Rozdział 7

164 15 1
                                    

- Czy byłeś kiedykolwiek pod opieką psychologa?
Tęga czarnoskóra kobieta w białej koszuli spoglądała na mnie zza okularów przez dobre kilka sekund. Miałem wrażenie że wypala we mnie dziurę.
- Tak - odpowiedziałem - Po utracie rodziców. Miałem wtedy dziesięć lat.
- Jak zmarli?
- Zginęli w wypadku samochodowym.
- Uczestniczyłeś w nim?
- Nie. Byłem wtedy w szkole. O tym, że nie żyją dowiedziałem się od dyrektorki.
- Jak przebiegała wtedy Twoja terapia?
Nie wiem co jadłem wczoraj na obiad, a ta kobieta mnie pyta o rzeczy sprzed prawie trzydziestu lat. Powalone.
- Niestety nie pamiętam. Nie mam z nią jakichś specjalnych wspomnień. Wiem tylko, że przez dwa lata musiałem raz w tygodniu zostawać po lekcjach. Nie lubiłem tego. Ale mój kurator naciskał.
- Miał racje. Dzieci po utracie obojga rodziców powinny przez jakiś czas pozostać pod opieką psychologa. Jest na to specjalna ustawa.
Doktor Ann Grave sięgnęła do starej wyblakłej teczki z moim imieniem i nazwiskiem.
- Pan Montgomery Anthony McQueen.
- Zgadza się. We własnej osobie.
-  Urodzony czternastego października tysiąc dziewięćset siedemdziesiatego ósmego roku w Filadelfii?
- Dokładnie.

Terapeutka powoli wertowała stare dokumenty . Dokładnie im się przyglądała. Zatrzymała się na jednej kartce.

- W wieku siedmiu lat miałeś uraz głowy?
- Tak -odpowiedziałem. - Spadłem wtedy z huśtawki. 
Przez chwilę gabinet pogrążył się w ciszy. Przerywało ją tylko tykanie zegara.
-  W dokumentach jest napisane że masz starszą siostrę. Jakie masz z nią relacje?
- Niestety, od lat nie utrzymujemy żadnego kontaktu. Nawet nie wiem, gdzie teraz mieszka. - przyznałem
- Czy po tym jak stałeś się rozpoznawalny to próbowała się odzywać?
Kobieto, nie drąż tyle!
- Nie. Po śmierci rodziców nasze drogi się rozeszły. Od tego czasu z nią nie rozmawiałem.
W gabinecie zapanowała cisza. Kobieta podniosła wzrok i znowu skierowała go na mnie.
- Sam zdecydowałes się na wizytę? - zapytała
- Żona mi w tym pomogła. Ostatnio nasze rozmowy bardzo wiele mi uświadomiły. - westchnąłem. Przed oczami miałem Sal. Nie mogłem jej zawieść. Nie teraz. Potrzebuje mnie. A ja jej...
- Jak długo jesteście razem? - Ann Grave była coraz bardziej dociekliwa
- Prawie dwanaście lat. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Doskonale pamiętam sezon 2005, kiedy to w ciągu kilku dni zmieniło się całe moje życie. - Ten czas tak szybko leci...

  Chyba nawet za bardzo. Dopiero co zaczynałem karierę w NASCAR a teraz wisi ona na włosku. O ile nie jest już zakończona na dobre.
  Rozmowa w tym tonie trwała jeszcze ponad godzinę. Doktor Ann Grave starała się zdobyć o mnie jak najwięcej informacji. Obiecałem być z nią szczery. Zależy mi by wrócić do stanu sprzed wypadku. Po za tym jest znanym terapeutą sportowym. Nie wiem jakim cudem Sally udało się z nią skontaktować.
Wyszedłem z gabinetu, Sal czekała niecierpliwie przed drzwiami. Gdy mnie zobaczyła to na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jakby poczuła ulgę.  Obydwoje wyszliśmy z poczekalni i udaliśmy się w stronę samochodu, który stał na parkingu, tuż obok przychodni.

- Jak było? - zapytała gdy w końcu wsiedliśmy do auta.
- Czułem się jak na przesłuchaniu. - odparłem pół żartem, pół serio - Ta kobieta mnie przeraża.
- Podobno jest najlepsza w swoim fachu. -  Sally delikatnie ujęła moją prawa dłoń - Będzie dobrze, Monty. Zobaczysz. Pamiętaj, że przejdziemy przez to razem.
Pokiwałem tylko głową.
- Naprawdę wiele dla mnie robisz, Sal. Czasem mam wrażenie że po tym wypadku jestem tylko dla Ciebie ciężarem...
- Przestań tak mówić! - przerwała mi
Zamknąłem oczy. W mojej głowie nagle pojawiły się obrazy z wypadku. Uderzenie. Huk. Karetka. Szpital. I ciemność. Przerażająca ciemność. Moje ciało przeszedł dziwny dreszcz.
Resztę drogi do domu spędziliśmy w milczeniu. Kompletnym milczeniu...

After The Crash (Auta/Cars) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz