6."Dotyk"

10.5K 375 599
                                    


Harry leżał wtulony w puszystą pościel. Rozmyślał nad tym wszystkim co miało miejsce, nad koszmarem, nad Voldemortem, nad tym co mu powiedział, a zwłaszcza nad tym, że Czarny Pan go przytulił. Jeszcze parę dni temu, gdyby ktoś powiedział Potterowi że Lord Voldemort pocieszy go i wtuli w swe ramiona, to posłał by go do Świętego Munga. Ale teraz to naprawdę się zdarzyło. Najdziwniejsze było to, że ten gest wywołał tyle emocji, tak silnych uczuć. Że na samą myśl jego policzki przybierały kolor szkarłatu, a na twarzy błąkał się lekki uśmiech. Potter chciał sobie wymierzyć sobie mentalnie z liścia, bo jak on może myśleć o kimś kto jest mordercą, cholernym Czarnym Panem. Ale z drugiej strony był taki ludzki, dla niego to nie był już Lord Voldemort dla niego stał się Tomem Marvolo Riddle. Te wszystkie myśli napierały na niego niczym grom z jasnego nieba. Pogrążony w nich chłopak, nawet nie zauważył pełzącej w jego stronę Nagini. Ogromny wąż owinął się w okół balustrady łóżka i wysyczał:

- Harry....chodź.- zielon-oki uniósł lekko głowę dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z jej obecności.

- Dobrze, ale gdzie?- zapytał Potter zdezorientowany.

- Wyjść.- odparła lekko poirytowana wężyca. 

- Okej tylko mogę się przebrać?- spytał chłopak.

- Taksss...- wysyczała.

Chłopak wstał i ruszył w kierunku ogromnej szafy. W środku znajdowała się pokaźna kolekcja czarnych szat, krojem bardzo podobnych do tych hogwarckich. Wziął pierwszą lepszą i udał się do łazienki, znajdującej się na tym samym korytarzu. Małe pomieszczenie wysadzane kafelkami we wzór szachownicy, podszedł do zlewu i obmył twarz. Szybko założył szatę i wrócił do zniecierpliwionej samicy. Gdy pyton zauważył chłopaka, kiwnęła główką i popełzła po barierce schodów, prowadzących prosto do salonu. W końcu chłopak, którego zżerała ciekawość spytał się:

- Gdzie idziemy?

- Jeść.- odparła zsuwając się z balustrady schodów.

- Aha...- powiedział, był głodny. Nie ukrywał zdziwienia bo zazwyczaj jadł jedzenie przynoszone przez skrzaty domowe, dostarczały je do salonu lub jego pokoju. Teraz dla odmiany Nagini prowadziła go....no tak naprawdę gdzie?

Przeszli przez znajomy salon, po czym udali się do drzwi, wężyca kazała mu je  otworzyć. Chłopak posłusznie złapał za klamkę i otworzył je. Wyszli na korytarz zastawiony obrazami. Poszli przed siebie, po czym skręcili w lewo i weszli do jadalni. Ciemny długi stół, na którym stało śniadanie dla Harryego. Porcelanowy talerz z stosikiem naleśników oraz herbata. Chłopak usiadł na miejscu i zabrał się za konsumpcję. Po chwili posiłek zniknął, a on musiał przyznać, że  jedzenie było smaczniejsze niż to w Hogwarcie. Po skończonym śniadaniu Nagini odprowadziła chłopaka do salonu. Potter usiadł na kanapie i zajął się czytanie, bo nic lepszego nie miał do roboty. Tak więc wyciągnął parę ksiąg z półki i zaczął je czytać. 

Harry całe popołudnie starał się skupić na lekturze, ale niestety do głowy nachodziły mu te zdradzieckie myśli o Tomie. Chłopak uznał, że będzie musiał porozmawiać o tym z Riddlem, najlepiej dzisiaj. Wieczorem Potter wylegiwał się na kanapie przeglądając kolejną książkę, gdy nagle drzwi lekko zaskrzypiały, a do pomieszczenie wszedł Marvolo. Czerwon-oki próbował ignorować chłopaka siedzącego na sofie i usiadł na zielonkawym fotelu. Zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce. Wyglądał trochę jak naburmuszone dziecko. Harry w tym czasie odłożył podręcznik i popatrzył tymi avadowymi ślepiami w stronę Riddle. Chwilę trwali w ciszy, po czym Harry w końcu się odezwał:

- Czy ty też... - jąkał się nie miłosiernie, wprawiając w irytacje jego rozmówcę.

- Powiedz czego chcesz.- syknął ze złości Tom. 

- Czy ty....wiesz..- urwał na chwilę i dodał szeptem.- Też ci się to podobało?- Toma zamurowało, przez chwilę wyprostował się jak struna i zaciął w miejscu. 

- Nie.- odparł starszy. Harry spochmurniał, bo jak w ogóle Riddle tak może, chłopak wiedział że tamten kłamie bo w nocy czuł ten ogrom uczuć on i Tom, obaj je czuli, dlatego nie dał za wygraną. 

- Kłamiesz.- krzyknął Potter.

- Nie.- znowu burknął Riddle mówiąc zdawkowo. 

- Ty się boisz Tom, wszystko wczoraj czułem ty też to czułeś...słyszałem twoje myśli..ty też słyszałeś moje.- powiedział tym razem nieco spokojniej Harry. 

- Nie jestem słaby.- krzyknął Riddle, zaciskając pięści. 

- Nie mówię o tym....nie mówię, że taki jesteś po prostu....no wiesz chcę.- jąkał się nieco zdezorientowany wybuchem starszego. 

- Uczucia to słabość, a ja nie mam słabości.- wykrzywił się, nieco się uspokajając.

- Wcale nie Tom, uczucia to nie jest słabość.- odparł Harry.

- Słabość.- powiedział Riddle, patrząc na chłopaka spod zaciśniętych brwi. 

- Mylisz się uczucia to nie słabość, one są cenne. 

- Dlaczego uczucia są cenne, one cię zniewalają bo wtedy martwisz się o tych, których nimi darzysz.- powiedział Tom nie ukrywając ciekawości. 

- Ale uczucia to korzyść twojej radości.- powiedział Harry po czym dodał- Martwisz się o tych na których ci zależy, za troskę dostajesz nagrodę w postaci radości. Poza tym czy nie martwisz się o swoje horkruksy czy one cie nie zniewalają?

- Horkruksy dają mi nieśmiertelność.- odparł czerwono-oki. 

- Życie wieczne, bez radości jest gorsze od śmierci.- powiedział smutno Potter. 

Riddle nie odpowiedział, poczuł się jakby popełnił błąd. Nienawidził tego uczucia. To co powiedział Harry było innym punktem widzenia, czymś czego Marvolo nigdy nie zaznał. Czy radość to to błogie ciepło jakie towarzyszyło bliskości avadookiego. To była radość, pragnienie czy Harry jest jego szczęściem? Życie wieczne bez niego zdawało się nie mieć sensu. Teraz perspektywa samotności była nie do zniesienia. Tom siedział pogrążony w myślach. Po chwili wyrwał się z tego natłoku przemyśleń. Podszedł do chłopaka. Ukucnął przy nim, stykali się czołami. Żaden nie mógł oderwać wzroku od oczu drugiego. Riddle złapał podbródek chłopaka i zatopił swoje wargi w miękkich ustach Harryego. Zielono-oki na początku nie ukrywał szoku, który go ogarnął. Po chwili oddał namiętny pocałunek Riddle. Kojący, pełen uczuć, pełen emocji i pragnienia. Ta namiętność skryta w jednym geście. Trwali w tym boskim uczuciu póki nie zabrakło im powietrza. Ta rozkosz była nie do opisania, uczucia jakie towarzyszyły pocałunkowi były tak boskie, pełne pragnienia.

Harry nigdy nie czuł czegoś tak głębokiego, uczucie otuliło go ciepłem. Jego policzki przybrały kolor szkarłatu. Teraz nie potrafił myśleć o Tomie jak o mordercy jego rodziców, po prostu te uczucia rozpalały go od środka. Te wargi wypełnione rozkoszą, każde muśnięcie tych smukłych dłoni, to była czysta rokosz. Uczucia tak głębokie. Riddle odczuwał to samo, te odmienne emocje, tą boską rozkosz bliskości Harryego. Oboje czuli się jak gdyby odnaleźli część samego siebie. 

Pozostawało jedno pytanie, co się stanie? Co zmienią ujawnione uczucia, czy zaakceptują siebie. Czy zaakceptują wojnę jaka miała nastać, co się zmieni w ich życiu? Jak los potoczy się dalej?...

__________________

tekst z kursywą- wężomowa, zaklęcia oraz przepowiednia

Niespodzianka trzy części naraz, nie wiem czy to jakiś maraton. Ale przyznam przednio się bawiłem pisząc te dwa ostatnie rozdziały. W końcu Harry i Tom, są bliżej a w następnych rozdziałach będzie więcej tego co się dzieje po zniknięciu Harryego. Tak więc oczekujcie. 

Ale tylko jeszcze dodam że bardzo dziękuję za wsparcie bo mamy prawie 10 gwiazdek i już zaraz 50 wyświetleń. Wsparcie jest mega motywujące, i dziękuję za komentarze bo też ciepło robi mi się na serduszku jak je czytam. Wspierajcie to ruszę dupę i może jeszcze napisze w tym tygodniu rozdziały i wstawię w sobotę....ale nwm nwm zobaczymy.

Miłego Życia życzę ♥.

Mój HorkruksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz