8. A gdyby tak...

386 24 5
                                    

- Miło cię znów wiedzieć.

Siadam w fotelu na przeciwko i obieram szklankę z drinkiem. Biorę małego łyka bursztynowego płynu i wlepiam w niego wzrok. Dario Russo – z pochodzenia Włoch. Zadomowił się w Ameryce na stałe, co wielu osobom się nie podobało. Włoska mafia w Nowym Yorku? Czysta abstrakcja.

Nikt nie wróżył mu zbyt dużej kariery i wielu wręcz kazało mu wracać do ojczyzny, ale Dario się nie poddawał i po 3 latach stał się najważniejszą personą w kraju. Z pewnością na herbatki z ciasteczkami nie chodził, że udało mu się dojść do tego etapu. Jego ścieżka wybrukowana jest trupami, do których osobiście przyłożyłam rękę.

- Ciebie również.

Uśmiecha się do mnie serdecznie i wygodniej rozsiada, poprawiając przy okazji czarną marynarkę. Nic zmienił się nic od naszego ostatniego spotkania. Nadal ubiera się jak ojciec chrzestny, co mu często wytykam. Ciemne włosy zaczesuje do tyłu od kiedy pamiętam, a w zielonych oczach zawsze widnieje ten szalony błysk.

- Jak ci się pracuje w FBI?

- Hujowo. – Odpowiadam szczerze, na co on wybucha głośnym szczerym śmiechem.

- Mam się ciebie obawiać?

Zadaje to pytanie lekko, ale jego oczy pozostają poważne. Nie podoba mi się to pytanie.

Wątpisz we mnie Russo?

- Puszę to w nie pamięć. – Warczę. – Doskonale znasz odpowiedź. – Dodaję i wychylam do dana drinka, a szklankę odstawiam z hukiem na szklany stolik. Całą sobą okazuje swoje niezadowolenie, że po tylu latach podejrzewa mnie o coś takiego. Wielka mam ochotę wpakować mu kulkę w ten tępy łeb.

- Nie gniewaj się na przyjaciela, bellezza. – Chwyta moją dłoń i pociera jej wierzch kciukiem, patrząc na mnie ze skruchą. – To był żart.

- Słaby. – Burczę.

Dario otwiera usta, ale zamyka jej gdy do pokoju wkracza skąpo ubrana kelnerka i stawia przed nami kolejne drinki, po czym pośpiesznie opuszcza gabinet. Dario odsuwa się i powraca na swoje miejsce.

- Nie podoba ci się życie z czystą kartą ? – Pyta swobodnym tonem, nadal nawiązując do mojej pracy.

- To żadne życie.

- Rzuć to w takim razie.

- Mają mnie w garści. – Mówię i smętnie wpatruję się w powoli topniejące kostki lodu w szklance. Przy nim nie muszę udawać. Wie kim jestem i czym się zajmowałam. Tak samo jak ja, wiem o nim wszystko.

Poznaliśmy się, gdy boje mieliśmy po 12 lat. Zaprzyjaźniliśmy się i oboje marzyliśmy o innym życiu, ale pierdolony los sobie ponownie z nas zakpił. Ojciec Dario robił interesy z Hantami przez bardzo długi czas. Victorowi nie podobało się, że mamy za sobą tak bliską relację i pewnego dnia przyłapał nas jak całowaliśmy się na tyłach ogrodu. W życiu nie dostałam takiego wpierdolu jak tamtego dnia.

Tygodniami dochodziłam do siebie po tym jak mnie stłukł, a nie wiele brakowało abym się przekręciła. Niedługo później Hant zabił starego Russo na oczach jego syna, a wszystkie interesy, kontakty i kasę przejął Victor. Młody Dario został z niczym i bez dachu nad głową. Wrócił do Włoch, ale gdy przyjechał do miasta pomogłam mu. Tak jak on mi gdy skatowana leżałam na zimnej podłodze w piwnicy i każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ogromy ból.

- Słyszałem, że ktoś puścił ci z dymem motocykl.

Zmienia temat i widać, że umiera z ciekawości, a ja na sama myśl o Redsonie zgrzytam zębami ze złości. Już ja mu się odpłacę za to, oj się zdziwi kretyn.

Mrok Mieszka w SzafieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz