twenty sixth conversation // sixth meeting

4.8K 293 13
                                    

Wiele przekód stoi nam na drodze, jednak tak czy tak po coś one są.

A pomimo, iż często są one bardzo nie przyjemne i męczące, uczą nas wytrwałości.

Bo przecież: Co nas nie zabije to nas wzmocni, prawda?

Często jednak trzeba uważać, by nie przekroczyć granicy pomiędzy wzmocnieniem kogoś, a jego śmiercią.

Pomimo przeszkód, więc, Harry nie zamierzał psuć urodzin dziewczyny o pięknych brązowych tęczówkach, w których już wiele lat temu się zatracił.

Emily była całą sytuacją naprawdę poddenerwowana. Stała przecież przed wielką halą, w której już niedługo miała ujrzeć swojego idola, za którym latała już wiele czasu, nie podejrzewając, że taka sytuacja jak ta będzie miała miejsce. Tym bardziej, iż swoje marzenie miała spełnić razem z Harrym. Osobą, którą kochała, zarazem jej nienawidząc.

Czy to jest możliwe? Najwyraźniej.

I czy Harry Styles nie był przypadkiem jej prywatną spadającą gwiazdą, do której wysłała swe życzenie, które właśnie miało ujrzeć światło dzienne?

"Jest ci zimno, słońce?" spytał, zauważając trzęsące się ramiona dziewczyny. To naturalne, zimno doskwierało jej niemal zawsze. Nie ważne czego by nie zrobiła, czy gdzie była chłód ogarniał całe jej ciało. Był to jeden ze skutków jej choroby.

I dlaczego ciarki przeszły po jej ramionach, kiedy nazwał ją w ten sposób?

"Uh, um, trochę" odpowiedziała niepewnie, co zdziwiło chłopaka. Dzisiejsza pogoda była naprawdę jedną z lepszych, które można było widywać w Londynie!

Harry nieco niepewnie stanął za dziewczyną, wyciągając swoje duże ramiona, które okalane były przez naprawdę dużą ilość tatuaży. Ku zaskoczeniu Emily, objął jej malutkie ciało, usadzając swoje czoło na jej głowie. Czuł się naprawdę dobrze.

Nie mogła powiedzieć tego Evans, która jakby na jego dotyk zesztywniała, tracąc jakby możliwość oddychała. Dopiero kiedy ponownie uformowała swój oddech, doszło do niej tak naprawdę co się dzieje.

"Rozluźnij się, nic ci nie zrobię, obiecuję, słońce" jego szept zadziałał na nią jakby kojąco, jednak wciąż starała się bardziej chować swoje nadgarstki, jakby bojąc się ukazać oznakę swojej bezsilności, jak myślała.

Prawdą było jednak, że w tej chwili było jej cieplej niż kiedykolwiek.

Niestety dziać się tak nie powinno, ponieważ Evans wiedziała jakim człowiekiem był Harry. Wciąż tliła się w niej wątpliwość, iż chłopak wcale nie jest takim, za jakiego teraz się uważa i byłby w stanie ją skrzywdzić.

Ponownie

Stwierdziła zatem, że normalnością nie jest pozwalanie na takie czyny pierwszego dnia, kiedy ponownie się spotkali. Było to conajmniej niedorzeczne, a normalna osoba, nie pozwoliłaby na chociażby złapanie się za rękę, w jej sytuacji.

Kto powiedział jednak, że Emily Evans, uchodziła za normalną istotę?

Mimo przemyśleń, zrobiła to. Wysunęła się spod jego ramion ze spuszczoną głową. I pomimo, iż chłód ponownie ogarnął jej ciało, ona nadal stała tam jak głupia. Z zażenowaniem i smutkiem malującym się w oczach.

-'-'-

Jak się podoba? Xx

Niezmiernie dziekuje za wszystkie komentarze, gwiazdki i ponad 2 k wyświetleń!

Jesteście wspaniali! :)

Ps. Czytam właśnie love, Rosie i polecam! Wspaniała książka, nie mogę doczekać się filmu... :)

Kolorowych!

EDIT:

ponad 3 k wyświetleń, omfg

Kocham! ♡

it's not you || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz