· o ·

59 14 32
                                    


Droga Ofelio!

Od kilku dni nie daje mi spokoju pewne zdarzenie. Niby nic szczególnego się nie stało, na uczelni wszystko układa się pomyślnie, razem z Horacjem cieszymy się dobrym zdrowiem. Jednak ogarnia mnie jakaś taka melancholia, pustka rozlewa się w moim sercu jak dziura w chodniku.

Zacznę jednak od opisania przyczyny mojego stanu. Tydzień temu szwendałem się po wittenberskich uliczkach, dookoła mnie szeleściły miękko i chrapliwie niemieckie głosy, przekupki pokrzykiwały donośnymi altami, skąpo ubrane dziewczyny przyzywały mnie syrenimi sopranami, mrugając czarnymi, jakby przypruszonymi węglem rzęsami.

Gdy udało mi się wyplątać z ich natrętnych ramion, skierowałem swe stopy pod fontannę, przedstawiającą niewiastę w błękitno-złotej sukni, trzymającą w marmurowych palcach perłowo-różane kwiaty. Lubię na nią patrzeć, przypomina mi o domu. 

Podczas, gdy stałem oparty o jej twardą stopę, próbując utrzymać w palcach skapujące krople, dostrzegłem siedzącego na ławce nieopodal małego, pomarszczonego jak orzech człowieka, który czytał coś z wielkim zaangażowaniem.  Zaciekawiony jego niecodziennym zachowaniem (kiwał się w przód, w tył i na boki, jakby płynął w jakieś łodzi, pomrukując przy tym pod haczykowatym nosem), podszedłem do niego i zapytałem, czy mogę usiąść obok. Spojrzał na mnie ze zdumieniem, jakbym właśnie obudził go ze snu i odpowiedział, że oczywiście, bylebym mu tylko nie przeszkadzał. Usiadłem więc, próbując odczytać litery ponad jego ramieniem. Widząc to, powiedział z kaszlącym śmiechem:
"Próżno się wysilasz, mój chłopcze, nie sądzę, abyś znał ten język. To hebrajski". Powiedział mi też, że jest Żydem, a tytuł książki, którą czyta, to Tora. "Jeśli chcesz spotkać Boga, synu, poznać Go, musisz nauczyć się słuchać. Dlatego my kilka razy dziennie odmawiamy modlitwę Szema Jisrael, w której On przypomina nam o tym, że jest obecny w każdej chwili naszego życia, że zawarł z nami Przymierze. A my je ciągle zrywamy. On jednak pozwala nam wracać do siebie. Tak jak synowi marnotrawnemu z przypowieści proroka Jesusa.

Właśnie, proroka. Nic już z tego nie rozumiem. Rabin Jeremiasz uważa, że Mesjasz jeszcze nie przyszedł. Wciąż czeka na Niego i słucha. Ale Jego Bóg to też Twój Bóg, chociaż Ty wierzysz, że Jesus też Nim jest...

W mieście roi się też od zwolenników Lutra, który podobno odkrył nowe interpretacje Testamentów, a na targu mówią, że odciął się od Papieża! Unikam ich jak błota po deszczu, już i tak mam wystarczający mętlik w głowie. Gdzie jest ta Prawda? A co jeśli - wszyscy się mylimy? No nic, postaram się pójść za radą Jeremiasza i po-słucham, na-słucham się, może coś usłyszę, albo tylko - ciszę. W sobotę idę z Orzeszkiem odwiedzić świątynię jego Miłości -  synagogę. Nie martw się o mnie. Staram się po prostu znaleźć swoją ścieżkę.

Zaplątany
w wątpliwościach

wittenberski Hamlet

PS: Ta kobieta, ten anioł w fontannie przypomina mi ciebie. Ma takie dobre oczy. Jak takie niezapominajki.

 StokrotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz