-Matko. Kto tak wali?! -jęknął Jughead. Razem z blondynką ucinali sobie krótką drzemkę, gdy nagle rozległ się okropny hałas.
-Cheryl przyszła. -blondynka wyswobodziła się z objęć ukochanego i wstała z sofy.
-Cooper czy ty nie możesz ruszać się szybciej?! -jęknęła Cheryl, patrząc w ekran swojego telefonu. -O matko! Masz na sobie męską koszulę i pachniesz męskimi perfumami. -ruda prawie zbierała swoją szczękę z podłogi.
-W mieszkaniu jest twój nowy kolega? Bret czy jak mu tam?-Co? Nie!-skrzywiła się.
-Ty i Chuck? -wytrzeszczyła oczy.
-Cher, nie możesz iść nie wiem, do swojego butiku albo do parku?
-Pójdę, oczywiście nie będę wam przeszkadzać, ale na początku muszę się dowiedzieć kogo trzymasz w mieszkaniu. -Betty westchnęła ciężko i uchyliła drzwi trochę szerzej, po czym wskazała na wieszak, na którym wisiała kurtka Juga z logiem Serpents. -O mój Boże! Czy ja nie śnię?
Kurtka Jonesa. Ty i Jughead? Matko masz jego koszulę! Czyli seks na zgodę?! -powiedziała trochę zbyt głośno.-Dzień dobry, pani Black. -uśmiechnęła się łagodnie blondynka, patrząc na staruszkę z zniesmaczoną miną.
-Właśnie zniszczyłaś mi reputację u wszystkich sąsiadów.
-Tylko ona to słyszała.
-To nie znaczy, że nie dowie się o tym pół bloku. -wysyczała.
-To teraz nie ważne. Wracaj do swojego rycerza. Zajrzę.... kiedyś tam. Trzymajcie się. -szybko pocałowała przyjaciółkę w policzek i zniknęła za drzwiami windy.
Kobieta wróciła do salonu i zajęła miejsce tuż obok bruneta.
-Kocham cię, Juggy. -powiedziała cicho, trzymając głowę na jego klatce piersiowej.
-Ja ciebie bardziej, skarbie. -pocałował jej głowę.
-Teraz jestem szczęśliwa. -wyznała cicho, patrząc na mężczyznę. -Naprawdę szczęśliwa. -zdążyła dodać, nim brunet złączył ich usta w pocałunku.
-Jug, muszę szykować się do pracy. -zachichotała blondynka, kiedy Jones składał pocałunki na jej szyi. Wczorajszy dzień spędzili głównie w sypialni, dopiero wieczorem wyszli na krótki spacer. -Proszę, przestań. -śmiała się dalej.
-Będę za tobą bardzo tęsknić. -powiedział cicho, ciągle ją całując.
-Osiem godzin, Juggy. To nie, aż tak dużo.
-Cała wieczność.
-Przesadzasz. O piętnastej będę z powrotem. -naciągała na siebie brązowe spodnie. -Jeżeli masz ochotę to możesz tu zostać, jakbyś chciał gdzieś wyjść to zabierz zapasowe klucze, leżą na półce z książkami. -dodała, zakładając kolczyki.
-Teczka, klucze, portfel, telefon, dokumenty. -mamrotała sprawdzając zawartość swojej torebki. -Chyba wszystko mam. -założyła kurtkę.
-Miłego dnia. -podał jej teroms z ulubioną herbatą, której nie zdążyła wcześniej wypić.
-Anioł. -powiedziała, biorąc łyk ciepłego napoju. -Dziękuję, Juggy. -pocałowała go w policzek. -Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. -uśmiechnął się, zamykając za nią drzwi.
Od kiedy ponownie zostali parą minęły dopiero dwa dni, ale nie zmieniło to faktu, że czuli się w swojej obecności, jakby byli razem od zawsze. Prawda była taka, że żadne z nich nie zmieniło się pod względem mentalności. To dlatego łatwo było im tak szybko odnowić relacje. Wydorośleli, ale nie wpłynęło to na ich główne cechy charakteru. Jughead z natury był realistą, twardo stąpającym po ziemi. Nie lubił mówić o uczuciach, dobrze czuł się w grupie ludzi, których znał, ale jednocześnie był niesamowicie kontaktowy i potrafił rozmawiać praktycznie z każdym, niezależnie od płci czy wieku. Betty była trochę bardziej skryta i poznawanie ludzi z reguły sprawiło jej trochę większy problem. Uwielbiała analizować i myśleć, pomaganie innym dawało jej wiele radości. Od zawsze była niezwykle współczującą osobą, chciała by każdy czuł się dobrze w jej obecności. Różnili się wieloma cechami, ale jednocześnie uzupełniali się i pasowali do siebie jak nikt inny.
CZYTASZ
"Tylko Ciebie Chcę"~Bughead
Fiksi PenggemarJedna chwila sprawiła, że wieloletni związek króla Węży i idealnej dziewczyny z sąsiedztwa się rozpadł. Zapomneli o sobie, przynajmniej tak myśleli... Czy można wszystko naprawić? Czy to prawda, że stara miłość nie rdzewieje?