Back to reality (not edited)

353 11 3
                                    


Nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa !!  Dosłownie nie mogę uwierzyć, że mam chłopaka, który mnie naprawdę kocha. 
Ugh! Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć go jutro. Ostatni raz widziałam go dwie minuty temu, ale już za nim tęsknię. Szłam ulicą. Słyszę szelest wiatru, gwizdy pociągów i liście przelatujące przez starą ciemną drogę.
Dotarłam do domu i było ciemno. Ulżyło mi, że się nie dowiedzieli. Wspięłam się na drzewo i spróbowałam otworzyć okno.
Czekaj! Jest zamknięte! Nie zamykałam go!  Cholera!  Louis i chłopcy prawdopodobnie dowiedzieli się, że wymknęłam się z domu.  Zeskoczyłam z drzewa i cicho otworzyłam drzwi.
Było ciemno, ale słyszę dźwięk telewizji z salonu. Powoli po cichu weszłam po schodach. Ale niestety zaskrzypiały.  Westchnęłam, słysząc kroki. Nawet nie odważyłam się odwrócić, ponieważ wiedziałam, że to Louis. 
"Gdzie byłaś?" Pyta, nie podnosząc głosu.  Odwracam się i widzę go ze skrzyżowanymi rękami i czerwonymi oczami. Czy on płakał?  „Um, poszłam do parku po świeże powietrze". Mówię, starając się nie pogorszyć sprawy. Louis pokiwał głową.
„Następnym razem poproś o pozwolenie".  Szepcze i odchodzi. To było dziwne.  Zachowuje się naprawdę dziwnie i nie podoba mi się to. Schodzę po schodach do salonu. Louis oglądał Red Band Society.  „Pamiętam, jak leżeliśmy przytuleni razem na łóżku. Wtedy myślałem, że jestem dobrym rodzicem. Ale nawet nie wiem, kim teraz jestem".  Słyszę łamanie głosu Louisa.  Wzdycham i siadam na kanapie obok niego.  „Lou, jesteś dla mnie wspaniałym ojcem. Opiekujesz się mną, kiedy jestem ranna, wyznaczasz mi granice i rozśmieszasz mnie, pozwalasz mi się przytulić, a także karmisz mnie". Uśmiecham się. 
„To tylko ja. Jestem sprawcą kłopotów.
I masz rację! Muszę przestać, bo jeśli tego nie zrobię, wyrosłabym na biednego i okropnego człowieka". Patrzę w dół czując wstyd. Louis złapał mnie za podbródek, żebym na niego spojrzała. 
Jego oczy były pełne łez. 
„Snow. Mówiłem ci to przez cały czas.
Nie chcę, żebyś dorastała jak ktoś, kim nie chcesz być. Musisz wiedzieć, że robię to tylko dlatego, że kocham cię Snow. Bardzo Cię kocham!" Potem zaczął szlochać. 
Łzy również formowały się w moich oczach.  Bardzo mocno go przytuliłam.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że stał się taki z mojej winy. Puściłam go, pobiegłam do kuchni. Złapałam za nóż. To moja wina! 
On na to nie zasługuje! Ale ja tak!  Zaczynam się ciąć i słyszę jego kroki biegnące w moją stronę. 
„SNOW! PROSZĘ PRZESTAŃ! DZIECKO STOP STOP!" Krzyczy, próbując wyjąć mi nóż z rąk. W końcu mu się udało i włożył do zlewu. Byłam tak zdenerwowana na siebie, że złapałam szklany wazon i rzuciłam nim o ścianę upadając na podłogę. Chwilę później ramiona Louisa owinęły się wokół mojego ciała. 
„Dlaczego? Dlaczego Snow?"  On płacze.  Puściłam jego uścisk.
„Ponieważ nie zasługuję na nic z tego! Nie zasługuję na życie w tym cudownym domu ze wspaniałym tatą i wspaniałymi ludźmi! Jestem cholernie samolubna! I nienawidzę siebie za to! Nienawidzę być sobą!  Nie chcę być tego typu osobą, ale GEORG, FACET, KTÓRY ZABIŁ MOJĄ RODZINĘ, SPRAWIŁ ŻE JESTEM TAKA. PRZEPRASZAM LOUIS!"
  Ostatnie kilka słów było ledwie szeptem, gdy szlochałam. Louis przytulił mnie, podniósł i posadził na ladzie.
„Snow, wiem, że to nie twoja wina i kocham cię".  Szepcze i ociera moje łzy.  Przytakuję.  "Też cię kocham."  Uśmiecham się. Lou przemył moje ramię, co bolało jak diabli, i nałożył bandaż na moje rany.  Pocałował mnie w czoło. 
„Chcesz znów iść spać w łóżku w moim pokoju?"  Pyta. Uśmiecham się i kiwam głową.

Adopted by one directionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz