– Co? Nie, nie wrócę tam! Jezus – Usiadł zrezygnowany, mocniej przyciskając telefon do ucha – Mamo, posłuchaj mnie. Ciesz się, że nie podałem was na policję za to, co zrobiliście Hongjoongowi. To była zwykła napaść, a ty brałaś w tym bezpośredni udział. Jesteście chorzy, zarówno ty, jak i ojciec, dlatego nie mam zamiaru tam wracać. Od teraz będę mieszkał z Hongjoongiem, a potem wyprowadzę się na swoje. Was na razie nie chce widzieć na oczy. Dzisiaj podjadę po resztę moich rzeczy, bo potrzebuje materiały na moje studia i ubrania. Żadne z was nie będzie nas zatrzymywać, jedziemy tam tylko w określonym celu. Wiem, że mnie kochasz, ale tym razem posunęłaś się stanowczo za daleko, więc muszę odpocząć od ciebie przez dłuższy czas. O ojcu się nawet nie wypowiadam, w moich oczach już dawno przestał nim być. A teraz wybacz, muszę się przygotować do wyjścia. - Szybko się rozłączył, nie dając jej dojść do słowa i odchylił głowę, ciężko wzdychając. Poczuł za plecami czyjąś obecność i zaraz ciepłe dłonie spoczęły na jego plecach, głaszcząc je powoli. Podniósł rękę i pogładził nią dłoń Hongjoonga.
– Jak rozmowa?
–Nie wytrzymam z nią. Tłumaczyłem jej przez pół godziny, że to, co zrobiła nie jest czymś, co może mi zrekompensować zwykłe "przepraszam". Przecież cie zranili, upadłeś na podłoge, tam była krew i...
Na samo wspomnienie dolna warga zaczynała mu drżeć.
– Cichutko, jestem tutaj. Nic złego się nie dzieje, a ja stoję przy tobie cały i zdrowy, hmm? – Nachylił się, cmokając starszego w tył głowy i zaciągając się zapachem jego włosów.
Seonghwa wyraźnie się odprężył, a na jego usta wstąpił nieśmiały uśmiech.
– Nie mogę uwierzyć, że my... że my jesteśmy... parą. To takie nierealne. Niby znamy się długo, ale zawsze patrzyłem na ciebie jak na coś nieosiągalnego, mimo że znaczyłeś dla mnie więcej niż każdy inny znajomy...
– Myślisz, że za szybko się to potoczyło?
Słysząc to, Seonghwa odwrócił się i spojrzał na niego uważnie.
– A ty tak myślisz?
– Szczerze? Nie. Rozmawialiśmy ze sobą po paręnaście godzin dziennie, czy to przez telefon, czy na żywo. Wiesz ile to daje przez tyle miesięcy? Jak dobrze zdążyliśmy się poznać? Nigdy tyle z nikim nie rozmawiałem. Wciąż uważam to za niesamowite, że rozmawialiśmy ze sobą codziennie, a nigdy nie kończyły nam się tematy. Uważam wręcz, że jesteśmy sobie przeznaczeni – Dokończył, zniżając głos do szeptu.
– To jest takie głupie. Moje uczucia – dodał, gdy czerwonowłosy posłał mu zdziwione spojrzenie – Nigdy nie sądziłem, że byłbym w stanie tak kogoś pokochać. Myślałem, że już do końca życia będę sam, albo znajdę jakąś kobietę pod przymusem rodziców i będę żyć w nieszczęśliwym związku. Mówiłem ci, prawda? Moi rodzice nigdy nie dawali mi decydować o sobie. Chciałem się wyprowadzić już od dawna, ale oni grozili, zastraszali mnie, że sobie nie poradzę bez nich, sabotowali moje rozmowy o wynajem. Ja... ja byłem w stanie się od nich uwolnić dzięki tobie – wtulił się jeszcze mocniej w plecy młodszego – Gdyby nie ty... Pewnie dalej bym tam siedział, żyjąc nijakim życiem, nie wierząc, że kiedykolwiek uda mi się stanąć na własne nogi. Bardzo dużo ci zawdzięczam.
Hongjoong dalej gładził jego plecy, jednak po tym, jak Seonghwa skończył mówić, wziął go gwałtownie za rękę i pociągnął za sobą do salonu, sadzając go sobie na kolanach.
Starszy był trochę skrępowany, bo to pierwszy raz, kiedy siedział komukolwiek na kolanach, ale nic nie powiedział, a jedynie obserwował zamyśloną mimike Hongjoonga. Wiedział, że nie ma się czego obawiać. On by go nie skrzywdził. Nigdy.
CZYTASZ
homophobic - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹
Romance"[...] Musisz mnie pokochać. Inaczej umrę." Seonghwa bardzo kochał Hongjoonga, a Hongjoong kochał jego.