8: vice versa

125 20 24
                                    

•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spotkanie, które dzisiaj miało mieć miejsce, było już piąte w kolejności od końca. W takim razie powinno być szczęśliwe, prawda? Otóż innego zdania był nasz prymus. Jeno tego dnia miał pisać test z chemii, do którego kompletnie się nie przygotował. Co prawda nie martwił się on zbytnio o to, czy go zda. Mimo wszystko fakt, iż umknął mu on między zajęciami w ciągu ostatnich dni, doprowadziło go do białej gorączki. Oczywiście był to stan tylko na niespełna trzy godziny, lecz samo wystąpienie jej bolało dumę chłopaka. W ten sposób też, Jeno prawie przez całe zajęcia nie spuścił swego wzroku z podręcznika do chemii, nawet gdy do sali wszedł Chińczyk. Czas mijał, a lekcja chyliła się ku końcowi zaś wiedza prymusa ku górze. Renjun za to ucząc się tak przez całą godzinę, dziwnie czuł się znudzony. Kiedy więc zauważył, że do dzwonka nie zostało dużo czasu a pedagoga nie ma w sali, wstał i podszedł do Jeno. Widząc go schylonego nad tekstem, uśmiechnął się pod nosem, spodziewając się takiego widoku. 

- Na co się uczysz? - spytał krótko, oparłszy się o biurko. Jeno usłyszawszy głos, podniósł wzrok, a następnie uśmiechnął się delikatnie.

- Test z chemii. Mam z profesorem Jungwoo, więc to nie przelewki - odpowiedział prymus. Na tę wiadomość Renjun parsknął, wiedząc, o czym mówi chłopak. Uczęszczał na zajęcia z tym samym pedagogiem to też, znał jego temperament i sposób, w jaki naucza. U niego nie było czegoś takiego jak przerwa od przedmiotu. Jeśli nie było cię chociaż na jednych zajęciach, musiałeś liczyć się z tym, iż przepadłeś z opinią u nauczyciela.

- To faktycznie jest czego się bać - powiedział Renjun. Chwilkę po tym Jeno kiwnął głową, a następnie wrócił na kilka sekund do tekstu, po czym zamknął podręcznik. Wtedy też wyciągnął z plecaka kartkę A4 najpewniej z najważniejszymi informacjami. Nie była ona perfekcyjnie zapisana, ale nie można też powiedzieć, że była zrobiona "na odwal się". 

- Mogę? - spytał czarnowłosy, a Jeno odczytując jego intencję, podał mu kartkę. Renjun przeskanował ją wzrokiem, a następnie zaczął przepytywać chłopaka z jej treści. Odpowiadał on prawie perfekcyjnie. Czasem zacinał się, ale podpowiedzi Renjuna powodowały, że od razu przypominał sobie poprawną odpowiedź. W pewnym momencie jednak chłopak zaczął się delikatnie śmiać, na co Jeno zmarszczył brwi.

- Co cię tak śmieszy? - spytał.

- Twoja ręka. W sensie został ci nawyk z pisania w powietrzu - odpowiedział Chińczyk, wskazując na jego prawą dłoń. 

- Naprawdę? - powiedział zdumiony.

- No sam sprawdź. Powtórz odpowiedź na poprzednie pytanie - Renjun zachęcił chłopaka. Ten zaś zrobił to, a gdy zauważył, że jego dłoń samoczynnie rysuje wyrazy w powietrzu, sam zaczął się śmiać.

- Racja. Nie spodziewałem się, że to tak mi się zagnieździ, w tej no... ręce. You know what I mean - powiedział Jeno, uśmiechając się i tworząc w ten sposób eyesmile.

- I know Jeno - odpowiedział Renjun. - Ale wiesz to swego rodzaju uroczy... nawyk? Jakby wiesz, z boku wygląda to tak, jakbyś głaskał jakiegoś niewidzialnego pieska lub inne zwierzątko.

- Okej, w ten sposób na pewno nie spojrzałbym na to - odpowiedział jeszcze bardziej rozbawiony Jeno. 

- To teraz już spojrzałeś! Widać, że to twój sposób na naukę. Mam nadzieję, że ja też taki znajdę - z twarzy Renjuna nie znikał uśmiech, a sam fakt, że może porozmawiać z chłopakiem bez żadnego sprzeczania się, jakoś dziwnie go rozluźniał. Nie musiał się bać o każde słowo ani szukać żadnej riposty. Może Jeno nie był taki zły?

- Najwyraźniej. W końcu lata praktyki. Ty z resztą też sobie taki znajdziesz na pewno - powiedział prymus. Po tym Chińczyk podał mu kartkę i spytał.

- Długo się uczyłeś?

- Tylko na tej lekcji musnąłem materiał - odpowiedział Jeno, pakując wszystko do plecaka. Gdy po jego odpowiedzi nastała cisza trwająca zdecydowanie zbyt długo, spojrzał na Renjuna, który okazał się zdumiony.

- Tylko podczas tej godziny?! Przecież ty odpowiadałeś perfekcyjnie! - powiedział czarnowłosy pełen niedowierzania. Jeno za to widząc to, zaśmiał się i wstał.

- A co ty tak nie potrafisz? - zapytał z udawaną złośliwością w głosie i dotknął palcem nosa chłopaka. - Uważaj, bo ci mucha wleci.

- W życiu! - odpowiedział Renjun, nie zwracając uwagi na wypowiedź związaną z owadem.

- Jak mówiłem, lata praktyki. Może tobie też się kiedyś uda - powiedział Jeno. Po tym chłopcy usłyszeli dzwonek na przerwę, a uczniowie zaczęli powoli wstawać ze swoich miejsc.

- Ach, w takim razie już na starcie przegrywam, bo na tej lekcji praktycznie nic się nie nauczyłem - na twarzy Renjuna pojawił się grymas. Wtedy też Jeno zszedł nieco wesoły wyraz twarzy.

- To trochę moja wina - powiedział szczerze, lecz po chwili na jego buzi zagościł ponownie uśmiech, tym razem bardziej ironiczny. - A dobra, stop, poprawka. Sam do mnie przyszedłeś, więc twoja wina w 100% - odpowiedział, na co Renjun przewrócił oczami, a Jeno uprzednio pożegnawszy się, wyszedł z sali. 

- Ironiczny jak zawsze, co? Ach, a zaczynałem cię lubić - powiedział do siebie Chińczyk.

- Vice versa - nagle w pomieszczeniu pojawiła się głowa prymusa, aby już po chwili tak samo szybko zniknąć już na dobre.

• • • • • • • • • •

Hejka! Piszę ten rozdział z dużym uśmiechem na twarzy. Wczorajszy wieczór (i noc) były dla mnie straszne. Nie chce do nich wracać i czuje, że były trochę przełomowe, jeśli chodzi o pewne sprawy? Tak to myślę, że ostatnio moje życie ma się stabilnie i chciałabym, aby szło w dobrą stronę. Peace and Love <3

16-05-2020
wasza autorka

imagine nosić stringi, can't relate
omg again matching z datą

16-10-2020
wasza autorka

busy like a bee • norenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz