Chapter 3

43 5 0
                                    



Po zakończonej lekcji Transmutacji spakowałam książki i wybiegłam na korytarz, chcąc znaleźć przyjaciela, z którym swoją drogą długo już nie rozmawiałam. Znalazłam go koło wejścia na szkolne Błonia, znowu rozmawiającego ze współlokatorem. Podeszłam do niego i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Ostatnio spędzacie ze sobą tyle czasu, że niedługo zacznę myśleć, że ktoś oprócz mnie potrafi cię lubić.

-Ty mnie zaniedbywałaś, więc musiałem znaleźć kogoś, z kim mógłbym porozmawiać o nogach Cynthii Bones- powiedział pokazując jej język.

Roześmiałam się cicho i popatrzyła na chłopaka stojącego obok Newt'a. Na twarzy miał uśmiech, jednak w jego oczach czaiło się zmieszanie. Najwyraźniej nie był przyzwyczajony do tego rodzaju przyjaźni.

- Jestem Lily- kulturalnie wyciągnęłam rękę przed siebie przedstawiając się.

- Dan- uścisnął moją rękę.

-Chciałaś czegoś specjalnego Krasnalu?- spytał Newt, pytająco przekrzywiając głowę na prawą stronę.

- Nie mogę już porozmawiać z przyjacielem?- szturchnęłam go w ramię.

- Właściwie to muszę biec na Zielarstwo, zanim Sprout potraktuje mnie jakimś krwiożerczym zielskiem.

Chwilę później Dan i Newt zniknęli jej z zasięgu wzroku.

- I znowu zostałam sama. Wolny strzelec, samotna dusza.

- Masz schizofrenię?

Odwróciłam się gwałtownie, stając twarzą w twarz z wysoką, szczupłą brunetką. Moje policzki oblał zdradliwy rumieniec, kiedy brązowowłosa przeszywała mnie rozbawionym spojrzeniem brązowych oczu.

-Marlene McKinnon, a tobie jak na imię Samotna Duszo?

- Lily Evans- odpowiedziałam wciąż zmieszana i zawstydzona spojrzeniem ciemnowłosej.

Nie zauważyłam nawet kiedy sala wejściowa całkowicie opustoszała, a ja zostałam z dziewczyną sama. Starając się odzyskać spokój odchrząknęłam. Uśmiech Marlene poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy zauważyła moje usilne próby.

- W jakiej sprawię się do mnie zgłaszasz?- zapytałam starając się zmienić temat.

- Jeżeli już pytasz to potrzebuję pomocy.

- W porządku. Z jakiego przedmiotu ci nie idzie? Eliksiry, Zaklę...

-Nie, nie chodzi o naukę- przerwała mi szybko.

- A więc o co?

Ładną twarz brunetki przeszedł dziwny, szatański uśmiech.

- Jest pewien chłopak, który podle się mną zabawił. Chcę się zemścić, a te tępe idiotki z mojego dormitorium, na pewno mi w tym nie pomogą, więc zastanawiałam się nad kimś innym, i wtedy zobaczyłam ciebie, gadającą samą do siebie, i pomyślałam sobie, że będziesz idealna.

Uniosłam brwi, czując małe skrępowanie obecnością tak pewnej siebie osoby. Brunetka aż emanowała rezonem i wyniosłością.

- Czemu musisz od razu się mścić, może ma coś na swoją obronę, może coś źle zrozumiałaś?

- Więc zobaczenie najlepszej przyjaciółki z moim chłopakiem w łóżku może być dwuznaczne?- teraz wydawała się trochę rozdrażniona, ale wciąż łaknęła zemsty.

- O Boże- wciągnęłam powietrze przez zaciśnięte zęby i wściekle zmarszczyłam piegowaty nos czując się teraz w poczuciu obowiązku, żeby jej pomóc .- Gdzie i kiedy?

She died in the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz