1

712 15 7
                                    

Wstałam bardzo wcześnie wiadomo zło nigdy nie śpi długo. Od razu zaczęłam się ogarniać, ponieważ dzisiaj jadę niestety po raz pierwszy do Hogwartu. Muszę tam jechać, bo ojciec chce abym nauczyła się więcej zaklęć, bo wie, że nie zawsze może mi się udać wygrać walkę z Jack'iem Mrozem. Nienawidzę go zniszczył mi życie. Zabił moją matkę i przez to ojciec jest nie do zniesienia. Zachowuje się identycznie jak wujek. Co ja gadam jest gorszy od Voldemort'a.
Spakowana zeszłam do kuchni coś zjeść. Oczywiście ojca nie było jak zawsze, nawet się ze mną nie pożegna. Kiedy byłam gotowa teleportowałam się na stacje i ruszyłam w stronę pociągu. Oczywiście ktoś musiał na mnie wpaść.
-Ała uważaj jak łazisz!- Krzyknęłam do tej osoby.
-To ty uważaj! Jak śmiesz się do mnie odzywać szlamo!- Odezwał się chłopak. Na jego głos podniosłam głowę i ujrzałam te platynowe włosy i od razu wiedziałam kto to jest. Draco Malfoy, dużo o nim słyszałam. Widzi tylko czubek własnego nosa.
-Nie jestem szlamą idioto! A tak wogóle no proszę czyżby to Draco Malfoy
-Tak...skąd mnie znasz?- Słyszałam w jego głosie, że się zmieszał haha biedny.
-Dowiesz się w swoim czasie- po tych słowach ruszyłam w stronę pociągu.
Usiadłam w jakimś wolnym przedziale, ale nie na krótko byłam sama, ponieważ podeszło do mnie troje ludzi.
-Hej! Możemy się dosiąść?- Zapytał chłopak w okularach.
-Cześć... Ee tak jasne.
-Jestem Harry Potter.
-Ja Ron Wesley.
-A ja Hermiona Granger.
-Miło was poznać. Jestem Rose Riddle.
Przez całą drogę z nimi rozmawiałam. Dowiedziałam się, że są w Gryffindor'ze. Są bardzo mili. Dziwnie się czułam w ich towarzystwie, ponieważ nigdy nie rozmawiałam z osobami w moim wieku i w dodatku miło. Co jest ze mną nie tak?! Ja jestem miła?! Zapewne gdyby nagle pojawił się 'pan wspaniały' Jack Mróz to od razu bym zmieniła zachowanie.
Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce. Kiedy byliśmy w szkole rozpoczęła się ceremonia przydziału, a zaraz po niej poszłam do gabinetu dyrektora aby przydzielić mi dom. Nie mogłam uczestniczyć wcześniej w ceremonii, ponieważ mam już 16 lat.
-Hmm Rose Riddle...córka Mroka tak...niech będzie...Slytherin!- Na jej słowa bardzo się ucieszyłam. Ojciec będzie ze mnie dumy wkońcu...jeżeli przeczyta list.
Po przydzieleniu mi domu ruszyłam z opiekunem Severus'em Snape'm do pokoju wspólnego. Żałosny z niego człowiek. Wiedziałam, że służy mojemu wujkowi. Profesor zaprowadził mnie do mojego domintorium, które na szczęście miałam sama. Po rozpakowaniu się poszłam na kolację. Oczywiście wzrok wszystkich był skierowany na mnie, a przede wszystkim patrzył na mnie ten idiota Malfoy. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem na widok jego miny kiedy zobaczył mnie w szacie Slytherin'u. Usiadłam na końcu stołu zdala od ludzi z mojego domu, niestety nie było mi dane siedzieć samej od razu podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Hej piękna widzę, że jesteś nowa. Nazywam się Blaise Zabini- przedstawił się z dziwnym akcentem.
-Hej po pierwsze nie mów tak do mnie, po drugie tak jestem nowa- powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okej okej...A ty jesteś...
-Rose- powiedziałam bez emocji- Rose Riddle.
-Zaraz co?! Jesteś Rose Riddle?! Córka Mroka i bratanica Czarnego Pana?!- Zapytał ze zdziwnieniem, a ja tylko się sztucznie uśmiechnęłam.
-Tak.
-Blaise! O tu jesteś- w pewnym momencie podszedł ten idiota Malfoy.
-Siema stary. Jestem i rozmawiam z nową koleżanką.
-No proszę proszę znowu się spotykamy- zaczęłam wrednie.
-Tak znowu, a mogę wogóle wiedzieć kim jesteś?
-Rose Riddle.
-Co?!
-To co słyszałeś. Tak jestem córką Mroka i bratanicą Voldemort'a.
-O kurde...co Ty tu wogóle robisz?
-Hmm no nie wiem...może jestem tu by się uczyć- powiedziałam i spojrzałam na niego jak na idiote, którym w sumie był.
-No tak, ale córka Mroka uczyć?!
-Ah no tak nie uczyć tylko poduczyć. Miło, że zauważyłeś, że jestem tak idealna i nauka mi nie potrzebna- uśmiechnęłam się do niego chamsko, a ten tylko spojrzał na mnie wkurzonym wzrokiem i usiadł obok swojego przyjaciela. Chciałam posiedzieć w spokoju, ale nie było mi to dane.
-A jakiej wogóle jesteś krwi? Zapewne czyta- zapytał Zabini.
-Znowu o tej krwi...U mnie nie ma coś takiego jak status krwi. Są dobrzy albo źli. Tam skąd pochodzę nie dzieli się nikogo na krew. Są ludzie, złoczyńcy tacy jak ja i idioci, czyli Strażnicy Marzeń.
-Co? Kim są ci strażnicy marzeń?!- Zapytał Blaise.
-Ah nie mogę wam zbyt dużo powiedzieć, ale wiedzcie, że ich nienawidzę...A przede wszystkim tego narcyza, złodzieja, oszusta, samoluba...- wtedy się opanowałam, bo po co oni mają wiedzieć tyle o mnie.
-Niech zgadnę twój były haha- wkońcu odezwał się Malfoy.
-Haha zgłupiałeś to mój największy wróg. Zniszczył mi życie, ale nie powiem wam więcej koniec tematu- na szczęście chłopcy już się nie odezwali. Po kolacji ruszyłam do swojego pokoju. Byłam wściekła na wspomnienie o Mrozie. Miałam ogromną chęć zrobienia mu krzywdy. Chciałam by cierpiał tak jak ja, a nawet gorzej. Z nerw zaczęłam płakać na wspomnienie o mamie i tacie. Byli wspaniałymi ludźmi, ale niestety po śmierci mamy ojciec stał się okropny. Czułam się obca we własnym domu. Nie miałam nikogo bliskiego, bo Mróz wszystko zniszczył. Przez zdenerwowanie zrzuciłam z szafki zdjęcie moje oraz rodziców i uderzyłam pięścią w ścianę. Od razu pożałowałam czynu, bo zabolała mnie ręka. Zignorowałam ból i poszłam spać.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Od razu poszłam do łazienki, a potem nie chętnie ruszyłam na lekcje. Pierwsza to były eliksiry z Gryfonami. Nuda okropna. Całą lekcje czułam na sobie czyjś wzrok, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że patrzy się na mnie ten idiota Malfoy. Od razu przestał się gapić kiedy spojrzałam na niego i zauważyłam, że jakby się zarumienił. O nie tylko nie to... Proszę żeby to było przez to, że jest mu gorąco. Nie mogę pozwolić na jakie kolwiek bliskie relacje. Mam się tutaj czegoś nauczyć, skończyć szkołę i zniszczyć Mroza i resztę Strażników.

Strażnicy Marzeń - Córka Mroka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz