Our escape

629 74 26
                                    

– HONGJOONG! – Seonghwa natychmiast dopadł do leżącego na podłodze czerwonowłosego – Jezu, Hongjoong, słyszysz mnie? Hongjoong, powiedz coś. Hongjoong... Hongjoong... PODNIEŚ SIĘ, SŁYSZYSZ MNIE?! – Krzyczał, potrząsając nieprzytomnym chłopakiem. Dotknął delikatnie jego głowy, aby przechylić ją na bok, ale gwałtownie cofnął dłoń, czując na niej coś mokrego.

Popatrzył na swoją rękę, którą zdobiła szkarłatna czerwień i poczuł, jak łzy napływają mu do oczu.

Odwrócił się w stronę swojego ojca i spojrzał na niego z taką nienawiścią, że tamten aż zrobił krok do tyłu.

– Ochujałeś do reszty, kurwa?! Przecież mogłeś go zabić! Masz mózg w ogóle?! – Był tak wściekły. Nigdy nie użył tyle przekleństw w jednym zdaniu, ogółem rzadko przeklinał, ale teraz tego zwyczajnie nie kontrolował. Tak bardzo bał się o Hongjoonga, że stracił nad sobą panowanie – Popierdolony jesteś?! Czemu zrzuciłeś na niego jebaną waze?

– Seonghwa, uspokój się. Jak ty się do ojca...

– Zamknij ryj! – Rozwścieczony odwrócił się do matki, która pod wpływem jego słów cofnęła się do tyłu – Zamknij! Zamknij na zawsze te swoją plugawą jadaczkę! Ile ty mi życia zniszczyłaś kobieto, zabierałaś mi każdy oddech wolności, hamowałaś moje próby usamodzielniania się... – Wszystkie urazy, skumulowane przez całe jego życie, kiedy matka niańczyła go i regularnie ucinała skrzydła, zaczynały z niego wylatywać. Cały ten kłębek negatywnych emocji, żalu i nienawiści, które Seonghwa zbierał w sobie przez lata, wszystkie te emocje zaczynały z niego powoli wypływać – Robiłem co chciałaś, mieszkałem w tym obsranym domu, mimo że już dawno mógłbym mieszkać na swoim i prowadzić spokojne życie samemu. Ba! Teraz mógłbym mieszkać z Hongjoongiem, kochać się z nim i wieść szczęśliwe życie. To pierwsza osoba, którą szczerze pokochałem. I CO Z NIM ZROBILIŚCIE?! – Wrzasnął, pięścią całą we krwi uderzając w ścianę obok siebie, aż obraz niedaleko runął z hukiem na podłogę, rozbryzgając wokół odłamki szkła – Pierwsza osoba... Pierwsza – dolna warga zaczynała mu drżeć – Pierwsza... Jedyna – ponownie spojrzał się na swojego ojca – W dupie mnie miałeś całe życie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy. Nigdy cie nie było w domu, kiedy cie potrzebowałem. Nie było cie nawet wtedy, kiedy tego nie potrzebowałem. Nie było cie nigdy. A teraz, kiedy ledwo znalazłem kogoś, na kim mi zależy, nagle obudziłeś się, że masz syna. Rujnujesz mi wszystko, bo... Bo? Bo jest chłopakiem? Bo jest homoseksualistą? Bo ma inne poglądy i orientację niż ty?

– Pedały są obrzydliwe... – Zaczął, ale Seonghwa natychmiast dopadł do niego, chwytając zakrwawionymi rękoma za jego koszule i pociągając go do góry tak, że tamten musiał stać na palcach.

– Zamknij. Ten. Zapchlony. Pysk – Warknął, patrząc się na niego takim wzrokiem, że w odpowiedzi usłyszał jedynie przełykaną ślinę.

Odstawił go niechlujnie na miejsce i od razu się odsunął, a na jego twarzy malowało się obrzydzenie. Zupełnie jakby dotknął jakiś śmieci.

Klęknął, czule odgarniając kosmyki z twarzy nieprzytomnego Hongjoonga. Podniósł go delikatnie, dbając o to, żeby jego głowa nie zwisała pod dziwnym kątem. Nie obchodziło go, że miał rękaw cały we krwi.

– Wheein – Jego matka wzdrgnęła się na dźwięk własnego imienia, ale spojrzała na niego skulona – Przynieś tutaj zimne okłady i posprzątaj krew, która zdążyła wypłynąć. Ja zadzwonię na karetkę. A ty – spojrzał się z pogardą na własnego ojca – Nie zbliżaj się do mojego pokoju. Inaczej cie zabije.

To powiedziawszy, odwrócił się od swoich rodziców i ruszył do pokoju, zamykając drzwi na klucz. Ostrożnie ułożył Hongjoonga na swoim łóżku, natychmiast wystukując numer pogotowia.

homophobic - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz