-Ha wygrałam, znowu! Ojejku biedna Litwa, nie możesz mnie nawet w planszówki ograć!-
od ostatnich kilku minut tylko to można było usłyszeć. Krzyki dochodzące z salonu gospodyni niosły się nie tylko na cały dom, ale i na dwór. Były tak głośne, że bez problemu sąsiedzi mogli usłyszeć każdy skrawek dyskusji. Teraz Litwa żałowała, że zaprosiła Polskę do siebie, nigdy nie podejrzewała, że będzie tak głośna z powodu jednej wygranej... no dobra może kilku, ale to nie jest duża różnica!-Tak, brawo ograłaś mnie już cztery razy... w Monopol... jej.- takim sarkastycznym akcentem odparła, ale czy Pola się tym przejęła? No skąd! Dalej z uśmiechem wyższości spoglądała na brak pieniędzy u kuzynki, gdyż ona sama wszystkie je zgarnęła. Czyli jednak, zakup najdroższego pola na planszy i postawienie tam trzech hoteli było genialnym rozwiązaniem.
-A widzisz, mówiłam, że nie masz ze mną szans!
-Tylko dzisiaj mnie ogrywasz! Nie myśl, że następnym razem Ci odpuszczę!-
Pola tylko spojrzała na nią i jeszcze bardziej się uśmiechnęła. Cieszyła się z czasu spędzonego z młodszą. Mogła zapomnieć o problemach, których ostatnimi czasy ma bardzo dużo. Może teraz będzie lepiej... tak, raczej tak.Mijały kolejne godziny spędzone w wzajemnym towarzystwie. Każda z nich bawiła się doskonale. Oprócz gier, wiele czasu spędziły na rozmowach. Chyba wymieniły cały swój życiorys z ostatnich kilku dni. Polska wspomniała też o Czechach i jego dziwnym zachowaniu, lecz Litwa stwierdziła iż ma chwilowy kaprys, który powinien minąć. Tak więc zakończyły jedną z ostatnich rozmów. Obie wiedziały, iż zbliża się godzina 19:00 i chcąc, nie chcąc muszą się pożegnać. Starały się jednak o tym nie myśleć, lecz zegar nie ułatwiał im tego. Dając ostatni sygnał, iż owa godzina już nastała, wprowadził dziewczyny w stan intensywnego zamysłu. Nie chciały się jeszcze rozstawać wiedziały, iż następny raz może być dopiero za kilka tygodni. Każda więc milczała. Nie chciały zakończyć spotkania swoimi słowami, wolały przeczekać jeszcze chwilę. Nie wiadomo czy myślały o cudzie, który cofnąłby czas, ale czego by nie zrobiły ten nadal biegł w przód.
-Ech Litwa, na mnie już pora- odezwała się Pola ze spuszczoną głową, było jej głupio, iż to ona musi zakończyć spotkanie.
-Och no tak, przecież już dziewiętnasta hah...- nerwowy śmiech wydobył się z gardła Litwy, czuła się naprawdę nieswojo.
- Tak, ale dziękuje za wszystko! I pamiętaj następnym razem znowu Cię ogram!- nim młodsza zdążyła coś odpowiedzieć, Pola ubrała buty, i w ekspresowym tempie wyszła z domu, lekko trzaskając drzwiami.
Litwa znowu mogła poczuć się jak wcześniej, ale tym razem było jeszcze gorzej. Ogarnęła ją tęsknota pomieszania ze smutkiem. Ledwo co się rozstały, a ona już była myślami przy następnym możliwym spotkaniu.Polska pędziła do domu, co sił w nogach. Chciało jej się płakać, ale ostatnimi siłami powstrzymywała się od tego. Nie chciała jeszcze żegnać się z Litwą, ale co poradzi? Nie cofnie czasu pomimo tego jak bardzo by chciała. Postanowiła lekko zwolnić tępo, gdyż nie chciała zdyszana wrócić do domu. Szła ulicami, które z każdym krokiem robiły się znajome. Znała doskonale tą drogę... tyle razy nią szła... i to jeszcze bardziej ją dobiło. Teraz brakuje jeszcze deszczu i całą sytuacje można nazwać wyciągniętą prosto z jakiegoś anime. Na szczęście tak się nie stało, słońce pomimo zbliżającego się wieczoru świeciło niemiłosiernie. Ale właśnie to dodało jej otuchy. W jej głowie nie było już takich smętnych myśli, a ona sama odetchnęła z ulgą. Mały uśmiech wkradł się na jej twarz pokrytą niewidzocznymi piegami. Teraz spokojnie mogła dojść do celu.
Wyciągając klucze z kieszeni spodni i włożyła je do dziurki w zamku. Lekko przekręciła i pchnęła drzwi wejściowe. Od razu stając w korytarzu ściągnęła buty i odłożyła klucze do małego pudełeczka, znajdującego się na jednej z półek. Przekroczyła próg, oddzielający przedpokój od salonu i ruszyła do miejsca, gdzie przetrzymuje się jedzenie. Wyciągnęła mleko oraz płatki owsiane, pokroiła banana i czekając, aż mleko się zagotuje spojrzała na zegar. Wskazywał godzinę 19:25, czyli jednak. Pomimo początkowego szybkiego tępa nie potrafi dojść do domu w piętnaście minut. Wyciągając telefon z kieszeni znajdującej się w bluzie, a następnie włączając go zauważyła jedno nieodebrane połączenie. Szybko wystukała kod do urządzenia i natychmiast kliknęła połączenia przychodzące.
Szczerze to nie zdziwił ją numer należący do dzwoniącej wcześniej osoby. Ameryka ostatnio często pragnie z nią rozmawiać. Spojrzała na garnek, w którym mleko zdążyło się zagotować. Przykręciła gaz i zabrała garnuszek wraz z jego zawartością. Całą porcję przelała do jednej z miseczek i wsypała płatki owsiane oraz pokrojonego banana, a następnie położyła na stół znajdujący się nieopodal. Stwierdziła, iż są rzeczy ważne i ważniejsze, a akurat Poli zależy bardziej na Ameryce niż na misce płatków owsianych. Pochwyciła telefon w dłonie i stając naprzeciwko okna wystukała numer do chłopaka. Nie trzeba było długo czekać, a w słuchawce dało się usłyszeć rozbawiony głos Amerykanina.-No w końcu, Polska raczyła ruszyć cztery litery i odebrać telefon po kilku dniach. Brawa!- jak długo czekał na to, aby wypowiedzieć owe zdanie. Oczywiście nie z zamiarem zdenerwowania rozmówczyni, chciał tylko chwilkę podroczyć się z niższą.
-Ha ha, bardzo śmieszne. No opowiadaj, po co dzwonisz?- głos Poli coraz bardziej przybierał wesołego tonu, bardzo lubiła rozmawiać ze swoim kompanem, szczególnie kiedy nadal utrzymuje się w jej umyśle stan przygnębienia.
-A co, już nie można dzwonić z powodu chęci rozmowy?- odparł jeszcze weselszym tonem, niż wcześniej. Ale tylko w pewnym stopniu powiedział prawdę. Dzwonił, gdyż miał pewną propozycję dla dziewczyny, lecz nie chciał zaraz przechodzić do sedna. Pragnął jeszcze porozmawiać z nią na inne tematy, szczerze to sam nie wiedział jakie, ale cóż. Działanie na spontanie też jest dobre, prawda?-Zazwyczaj kiedy dzwonisz masz jakąś istotną sprawę, lub Ci się nudzi.- dziewczyna lekko zaśmiała się pod nosem, oczekując reakcji drugiej ze stron.
-No w gruncie rzeczy, mam pewną sprawę, ale możemy jeszcze chwilę porozma-
-Chyba zwariowałeś! Przechodź do sedna!- czyli jednak, zawalił. Przecież dobrze wiedział, iż Polska ekscytuje się na samą myśl o innych sprawach lub ciekawych tematach, więc już sam nie wiedział czemu postanowił o tym wspomnieć. Teraz musiał brnąć w temat nawet jeżeli nie w każdym stopniu mu to odpowiadało.
-Ty zawsze się tak podniecasz, kiedy słyszysz o jakiejś sprawie?- odpar zbity z tropu.
-No prawie zawsze, ale proszę. Chcę wiedzieć o co chodzi!- poczucie ekscytacji wzrastało w niej coraz bardziej. Teraz bez problemu można było zauważyć ogromny uśmiech, który gościł od dłuższej chwili na twarzy Słowianki.
-Więc pomyślałem, czy może chciałabyś w tą sobotę przyjść do mnie, aby w coś pograć, gdzieś się przejść i tym podobne. - cicho wypowiedział ostatnie słowa i z narastającą niecierpliwością czekał na odpowiedź. Po kilku sekundach dało się usłyszeć głos z drugiej strony słuchawki. Lecz tym razem nie był obojętny, a przepełniony radością i ekscytacją.
-Ameryka to świetny pomysł! Dawno u ciebie nie byłam! Czemu nie mówiłeś wcześniej? - dziewczyna w tym momencie była cała w skowronkach. Ledwo, co wróciła od kuzynki, a teraz już ma zaplanowany weekend! Nie spędzi kolejnych dni sama, a w dodatku ma motywację, aby jeszcze szybciej wypełniać papiery, zalegające na biórku i półkach dziewczyny.
-Więc, co powiesz o godzinie 14:00 w sobotę? - teraz i on mógł bez skrępowania powiedzieć, iż jest zadowolony z podjętej decyzji.
-Jak dla mnie pasuje. A co będziemy robić? - zapytała z niepewnością.
-Myślałem, że najpierw się przejdziemy, a później możemy iść obejrzeć film, u mnie w domu.
-Dobrze, może być. Wezmę troszkę słodkości na wszelki wypadek.
-Nie musisz. Sam się wszystkim zajmę.
-W takim razie do zobaczenia w sobotę! - zaraz po wypowiedzeniu owego zdania, rozłączyła się. Uśmiech, jednak jeszcze długo nie szchodził z jej twarzy, tak samo miał chłopak. Nie wiedział, czy bardziej cieszy go, iż Pola oddzwoniła czy sam fakt, że zobaczy się z przyjaciółką. Może ten wieczór nie będzie tak bardzo zmarnowany?Powoli wskazówka godzinowa zbliżała się do 20:00, minęło już pół godziny od ostatniej rozmowy Poli i Ameryki, lecz nadal u obu utrzymywał się stan ekscytacji. Każdy z nich zastanawiał się, jak spotkanie może wyglądać, a chyba każdą możliwą sytuacje mieli zaplanowaną. Nic nie mogło ich zaskoczyć.
Pola po zjedzeniu kolacji ruszyła w stronę łazienki znajdującej się piętro wyżej. Weszła po schodach, trzymając się barierki i w międzyczasie zabierając piżamę z szafy stojącej obok drzwi. Następnych czynności nie trzeba szczgólnie opisywać, tak jak zawsze nalała ciepłej wody do wanny i dodając płynu, zanużyła się w pianie, która na skutek tego powstała.
Umycie całego ciała zajęło jej chwilkę, a już później mogła wysuszyć się i przebrać w wcześniej wspomnianą piżamę, jaką była biała koszulka i krótke, szare spodenki. Jeszcze lekko mokra ruszyła do drzwi, a później w miejsce o którym marzy od kiku godzin-łóżko. Zaraz po wyjściu z łazienki, przypomniała sobie rozmowę sprzed 40 minut. Natychmiast zalała ją fala pozytywnych myśli i właśnie z takimi Słowianka udała się do swojego pokoju. Zanim padła na łóżko jeszcze ukradkiem zerknęła na stos nie podpisanych dokumentów, leżących na jej biurku. Oczywiście było ich znacznie mniej niż ostatnio, niestety nie oznacza to, iż wystarczy jeden dzień, aby na wszystkie odpisać. Lekko zrezygnowana, lecz nadal z widniejącym uśmiechem położyła się na posłaniu. Zokopała głowę w poduszkę, a resztę ciała przykryła kołdrą.
******************************
Hejka! Udało mi się w końcu coś dla was napisać. Cały rozdział jest pisany z perspektywy 3 osoby, ale mam nadzieję, że nie przeszkadza wam to. Nie do końca jestem zadowolona z końcówki, ale myślę, że nie jest aż tak źle. :>
Za wszystkie błędy bardzo przepraszam.
Życzę miłego dnia/nocki
Zancia
CZYTASZ
𝐅𝐨𝐫𝐠𝐞𝐭 𝐦𝐲 𝐚𝐧𝐠𝐞𝐥 - Countryhumans AmePol
Short StoryMiłość jest czymś więcej niż tylko słowem. Jednak czym tak naprawdę? Jest to przynależność, bezpieczeństwo, troska, radość, sumienność i wiele innych podobnych odczuć. Lecz czy ma same pozytywy? A może jest również zniewoleniem? Uzależnieniem? Braki...