7

172 4 0
                                    

-Cedrik...ja już nie mogę...
-Hej skarbie co się stało?
-Mój ojciec się stał...mam tego dość...co on sobie myśli? Ja też mam uczucia, a on...znowu wymyślił sobie, że będzie zajęty w wakacje i ja będę przez ten czas sama...
-Rose nie płacz już proszę. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia. Na całe wakacje przyjeżdżasz do mnie. Nie ma żadnego nie. Moi rodzice oczywiście, że się zgodzą, ponieważ już wcześniej z nimi o tym rozmawiałem, bo czułem, że będziesz chciała przyjechać i możesz być u mnie nawet całe wakacje.
-O jeju Cedrik jesteś najlepszy! Dziękuję Ci bardzo, bardzo, bardzo! - Szybko przytuliłam chłopaka jest na prawdę kochany.
-No już dobrze nie tak mocno, bo mnie zaraz udusisz kochana.
-Przepraszam, ale tak się ciszę. Dziękuję! Kocham cię! Jesteś najlepszym przyjacielem na calutkim świecie!
-Och dziękuję mała. Bardzo mi miło. -Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a potem rozeszliśmy się, ponieważ każdy z nas miał swoje obowiązki do wykonania.
Dni mijały i robiło się coraz cieplej. Miałam mieszne uczucia. Z jednej strony chciałam skończyć szkołę żebym miała choć trochę przerwy, a z drugiej wolałam zostać i nie widzieć się z ojcem.
Dzisiaj po lekcjach udałam się na spacer na błonia. Lubiałam tam chodzić mogłam wtedy trochę odpocząć. Gdy tak tam siedziałam bywały momenty gdzie ciągnęło mnie do zakazanego lasu. Nie wiedziałam czy tam iść czy nie, ale po chwili stwierdziłam, że pójdę. Spacer mijał mi w spokojnej atmosferze, którą po chwili przerwał szelest.
-No proszę kogo ja widzę. Czyżby pani ja wszystko wiem Rose.
-No witaj Jack...co tu robisz?
-Tak sobie chodzę, a ty?
-Nie interesuj się.
-Oj nie ładnie. Ja tobie normalnie odpowiadam, a ty do mnie od razu chamsko.
-Daj mi spokój! Robię co chcę i nic ci do tego!
-Ale jesteś nie wychowana. Cały czas tylko krzyczysz i nic więcej.
-Nie będziesz mnie pouczał!
-Oj bo prezentu nie dostaniesz.
-Daj mi spokój! Wynoś się stąd!
-Myślisz, że możesz mi rozkazywać- wtedy rzucił we mnie lodem. Szrom pokrył moją nogę i od razu upadłam na ziemię. Mróz miał rzucić na mnie jeszcze jedno zaklęcie i w sumie chciałam żeby tak było, ale przeszkodziła mu osoba, która szła w naszą stronę i Jack zniknął szybko.
-Rose! Wszystko w porządku?
-Draco?
-Tak to ja...jestem przy tobie. Zaniosę Cię do skrzydła szpitalnego- Malfoy wziął mnie na ręce i od tego momentu nic nie pamiętam, bo straciłam z przemęczenia przytomność.
Obudziłam się już u pielęgniarki. Chciałam się ruszyć, ale szybko zaczęłam żałować. Ból nogi był nie do zniesienia.
-Oo już się obudziłaś. Tylko proszę nie ruszaj się, bo możesz pogorszyć swój stan.
-Długo spałam? Jak ja się tu znalazłam i co się stało?
-Przyniósł Cię tutaj Draco Malfoy, a spałaś zaledwie 20 minut. Nie do końca wiem co się stało, ponieważ Malfoy był przerażony twoim stanem i nie mógł wydusić z siebie ani słowa.
-A jest on tu gdzieś jeszcze?
-Jest i zaraz go zawołam- nie musiałam czekać zbyt długo przyszedł od razu. Pewnie będzie chciał wyjaśnień...
-Rose! Wszystko w porządku? Jak się czujesz? Kto to był ten chłopak cały pokryty lodem?
-Wszystko okej...wiesz ja...nie mogę tobie o tym powiedzieć...
-Ale dlaczego?! Atakuje cię nie wiadomo dlaczego?!
-Ja wiem po co to zrobił, ale nie mogę nic powiedzieć wolę żebyś był bezpieczny.
-O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego wolisz żebym był bezpieczny? Przecież umiem czarować...
-Wiem Draco, ale on jest bardzo potężny wolę żebyś z nim nie zadzierał. Ja dam sobie z nim radę, bo w sumie muszę...nie mam innego wyboru...
-Jak to musisz? Co jest Rose? Proszę wytłumacz mi...- Nie chciałam mu tłumaczyć. Nie ma takiej potrzeby. Na szczęście przerwał to Cedrik wchodzący do skrzydła.
-Rose! Co się stało?
-A jak myślisz?- Nie musiałam mu dużo mówić, bo wiedziałam, że od razu zrozumiał, że chodzi o Mroza.
-Cholera jak?! Jakim cudem on się tu zjawił?!
-Cedrik spokojnie damy radę...
-Jak niby?! Co mamy zrobić?! To moja wina...gdybym był wtedy z tobą nic by się nie stało...
-Proszę nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Nie możesz być ze mną cały czas.
-Wytłumaczycie mi o co chodzi? Rose dlaczego Diggory wie, a mi nie chcesz nic powiedzieć? Pomogłem tobie więc raczej należy mi się jakieś wytłumaczenie.
-Draco...przede wszystkim musisz wiedzieć, że on jest bardzo niebezpieczny...wiesz...nie mogę tobie nic powiedzieć. Lepiej jakbyś dał mi spokój! Zapomnij o mnie! Nigdy się nie poznaliśmy! Nie rozmawialiśmy!
-Dlaczego mi to robisz? Rose...mi na prawdę na tobie zależy i chcę wiedzieć co się dzieje. Proszę daj mi tą szanse...chcę ci pomóc...
-Ale ja nie chcę! Rozumiesz?! Mi na tobie nie zależy! Daj mi spokój! Lepiej będzie jak zapomnimy o wszystkim! - Było mi źle, że tak robię tylko, że ja to robię dla jego dobra. Chciałam mu to powiedzieć, ale nie umiałam. Spojrzał na mnie smutno i odszedł. Cholera zraniłam go. Od razu przez to się popłakałam.
-Rose...kochanie nie płacz proszę...
-Cedrik ja tak nie dam rady...Draco się tak stara, a ja cały czas go ranię...tylko to potrafię robić...
-Nie prawda. To nie twoja wina, że tak jest. Chcesz go chronić dlatego nie mówisz mu zbyt dużo i to nie jest złe- wtedy chłopak od razu mnie przytulił. Było mi na prawdę ciężko, ale nie mogłam nikomu więcej nic mówić. Już Cedrik za dużo wiedział i był narażony na wielkie niebezpieczeństwo, ale był tego świadomy.
Gdy już Diggory mnie puścił poczułam straszny ból w klatce piersiowej. To było nie do zniesienia. Nie mogłam złapać powietrza.
-Rose? Rose! Co się dzieje?! Rose spokojnie!- Wtedy już nic nie słyszałam, bo straciłam przytomność.
Obudziłam się znowu w skrzydle szpitalnym. Nie miałam pojęcia jak długo spałam. Nie było już przy mnie Cedrik'a i zaczęłam się martwić.
-Oh wkońcu się obudziłaś- zaczęła pielęgniarka.
-Jak długo spałam?
-Ponad trzy tygodnie...
-Słucham?!
-Proszę nie denerwuj się, bo może to tobie tylko zaszkodzić.- Szybko się uspokoiłam nie mogłam zostać tam jeszcze dłużej. Musiałam iść do Cedrik'a. Lekarka zrobiła mi kilka badań i stwierdziła, że mogę już wyjść. Akurat o tej porze jest kolacja, więc mogę na nią iść.

Strażnicy Marzeń - Córka Mroka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz