12

134 7 0
                                    

-Już lepiej?-Zapytał po paru minutach.
-Tak...dziękuję Blaise.
-Nie ma sprawy Rose. Tylko na przyszłość wogóle nie zwracaj uwagi na to co ona mówi.
-Postaram się...-przytulił mnie i w pewniej chwili ktoś wszedł do pokoju.
-Rose...ja przepraszam Cię za nią...ona...
-Draco...po co przepraszasz za nią i ją usprawiedliwiasz? Trudno powiedziała za dużo, obraziła mnie. Ja nawet nie chcę od niej przeprosin.
-Rosumiem...Rosie, bo...muszę z tobą porozmawiać.
-Dobra to ja wyjdę lepiej- powiedział Blaise i tak zrobił.
-No to o czym chcesz porozmawiać?-Zapytałam.
-Rose, bo ja...-wtedy przerwała mu wlatująca do pokoju moja sowa.
-Mogę przeczytać, a ty za chwilę skończysz?
-Jasne czytaj. Może to coś ważnego.
-Dzięki...-zaczęłam w myślach czytać list. Nie tyle, że zdziwiło mnie to, że jest od ojca to najbardziej przeraziła mnie jego treść:
"Rose,
jutro musisz pojawić się w domu. Wujek ma propozycję dla Ciebie nie do odrzucenia. Musisz to zrobić, nie ma innego wyjścia. Wszystkiego dowiesz się jak będziesz. Snape został już powiadomiony i wie, że musisz wyjechać więc nie będzie żadnych problemów.
Do zobaczenia"
Trochę się przestraszyłam. Czego oni mogą ode mnie chcieć. Boję się...
-Rose wszystko w porządku?-Zapytał Draco.
-Ee...co? A tak wszystko okej...a chciałeś się o czymś porozmawiać. No to słucham.
-Wiesz...może innym razem. Muszę już iść...cześć...
-Hej...
Nie to, że boję się o co może chodzić ojcu i wujkowi to w dodatku Draco jest jakiś tajemniczy. Nie rozumiem dlaczego chciał mi coś powiedzieć, ale po chwili stwierdził, że jednak nie powie.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Bałam się o co może chodzić ojcu. Zamiast cieszyć się z tego, że dzisiaj są moje siedemnaste urodziny w głowie tworzyły się najmroczniejsze scenariusze. W drodze na śniadanie i na nim byłam pogrążona w myślach. Nie wiem dlaczego, ale strasznie się bałam. Po chwili zauważyłam, że idzie Draco i Blaise. Kiedy ujrzałam Malfoy'a poczułam coś dziwnego. To było uczucie nie do opisania.
-Hej Rosie!-Powiedział radośnie Blaise.
-Hej Rose...-powiedział nie śmiało Draco co było dziwne.
-Hej...
-Oj coś dzisiaj nie w humorze jesteś.
-Co? Ja? Nie...wydaje ci się Blaise...
-Jasne...Rose mnie nie oszukasz.
-Serio wszystko okej...
-Dobra...to co dziś robimy skoro nie ma lekcji?
-Ja muszę spotkać się z ojcem.
-Ja tak samo.
-Co?! No chyba żartujecie?!
-Nie Blaise i w dodatku muszę już iść...-powiedział Draco.
-Ja też...-powiedziałam kierując się w stronę wyjścia żeby się teleportować. Draco zrobił to samo. Po chwili znalazłam się w domu i nie chętnie do niego weszłam.
-Witaj Rose.
-Witaj ojcze. Po co mnie tu sprowadziłeś?
-Dobra więc tak. Dzisiaj są twoje siedemnaste urodziny- dziwne, że ojciec pamięta o moich urodzinach. Nigdy nie pamiętał musi czegoś chcieć i to bardzo poważna sprawa- z tej okazji ja i Voldemort mamy dla Ciebie zadanie. Jak dobrze wiesz mój brat ma swoją armię, czyli śmierciożerców. Dzisiaj do ich grona dołączy dwoje nowych członków. Więc chodź za mną- poszłam za ojcem do jadalni i ujrzałam tam rodzinę Malfoy'ów. Zaraz, czyli Draco jest nowym śmierciożercą?! A drugi gdzie?
-Witaj Rose- przywitał mnie Voldemort- jak miło Cię widzieć.
-Przejdźmy do rzeczy. Po co tu jestem?
-Oj Rose nawet nie przywitasz się z wujkiem?
-Witaj wujku...-powiedziałam z niechęcią.
-Lepiej.
-To jak po co tu jestem?
-Potrzebni mi nowi śmierciożercy.
-To po co ja tu jestem?
-Nowymi śmierciożercami będziesz ty i Draco- przestraszyłam się. Nie wierzę, że ojciec się zgodził- muszę was najpierw sprawdzić, bo mam pewne obawy przed przyjęciem Ciebie Rose.
-A jak to sprawdzisz?
-Będziecie walczyć między sobą- nie spodobał mi się ten pomysł. Z miny Draco też wyczytałam, że nie jest zadowolony- no na co czekacie? Zaczynajcie!
-Drętwota!-Krzyknęłam pierwsza, nie chciałam z nim walczyć. Wolałam go unieruchomić i nawet nie zaczynać walki lecz Draco uniknął zaklęcia i powiedział:
-Expelliarmus!- Powiedział Draco, ale ja byłam szybsza i powiedziałam:
-Expulso!- Po tym chłopak został odepchnięty ode mnie dalej, a jego zaklęcie poleciało na ścianę. Chciałam rzucić jeszcze jakieś zaklęcie, ale przeszkodził nam głos Voldemort'a:
-Koniec! Już wystarczy. Przyjmuję was.
-Tylko, że ja nie chcę!-Krzyknęłam.
-Nie masz wyboru!-Krzyknął ojciec.
-Ja nie chcę! Zostawacie mnie!
-Jeśli odejdziesz zabiję ludzi, na których Tobie zależy.
-Nie możesz mnie szantażować!
-Mogę i lepiej skończ, bo inaczej skończy się to źle dla Ciebie i innych!-Stwierdziłam, że się już nie odezwę.
-Możecie już iść. Jutro wpuścicie nas do Hogwart'u i zaatakujemy- powiedział Voldemort i poszliśmy teleportować się do szkoły.
-Muszę coś załatwić- powiedziałam i poszłam żeby się teleportować. Draco nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do mnie smutno.
Przeniosłam się pod siedzibę Strażników Marzeń. Bałam się, ale musiałam z nimi porozmawiać. Kiedy mnie zauważyli ustawili się gotowi do ataku, lecz ja podniosłam ręce w gęście obronnym i powiedziałam:
-Proszę porozmawiajmy.
-O czym?-Zapytał Mróz.
-Potrzebuję waszej pomocy.
-Ty?! Naszej pomocy- zaśmiał się Zając.
-Tak to bardzo ważne. Jutro śmierciożercy zaatakują Szkołę Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Proszę pomóżcie im.
-No nie wiem...-powiedział Jack.
-Proszę to dla mnie ważne...błagam was pomóżcie...
-A ty po której stronie jesteś?-Zapytała Zębowa Wróżka.
-Niestety po stronie ojca i Voldemort'a, bo zagrozili mi, że zabiją wszystkich, na których mi zależy.
-Dobra Mrok pomożemy Ci- powiedział Mikołaj.
-O jeju...dziękuję wam! A teraz chodźcie pokaże wam Hogwart i powiem wszystkim o moim planie- zgodnie z postanowieniem tak zrobiłam. Wszyscy zgodzili się na propozycję pomocy od strony Strażników Marzeń. Powiedzieliśmy im wraz z Draco o wszystkim nawet o tym jak mnie szantażowano. Na szczęście wierzą nam i są po naszej stronie. Teraz pozostało nam tylko przygotować się na atak i na niego czekać...

Strażnicy Marzeń - Córka Mroka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz