⚔Aslan⚔

784 33 0
                                    

*Na wstępie mówię, że ten rozdział może być krótki ponieważ koronacje Kaspiana i pożegnanie chce zawrzeć w osobnym rozdziale. Oraz ważna notatka na dole.

Gdy odkleiłam się od swojego brata, zobaczyłam Kaspiana, który podążał w naszym kierunku z przygnębioną miną.
- Kaspian co się stało?- zapytałam
- On zabił mojego ojca z zimna krwią... A ja? Nawet go niespoliczkowałem...
- Zachowałeś się jak na króla przystało.- wtrącił się Edmund, na co każdy pokiwał głowami.
Nagle zza naszych pleców usłyszeliśmy krzyk:
- Zdrada! Król Miraz nie żyje! Został zasterzolny! Na przód!
Spojrzałam szybko na Zuzie Ale ona pokiwała głową na znak, że to nie ona. Nawet łuku nie wyciągnęła... Miałam jedynie nadzieję, że Łucja znalazła Aslana i, że jakoś damy radę.

- Natalia posłuchaj mnie- zaczął Kaspian- Gdy to wszystko się zakończy będziemy razem na zawsze.- Mówił dość stanowczy tonem trzymając moje ramiona i patrząc prosto w oczy.
- Zawsze i na zawsze.-odpowiedzilam krótko go całując. Następnie szybko wbieglam w wir walki.
Dziękowałam Bogu, że uczyłam się szermierki. Gdyby nie to już dawno byłabym martwa... Telmarzy mimo wszystko są cholernie dobrzy w walce. Między czasie  starałam się dostrzec w tłumie Piotrka, Edka i Kaspiana. Zuzia była w miarę bezpieczna na górze więc o nią tak bardzo się nie martwiłam. Gdy tak się rozglądałam zobaczyłam Kaspiana, który walczy z dwoma przeciwnikami na raz A kolejny zakrada się do niego od tyłu. Pokonałam Telmara z, którym walczyłam i pobiegłem szybko do chłopaka. Razem z Kaspianem staliśmy do siebie plecami i oboje pokonywaliśmy przeciwników.
- 1- zaczął liczyć
- drugi!- krzyknęłam i zaczęłam walczyć z  kolejnymi.
- trzeci! Czwarty!
- Piąty, szósty... iii siódmy!- powiedziałam zabijąc kolejnych.
- Dobra.. W tym jesteś- krzyknął chłopak w między czasie zabijając kolejnych.
- Dzięki... Ty również ni...czego sobie!

Walczyliśmy jeszcze chwilę po czym ziemia pod moimi stopami zapadła się przez co wpadłam na Kaspiana.
- Faktycznie na mnie lecisz- Powiedział.
- A jakby inaczej?- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego. Zobaczyłam że Narnijczycy odzyskują przewagę.
- Ku Berunie!- Wrzasnął jakiś telmar. Gdy wojsko Miraza zaczęło się wycofywać Narnijczycy odzyskali nadzieję i resztkami sił próbowali zabić najeźdźców. Udawało im się to w jakimś stopniu.

Wojska Miraza zatrzymały się przed rzeką i próbowały przejść przez most, który sami wybudowali. W pewnym momencie nie wiadomo skąd wyłoniła się Łucja razem z nim... z dostojnym, majestatycznym oraz przede wszystkim potężnym lwem, którego nie da się pomylić z żadnym innym... z Aslanem. Najmłodsza z rodzeństwa wyciągnęła sztylet i spojrzała na Telmarów z lekkim uśmiechem.
Ja już znam ten uśmiech. Zawsze się tak uśmiechała gdy wiedziała że zwycięstwo ma w kieszeni.
Dowódca wojska spojrzał jedynie na Aslana nieodwierzając Ale potem potrząsnął lekko głową i krzyknął:
- Boicie się zwykłego lwa?! Jeden strzał i nie żyje! Przyłazić na drugą stronę już!
I tu popełnił błąd. Woda zaczęła podnosić się, była coraz to bardziej nie spokojna. Co było dziwne bo nurt nigdy nie był tak mocny. Nagle z wody zaczęła materializować się jakaś postać. Wyrwała most i podniosła go razem z przywódcą wojska. Przybliżyła go sobie do twarzy aż w pewnym momencie zatopiła Telmarów, którzy byli w rzece oraz przywódcę.
Wtedy to do mnie dotarło.

Wygraliśmy tą wojnę!

Przeszliśmy na drugi brzeg do Łucji i Aslana.
Uklękneliśmy przed nim A on przemówił:
- Powstanie królowie i królowe Narnii- wstał każdy oprócz mnie i Kaspiana.
- Nie wiem czy jesteśmy godni...- powiedziałam cicho.
- Właśnie dlatego jesteście.- odpowiedział ciepłym tonem głosu. Powstaliśmy z klęczek. Kaspian objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Przez co na mojej twarzy zagościł uśmiech i lekki rumieniec. Aslan widząc to uśmiechnął się do nas.
- Dzieci... jestem z was bardzo dumny. Spisaliście się na medal. Przedewszystkim nie zawątpiliście w swoje "Ja". Oh dzieci Narni czuję, że spotkamy się jeszcze nie raz.
- Aslanie mówisz to jakbyś już odchodził. Ale to nie prawda tak?- zapytała zmartwiona Łusia.
- Zawsze będę przy was. W waszych głowach oraz w sercu. Tak samo jak wy będziecie przy mnie.- Zakończył swój monolog.
Nagle rozbrzmiała smutna muzyka. I zobaczyliśmy Ryczypiska, którego niesiono na noszach. Łucja jak poparzona pobiegla do zwierzęcia i wlała mu coś do ust. Przez co mysz ze szpadą obudziła się niemal od razu. Gdy Ryczypisk dostrzegł Aslana ukłonił się po chwili wyprostował się chciał do niego podejść jednak zachwiał się bo nie miał ogona. Poprosił Łucje o jeszcze kropelkę magicznego płynu jenak nic sie nie stało. Wojsko chcialo odciac ogon sobie jednak Aslan powiedział:
- Nie ze względu na dumę twą a na wiernosc twego wojska- mowiac tk wyczarkwal mu zupelnie nowy i mocniejszy ogon.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
No i mamy to. Mam nadzieję, że wam się podoba. I tak jak zawsze chciałabym was prosić o zostawienie obserwacji oraz 🌟 z góry dziękuję ❤ Odnośnie nowego opowiadania. To spokojnie pracuje nad tym. Jednak książka pojawi się najwcześniej gdzieś w lipcu. 💟 Ponieważ chce aby ta Książka była motywem przewodnim mojego konta oraz twórczości. 💟💗

Nadzieja Umiera Ostatnia..../Książe Kaspian (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz