10.

834 36 16
                                    

>>INFO: Niestety ale jak narazie nie ma gifów. Obiecuję, że je jeszcze potem dodam. Jak narazie sama treść :> <<

Siedziałam na łóżku, zjadając kolejnego pączka. Oczy zamykały mi się samoistnie. Koniec końców zamknęłam klapę laptopa i odetchnęłam, wychodząc na zimne i orzeźwiające nocne powietrze. Delikatna mgiełka uniosła się między kolorowymi bilbordami, uliczny zgiełk nocy ginął kilka pięter niżej. Oparłam się o chłodną barierkę oddzielającą mnie od głębokiej przeplatanej światłami ciemności. Spojrzałam w górę, na zachmurzone niebo. Grześ w oddali przeleciał helikopter oświetlając wysokie wieżowce, jakby chciał udowodnić im, że jego światło ma większą moc.

Tak się teraz czuła, jak mała istota, próbująca udowodnić innym o swojej sile, której jednak nie miała.  Była wyprana z inspiracji. Wyprana z czegokolwiek.

Dzisiejsze spotkanie zmieniło ją.
Widziała, że chłopcy są weseli i przyjaźni, ale czuła, że to nie wszystko. Że ta rzeczywistość różniła się diametralnie od tego, co pragnęli jej pokazać.

Coś przeleciało mi obok ucha. Wzdrygnęłam się słysząc dźwięczne brzęczenie. Nie chcąc narażać się na kolejne ataki owadów, weszłam do środka, zasuwając za sobą drzwi. Lampka nocna ustawiona na kolor różowy, dawała nastrojowe oświetlenie. Prawie romantyczne.

Chwyciłam pilota I zmieniłam je na zielone.

Różowy kolor sprowadzał moje myśli na tor, którego chciałam jak najbardziej uniknąć. Tor, który krzyczał "Jeon Jungkook".

Dlaczego pozwoliłam mu ze sobą iść. Dlaczego powiedziałam mu o tym, co tak bardzo mnie bolało.

Znałam go przecież tylko od paru cholernych minut!

Odpowiedź była tylko jedna: wzbudzał zaufanie. Jego zachowanie, sposób w jaki się do niej odzywał. Nie pytał o nic więcej. Poprostu przyjmował wszystko bez komentarzy.

Tyle razy mnje oceniano. Tyle razy mówiono mj kim to nie jestem.
Czym nie jestem?

Nie zawsze wszystko się tak układało. Życie nie było dla mnie przychylne.

Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
Śniła mi się przeszłość. Trudna przeszłość.

****

Dzwonek do drzwi dzwonił nieprzerwanie. Jeden po drugim.
Przetarłam zaspana oczy. Jedną nogę wsunęłam do znoszonego klapka. Drugą nadal miałam schowaną pod kołdrą.

-Zamknij się- podniosłam poduszkę, rzucając ją w dół schodów.

Nie podziałało.

Kiedy dzwonek zadzwonił po raz kolejny, wstałam.
Jasne światło dnia delikatnie wdzierało się przez niezasunięte do końca bambusowe rolety do środka pokoiku na piętrze.

Mieszkałam w małym lofcie.
Kuchnia połączona z salonem i toaleta na dole, a na górze sypialnia, i łazienka. Nie potrzebowałam więcej. W końcu mieszkała tu tylko jedna osoba.

Powoli szurając butami zeszłam na dół.

-Chwila, chwila, już otwieram- spojrzałam przez malutki wizjer, ale I tak nie byłam w stanie nic przez niego zobaczyć.

Odsunęłam jeden zamek, potem drugi aż w końcu uchyliłam drzwi.

-Witamy witamy śpiącą królewnę!- jak przez mgłę dotarł do mnie całkiem znajomy głos.

-Ji-jimin?- zapytałam niepewnie, odgarniając na bok potargane włosy.
Chłopak ubrany był w wyprasowaną koszulę, rurki z porządnym paskiem i osobliwe buty, wyglądające na większe o kilka dobrych rozmiarów.

- Nie tylko- zza ramienia chłopaka wychylił się Jin.

-Możemy wejść?- zapytał pierwszy.

Musiałam przetrawić to co właśnie usłyszałam.

-Halo? Ziemia do śpiocha - Jin pomachał mi ręką przed oczami.
- Tak, tak, jasne- przepuściłam ich w drzwiach, zamykając je zaraz za nimi.
-Czujcie się jak u siebie- rzuciłam, ruszając powoli schodami znów na górę.

-A Ty dokąd?- Jimin podszedł I oparł się o poręcz schodów uśmiechając się szemlowsko.

Przez głowę przemknął mi obraz uśmiechu Kooka. Tego samego, którym obdarzył mnie podczas naszego pierwszego spotkania. Ciarki przeszły mi po plecach.

- Na górę. Ogarnąć się- odwróciłam od Jimina wzrok, udając zaspaną. W rzeczywistości mój mózg działał już całkiem przejrzyście.
-A, tak, jasne- chyba się speszył.

Nic nie odpowiedziałam.

Pod prysznicem stałam chyba kilka dobrych minut. Zimna, prawie lodowata woda obmywała moje ciało spłukując resztki spienionego żelu.
Zakręciłam kran.

Chwytając za przyjemny w dotyku miękki ręcznik wyszłam spod kabiny i przyjrzałam się sobie w lustrze.

Niebieskie włosy, pociemniały od wody. Delikatne rysy twarzy wyglądały jakby zastygły. Tylko lekki oddech wydobywający się spomiędzy rozchylonych malinowych warg i leniwe mrugnięcia świadczyły o tym, że żyła.

-Śniadanie gotowe!- usłyszałam donośny, ale śpiewny głos Jina. Wyrwałam się z przedziwnego letargu, w pośpiechu zakładając na siebie zwykłe czarne rurki i pierwszy lepszy golf.

Gdy zbiegałam po schodach mokre włosy bezwładnie opadały na moje ramiona, rozchlapując niesforne krople dookoła.

-Niespodzianka!- gdy odwróciłam się w stronę nie za wielkiego stołu zamarłam.

Naleśniki, gofry, pieczone kiełbaski.
-Coś bardziej Europejskiego- otworzyłam szeroko oczy, słysząc głos, do którego tak mnie ciągnęło, a którego jednocześnie chciałam unikać.

Spojrzałam w jego kierunku.

Rozciągnięty t-shirt, rozczochrane włosy i spodnie, które wyglądały na zdecydowanie za duże.

Jeon-cholerny-Jungkook właśnie stał w moim domu.

~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie w kolejnej części! Coś długo mnie nie było. Mam nadzieję, że nie zapomniałam jeszcze jak powinno się pisać fanfiki ^^.
Mam wrażenie, że trochę zaszalałam tutaj z opisami w razie czego, jakby coś przeszkadzało piszcie w komentarzach!

No właśnie! Nie zapomnijcie o komentarzach które tak bardzo uwielbiam czytać i na które mam zamiar jeszcze częściej odpowiadać.

Gwiazdki też miłe widziane~

Do następnego!
Jak myślicie; co się święci?

MixTape || j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz