Rozdział 9

89 5 0
                                    

- Nareszcie święta!- krzyknęła radośnie Wiktoria-Czemu nikt mi nie powiedział, że studia są takie męczące?

- A co myślałaś, że będą proste?- zapytał retorycznie Alex.

- Tak- wybuchnęliśmy śmiechem na jej słowa- Czemu się ze mnie śmiejecie? Studia artystyczne nie powinny być, aż takie trudne, a jednak są. Obrażam się na was.

- W końcu będzie cisza- odparł chłopak, a Wiktoria spojrzała na niego groźnie, ale po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- Nie mogę się doczekać powrotu do domu. Mama obiecała upiec mój ulubiony placek. Już na samą myśl ślinka mi cieknie.

- No to masz fajnie, ja za to przez całe święta będę słuchał pytań typu, Kiedy znajdę sobie dziewczynę. Naprawdę nie wiem jak im powiedzieć, że jestem gejem- westchnął chłopak.

- Jeśli mam być z tobą szczera to twoja rodzina nie jest za mądra, skoro jeszcze do tego nie doszli.

- No właśnie. Nawet mój ojciec wielce szanowny prawnik tego nie zauważył. Ale dosyć już o mnie, a ty Ania jak spędzisz święta?

- No właśnie jesteś jakoś cicha dzisiaj. Jak chcesz, to możesz pojechać do mojej rodziny.

- Nie dzięki odwiedzę mój dom rodzinny. Nie rozmawiałam z nimi od czerwca. Wiecie dlaczego.

- Jak chcesz, ale jeśli w jakiś kolwiek sposób cię zranią, to nie wahaj się do mnie przyjechać.

-Albo do mnie. Pamiętaj, że jesteśmy przyjaciółmi na dobre i na złe.

- Dziękuje wam- powiedziałam wzruszona i ze łzami w oczach ich przytuliłam. Jestem naprawdę wdzięczna, że los postawił ich na mojej drodze.

- Ok. Nie wzruszamy się, bo musimy lecieć na zajęcia. W końcu to już ostatnie zajecia w tym roku akademickim- odparła rudowłosa.

Po zajęciach poszliśmy po moją walizkę i udaliśmy się na PKP. Miałam pociag za niecałą godzinę. Jakie szczęście, że na stację mamy tylko 20 minut pieszo.

- No dobra, na mnie już czas, właśnie nadjeżdża mój pociąg.

- Tylko pamiętaj Aniu do nas codziennie pisać, bo zanudzę się na śmierć ze swoją drętwą rodziną. W końcu to prawnicy i lekarze- odparł chłopak.

- Ok. obiecuje- odpowiedziałam i szybko wsiadłam do pociągu.

Kto by pomyślał, że pobyt w stolicy tak może mnie zmienić. Nauczyłam się grać na gitarze. Pani Gosia powiedziała mi ostatnio, że świetnie mi idzie na lekcjach śpiewu. Poznałam prawdziwych przyjaciół, którzy pomogli mi być choć trochę mniej nieśmiałą. Na studiach jak na razie idzie mi bardzo dobrze. Zapomniałabym wspomnieć, że pracuje, nadal u Marka i bardzo lubię to. Maciej za to zakochał się w kobiecie o takim samym poczuciu humoru. Bardzo im kibicuje, bo każdy zasługuje na szczęście i miłość. Może ja kiedyś też się zakocham?

Cała odwaga, jaką miałam, od razu ze mnie wyparowała, gdy stanęłam przed domem. Raz kozi śmierć, pomyślałam i nadusiłam dzwonek. Otworzyła mi mocno zdziwiona mama.

- Cześć mamo- nieśmiało się przywitałam.

-Ania? A co ty tu robisz?

- Przyjechałam na święta.

-Tylko widzisz my za dwie godziny mamy samolot na Cypr. Robimy sobie rodzinne wakacje- zabolały mnie jej słowa, a ja nie jestem jej rodziną?- Ale skoro już tu jesteś, to zajmij się domem. My wychodzimy.

Po chwili w drzwiach minął mnie ojciec, który nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem i Asia, która posłała mi wrogie spojrzenie. Usłyszałam tylko piska opon odjeżdżającej taksówki. Z płaczem pobiegłam do mojego starego pokoju.
Dlaczego nie mogę mieć rodziny, która mnie kocha? Na której na mnie zależy?

Cała noc jadłam lody i wylewałam, łzy oglądając telewizję.
Rano z przyzwyczajenia zaczęłam sprzątać. Nie rozumiem, dlaczego Asia jest na mnie zła. Czyżby obwiniała mnie jeszcze o próbę poderwania jej chłopaka?

Zaciekawiona postanowiłam sprawdzić media społecznościowe i doznałam szoku. Na Facebooku siostry zobaczyłam zdjęcie z Cypru. Zdjęcie było podpisane ,,Moje kochane rodzinne wakacje", ale na zdjęciu był też Adam.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Moi rodzice zabrali mojego niedoszłego gwałciciela na wakacje. Mnie nigdy nigdzie nie zabrali.
Nie potrzebnie tu wracałam. Znowu płaczę z ich powodu.

Szybko poszłam spakować resztę rzeczy z mojego pokoju, których nie zdążyłam zabrać i napisałam do Wiktorii, że będę u niej za parę godzin. Mam dosyć bycia ofiarą, którą wszyscy mają gdzieś. Kiedyś będą żałować tego, że tak mnie, traktowali. Ja nie mam zamiaru dłużej być piątym kołem u wozu. Skoro oni mogli, o mnie zapomnieć to ja też to zrobię. Już nigdy nie wrócę do tego przeklętego domu i miasta. Zakluczyłam dom i z nową energią udałam się na PKP.

Daj mi odrobinę miłości [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz