Zasada 2 - Prawda nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem

1.7K 132 605
                                    

Chyba zacznę wstawiać rozpiskę dzieciaków do każdego rozdziału, haha. 

Lochlyn Mark (aka Leo) Andrews - 10 lat

Juniper i Dagwood Blossom - 9 lat

Forsythe Pendleton (aka James lub Jimmy) Jones IV - 8 lat

Marjorie Cheryl (aka Mary) Jones - 6 lat

Tony Harold Jones - 4 lata

Larissa Antoinette (aka Lara) Jones - 8 miesięcy

Miłego czytania!

   - Jughead - ktoś wyjątkowo złośliwy zaczął mnie trącać w ramię, a ja tylko przekręciłem się na drugi bok. - Jughead!

- Odwal się, Archie - wymamrotałem niezrozumiale, chowając twarz w poduszkę. - Nie obchodzą mnie twoje durne piosenki.

- Sam tego chciałeś - głos w oddali prychnął głośno, a chwilę później ktoś polał mnie okropnie zimną wodą, przez co od razu podniosłem się do siadu.

- Ty rudy frajerze! - syknąłem wściekły, przecierając dłonią twarz.

- Może nie jestem rudy, ale frajerski jak najbardziej - zarechotał Sweet Pea z pustą już szklanką w dłoni.

- Co ty tutaj robisz? - zmarszczyłem brwi zaskoczony i zerknąłem na Archie'go, który chrapał na łóżku obok.

- Dzwoniłeś wczoraj - odparł Kevin, który pojawił się znikąd, wciskając mi w dłonie talerz tostów. - I przyszliśmy rano. Fangs pojechał do Nowego Jorku po siedmiopiętrowy tort na wesele Choni, więc wziąłem ze sobą Sweet Pea.

- Dzięki, ale jak weszliście? Ten rudy dekiel znowu zapomniał zamknąć drzwi na noc?

- Dzieciaki nam otworzyły - wzruszył ramionami Keller.

- Co?! - warknąłem, prawie wypluwając tosta z buzi. - Co za gówniarz otwiera drzwi nieznajomym?! Nie pamiętacie, co wam o tym mówiłem?! A gdyby za drzwiami stała Alice Cooper, hm?!  Też byście ją wpuścili?!

- Wujek Kevin znał hasło - wzruszyła ramionami Mary, rysując na twarzy Archie'go permanentnymi marketami wąsy razem z Lochlynem.

- Hasło?

- „Cheryl Blossom jest królową" - powiedział poważnie Kevin, a Mary przytaknęła na jego słowa.

- Ciocia Cheryl to pewnie wymyśliła, co nie? - westchnąłem, a córka zachichotała krótko. - Czemu nie wiedziałem o tym haśle?

- Nie zasłużyłeś na wtajemniczenie w „Stowarzyszenie Czerwonej Szminki" - powiedziała twardo.

- Oho, więc teraz bawicie się w jakieś tajne sekty? Chyba trzeba będzie ograniczyć twój kontakt z szaloną ciotką.

- Ciocia Cheryl mówiła o tym - wzruszyła lekko ramionami.

- O czym? - zmarszczyłem brwi zaskoczony.

- O tym, że będziesz chciał zniszczyć nasze stowarzyszenie. Ale ja i wujek Kevin na to nie pozwolimy, kmiotku - odrzuciła włosy do tyłu w typowy dla Blossom sposób. - Prawda?

- Dokładnie - potwierdził brunet.

- Źle działacie na moją córkę - warknąłem, kończąc jedzenie tostów. - Która jest tak w ogóle godzina?

- Dochodzi piętnasta - powiedział Sweet Pea, robiąc zdjęcia telefonem pomalowanemu Archie'mu.

- Piętnasta?! - krzyknąłem przerażony, wstając z łóżka. - Lara miała jeść o dziewiątej! Cholera jasna! Zagłodzę moje najlepsze dziecko!

- Archie do cholery! - czyli jak (nie)wychowywać dzieci według Jugheada JonesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz