke oprawia zwierzynę i ustawia ją na ognisku. Mięso jest nijakie, wygłodzone ze względu na trudne warunki do życia. Kiedy zaczynamy je jeść cofa się w gardle, ale musimy przyswoić niezbędne kalorie.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem. Żołądek zmalał na tyle, iż nie radzi sobie z trawieniem jedzenia. Nie patrzę na brata, wiem, że nadal walczy ze sobą.

Jesteśmy przeklęci.

Ognisko rozgrzewa naszą mizerną kryjówkę. Nie rozmawiamy, słowa nigdy nie były mocną stroną naszego rodu.

Wielki klan Uchiha.

K ł a m s t w o.

Świat zazdrości nam naszych oczu, pragnie być nami, chociaż nie zna tajemnic zamykanych w obłudzie klanu. Chowani w poczuciu wyższości nad innymi, pozbawieni uczuć, które mogą rozpalać nasze serca zamieniamy się w kamienie. Skalne rzeźby, które nie posiadają własnej woli. Podziwiani, jak zwierzęta w klatkach wzbudzamy zachwyty u kobiet, które traktują nas jak trofeum, chociaż płacą wiążąc się z mężczyznami z naszego klanu wieczną samotnością.

Zima | ItaSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz