Rozdział 20

347 29 20
                                    

Will i Niko dotarli wkońcu do Norgate.
Trzymali się rad Crowleya i jechali koło drogi przez pola i lasy.
Wjechali w las uważnie obserwując drogę , koło której jechali.
Will postanowił zatrzymać się i sprawdzić miejsce, w którym zikali zwiadowcy. Stał się niewidzialny i wyszedł na drogę.
Uważnie studiował wzrokiem okolicę.
Na ziemi znalazł liczne ślady stóp, które prowadziły w stronę lasu.
Postanowił powiadomić o tym Nika.
Podszedł do niego, znów stał się widzialny i powiedział do niego w myślach:
- Niko znalazłem ślady, które prowadzą w głąb lasu. Idę na zwiady, A ty tu zostań, w razie czego, gdy ktoś spróbuje mnie zajść od tyłu, to go wtedy załatwisz.
- Okey, tylko uważaj na siebie.
- Zawsze uważam, haha.
- Ta jasne.- Niko wywrócił oczami.
Will już tego nie skomentował, tylko na nowo stał się niewidzialny i zaczął iść bezszelestnie przez drogę.
Droga prowadziła wgłąb lasu i zaprowadziła go do ruin jakiegoś zamku.
Will przyjżał mu się uważnie. Tam, gdzie była rozwalona brama, stało dwóch strażników, A reszta musiała się pewnie kszątać po jego piwnicach.
Will rozejrzał się i zobaczył wejście, które powinno prowadzić do piwnic, gdzie zapewne są jakieś lochy.
Poszedł tam.
Jak gdyby nic przeszedł przez bramę, zostawiając niczego nie świadomych strażników.
Wszedł do środka.
W piwnicach unosił się lekki kurz i było tam mało światła, ale to mu nie przeszkadzało, szedł dalej korytarzem, aż ujrzał tam parę drzwi, przy których stało dwóch strażników.
Od razu domyślił się, że są tam przetrzymywani zwiadowcy.
Ale , żeby się upewnić poszedł dalej korytarzem, aż doszedł do jego końca.
Na korytarzu oprócz tych dwóch strażników nie było ani żywej duszy.
Will wyszedł z piwnic, wyszedł przez bramę i wrócił do Nika.
Gdy go ujrzał , stał się widzialny i powiedział do niego w myślach:
- Byłem tam. Trzymają ich w piwnicach.
- No dobra, ale nie kręci się tam dużo ludzi? Bo jeżeli zwiadowcy okażą się ranni, to trzeba będzie uzdrowić niektórych i powiedzieć im, by wynieśli resztę rannych. Nie starczy nam czasu, by wszystkich uzdrowić. I będą wolniej iść, a my nie mamy koni dla nich.

- Spokojnie najwyraźniej wszyscy są prawie w zamku. Jest tylko dwóch strażników przy bramie i dwóch w lochach, którzy pilnują celi.
A gdy tylko się wydostaniemy z tych ruin, ja pobiegnę jakby mnie wszyscy diabli gonili i zakupię dla nich konie.

- Świetna myśl! Ej jest mały problem.
Co im powiemy, gdy ich uzdrowimy?
Bo reszta na pewno będzie się na nas gapiła jak na jakieś duchy.

- No to powiemy im, że jesteśmy duchami z zaświatów i przybyliśmy im pomóc. - powiedział  w myślach Will.-
No to teraz w drogę!

- Huehue no to teraz zaczyna się zabawa!

-------------------------------------->

Chłopcy pod osłoną niewidzialności przemknęli do ruin bramy i każdy z nich zabił jednego strażnika, który nie wydał nawet dźwięku.
Ruszyli do piwnicy.
Weszli.
Szybko podbiegli do strażników i podcięli im gardła, a ci od razu upadli martwi na ziemię.
Niko wziął klucze z kieszeni strażnika i otworzył nimi drzwi.
Weszli do środka i stali się widzialni.
To co tam zobaczyli aż ich zamurowało.
W celi leżeli zwiadowcy w większości poobijani i zakrwawieni, a reszta leżała osłabiona.
Will oprzytomniał pierwszy i powiedział:
- Przybyliśmy was  stąd wyciągnąć i ci, którzy mogą chodzić niech wstaną i staną przy drzwiach, a my zajmiemy się resztą.

Zwiadowcy z chęcią posłuchali.
Połowa zwiadowców wstała, przepełniona nową energią by coś wreszcie  zdziałać.
Will i Niko chodzili od jednego zwiadowcy do drugiego i ich uzdrawiali. Nagle Will wstał i spytał się:
- Gdzie zwiadowca Halt i Gilian?

Jeden ze zwiadowców wskazał lewy kąt celi.
Will jednym ruchem pokonał  dzielącą go odległość od rannych zwiadowców.
Przypadł najpierw do Halta.
Jego stan był najgorszy.
Halt miał ranę na ramieniu, w którą wdarło się zakażenie, rozbitą głowę i złamany nos.
Will poczuł taką nienawiść do tych zbirów, że rzucił do Nika:
- Zabieramy stąd zwiadowców i puszczamy to miejsce z dymem.

Niko trochę zdziwiony tym pomysłem, lekko pokiwał głową i znów zaczął opatrywać rannych.
Will najpierw nastawił Haltowi nos i zaczął uzdrawianie.
Gdy skończył zostawił zdrowego , ale nieprzytomnego zwiadowcę i zajął się Gilianem.
Gilian wyglądał trochę lepiej od Halta.
Miał spuchniętą twarz i podbite oko, ale nic poza tym. Jedyne co mu jeszcze było to gorączka.
Will położył mu ręce na ramionach i uzdrowił go. Gorączka zniknęła wraz z siniakami i guzami.
Gilian się ocknął i popatrzył na Willa.
Rzecz jasna nie poznał go, bo Will miał na sobie maskę i ostatnim razem gdy go widział, było to 6 lat temu.

-  Kim jesteś?- spytał się go słabym głosem.

- Tym kim jesteśmy to już nie wasza działka. - odpowiedział Will do Giliana i zarówno do reszty zwiadowców, którzy gapili się na nich szeroko otwartymi oczami.

Will odeszdł od Giliana i powiedział do Nika:
- Dobra koniec na dziś. Teraz stąd wychodzimy.
Niko również wstał i powiedział do zwiadowców:
- A teraz wychodzimy. Niech każdy kto jest na siłach weźmie rannego towarzysza i wychodzi powoli za nami.
Zwiadowcy wzięli na ręce rannych towarzyszy i zaczęli powoli wychodzić za chłopcami.

Will Z Gilianem wzięli Halta , A Niko jakiegoś innego zwiadowcę.
Nagle do Willa coś dotarło i zapytał:
- Chwila jest tu was 48, a gdzie jest ten 49?
- Zwiadowca Merlon nas zdradził i współpracował z tymi buntownikami. - odpowiedział mu jakiś zwiadowca.

- Tak myślałem, że z nim coś jest nie halo. - mruknął pod nosem Will.

Gdy zwiadowcy wyszli na światło dzienne, jeszcze bardziej przyspieszyli i już po chwili byli za bramą zamku.
Wtedy Will powiedział do Nika, że odczeka jeszcze 5 minut i podpali zamek.

Kiedy zwiadowcy odeszli i minęło 5 minut, Will zapalił krzesiwem swoje strzały i nie minęło nawet pół sekundy, gdy chmara płonących strzał popędziła w stronę zamku.

Po chwili cały zamek stanął w płomieniach, a ze środka dało się słyszeć spanikowane krzyki.
Will jeszcze chwilę stał i patrzył, jak ruiny zamku zapadają się w sobie, grzebiąc ze sobą buntowników.

Sekundę później po Willu nie było już śladu.
Pędził teraz do Nika i reszty zwiadowców.

------------------------------------------>

- No jesteś nareszcie! - powiedział Niko, który ujrzał Willa.- I co spaliłeś te ruiny?

- Tak nie ma już żadnych ruin.- potwierdził Niko.

- Dobra to my się będziemy zbierać.
Skończyliśmy naszą robotę. A zwiadowcy, niech idą do jakiejś gospody i niech tam się wykurują.

Nik poszedł powiedzieć o tym zwiadowcom . Oni tylko podziękowali, a chłopcy wyruszyli w drogę powrotną.

Will z bólem w sercu musiał zostawić zwiadowców. Martwił się o Halta, który nadal leżał nie przytomny, A przy którym teraz stał Gilian.
Nie martw się o niego. Wyleczyłeś go i teraz jest przy nim Gilian. Na pewno nic mu nie będzie. - powiedział Wyrwij do Willa.

- Wiem, ale i tak się o niego martwię.- powiedział cicho Will.
Wyrwij nic już nie powiedział.

Jechali tak jeszcze z tydzień i dotarli do Araluenu, gdzie chłopcy zdali raport z misji i za pozwoleniem Crowleya udali się do swoich lenn.

------------------------------------------------>
Buntownicy

- Przeklęci zwiadowcy! Nie wiem jak się wydostali, ale zapłacą mi za te zniszczenia!- krzyknął wściekły dowódca czarnych płaszczy.
Był wściekły. Bardzo wściekły.
Ci zwiadowcy spalili mu zamek i przez to zginęła połowa buntowników , w tym ten zwiadowca Merlon. I kto im teraz będzie szkolił następnych buntowników?
Naszczęście zostało mu ich jeszcze pięciu. Teraz wystarczy, że zamieszkają gdzieś na wsi i się wtopią w tłum. Później wyśle jednego z nich, by wykradł listy do zwiadowców, w których jest napisane o miejscu zlotu, który ma się odbyć za tydzień. Tyle zdążył się od nich dowiedzieć. Teraz tylko powiedział do swych podwładnych:
- Uwaga, zbierać się! Wyruszamy zaraz do lenna Araluen!


C.D.N.

I co podobał się rozdział?
Następny może pojawić się jeszcze dziś, ale najprawdopodobniej będzie on jutro.

To tyle.

willtreatyandhalt




Zwiadowcy- Szpiego-Zwiadowca [ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz