Our troubles

678 72 76
                                    

Przeklął, kiedy trzeci raz z rzędu usłyszał dźwięk odrzucanego połączenia. Usiadł i sfrustrowany uderzył pięścią w stolik, który w odpowiedzi zadygotał niepewnie.

Minął już tydzień od jego ostatniego spotkania z Seonghwą, a tamten nie odbierał od niego żadnych połączeń i nie odpisywał na żadne SMS-y.

Zrozumiał, że zranił Seonghwe tym, co powiedział, ale nie miał pojęcia, że starszemu aż tak zależy na tej relacji.

Co prawda sam bardzo cenił sobie obecność Seonghwy w jego życiu i myślał o nim znacznie częściej, niż przyjaciel powinien, ale nie sądził, że ten nieśmiały student czuł do niego to samo.

Chciał trzymać go w ramionach, mówić mu, jaki jest dla niego ważny i głaskać w nieskończoność po tych gładkich, puszystych włosach, podczas gdy on mruczałby pod nosem, gładząc powoli kciukiem jego policzek.

Chciał tego, chciał go smakować, całować, pieścić, gryźć, lizać, łaskotać, dotykać, czuć...

Cholera.

Wystukał ponownie jego numer, który już chyba do końca życia będzie mógł wyrecytować z pamięci i kiedy ponownie usłyszał charakterystyczne pikanie, wstał i wściekły zaczął szykować się do wyjścia.

Jeżeli Seonghwa myśli, że może sobie tak bezkarnie odrzucać wszystkie próby kontaktu, to da mu taką, której odrzucić nie będzie w stanie.

Już po chwili szybkim krokiem kierował się do swojego auta, po drodze zerkając na gwieździste niebo. Dochodziła dziesiąta.

–––

Rzucił kolejnym kamieniem w okno starszego, jednocześnie odczuwając bardzo silne deja vu.

Już miał rzucać kolejnym, kiedy okno uchyliło się, a w nim stanął Seonghwa. Wyglądał normalnie, może nie licząc podpuchniętych, przekrwionych oczu. Płakał.

– Seooonghwaaa! Zejdź, musimy porozmawiać!

– Nie mamy o czym – Odparł zimnym tonem, spoglądając na Hongjoonga z góry.

– O nas – skrzyżował ręce i posłał Seonghwie uparte spojrzenie – Nie ruszę się stąd dopóki nie zejdziesz, a jeżeli zamkniesz okno, to będę się darł tak, aby mieć pewność, że usłyszał mnie każdy mieszkaniec tej dzielnicy. Łącznie z tobą.

Seonghwa natychmiast wzdrgnął się na myśl o tym, ale widząc minę Hongjoonga wiedział, że tamten nie żartuje.

– 10 minut... daj mi 10 minut – Odparł cicho, wycofując się w głąb mieszkania.

Młodszy uśmiechnął się zadowolony, bo rzeczywiście miał zamiar tutaj siedzieć całą noc w razie czego i cieszył się, że jednak nie będzie do tego zmuszony.

Obszedł kamienice i czekał w tym samym miejscu, co kiedyś, zastanawiając się, co powiedzieć Seonghwie i od czego zacząć.

Zastanawiał się nad naprawdę różnymi wariantami i zamyślił się do tego stopnia, że nawet nie zauważył, kiedy Seonghwa pojawił się tuż obok.

– Więc? – Powiedział, a Hongjoong w odpowiedzi wrzasnął, podskakując lekko i natychmiast odsuwając się na co najmniej metr od niego.

– O boże... to ty... Jezus – chwycił się mocno za serce – Nie strasz mnie tak... Prawie zszedłem na zawał – Powiedział, a Seonghwa delikatnie się uśmiechnął – Ile masz czasu?

– Szczerze mówiąc, chciałbym to załatwić najszybciej jak się da.

– Więc niech tak będzie. Ale najpierw chcę cię gdzieś zawieźć.

homophobic - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz