17. Zazdrość i czas

2.8K 171 8
                                    

Minęło kilka dni od czasu, kiedy bestia mnie naćpała i choć Ifer wciąż droczył się że mną, nazywając mnie chmurką, to o wyzwaniach miłości nic nie mówił - chwała mu za to! Oczywiście Rutoria, jak zawsze starała się wymusić na nim moje odejście, to póki co jej się nie udawało, a to tylko nakrecało ją jeszcze bardziej. Czułam pod skórą, że wkrótce będę miała dużo problemów, bo ta jędza nie odpuści, a walka o Ifera stanie się krwawa. 

- Kazałeś mi przyjść? - Zapytałam przekraczając próg pokoju, ale to co zobaczyłam zmroziło mi krew. Oczywiście, że powinnam się to spodziewać, ale widzieć, a wyobrażać sobie to co innego.

Ifer i Rutoria razem. Uprawiali seks. Przecież byli partnerami, to oczywiste, że do tego dochodziło, ale zabolało mnie to. Cholernie zabolało i zmusiło mnie do wstrzymania oddechu. Przez chwilę stałam jak wryta, ale w końcu wyszeptałam przeprosiny i wyszłam.

Ifer był moim panem, przecież nie mogłam oczekiwać, że nie będzie tego robił z nią... To dlaczego czuję się zdradzona, jak wtedy, kiedy zdradził mnie mój były? Dlaczego cała klatka piersiowa mnie piekła, a do oczu napływały łzy?

Miałam ochotę wrzeszczeć, ale zamiast tego poszłam do części rekreacyjnej w zamku i nie zważając na nic wskoczyłam do basenu. Musiałam pozbyć się natrętncyh myśli i wymazać tamten obraz z mojej głowy i choć pływałam nawet, kiedy moje mięśnie nie dawały rady, nie mogłam nic na to poradzić. Myślałam, że pomoże mi to zapomnieć, że jeśli skupię się na wysiłku fizycznym, to coś zmieni, ale zapomniałam, że takie uczucia jest ciężko wymazać. 

Dlaczego jestem taka głupia? Jak mogłam zakochać się w Zetce?

Wykończona i sfrustrowana wyszłam z basenu, okryłam się ręcznikiem i skierowałam w stronę sauny. Może nie pomoże na moje zbolałe serce, ale na przepracowane mięśnie na pewno. 

- Nie obchodzi mnie to! Macie ją znaleźć!!! - Ifer krzyczał tak głośno, że słyszała to chyba cała planeta, a nawet i kilka sąsiadujących z Zeterem. Miałam już wejść do sauny, ale zaciekawiona sytuacją wyszłam na korytarz, musiałam wiedzieć co się dzieję. 

Wyszłam na korytarz, w którym przed chwilą słyszałam Ifera i stał tam wkurwiony, jak nigdy o czym świadczyły widoczne żyłki na jego szyi i przyspieszony oddech. Zrobiłam krok w jego stronę, a wtedy jego spojrzenie skrzyżowało się z moim, przeszły mnie dreszcze. Książę automatycznie się wyprostował i ruszył w moją stronę, jak drapieżnik, który ma zamiar zabić swoją ofiarę. 

- Gdzieś Ty do cholery była?! - Huknął na mnie, tak głośno, że moje nogi się zatrzęsły że strachu. - Myślałem, że uciekłaś! - Kontynuował, ale kiedy zobaczył moje przerażenie, uspokoił się trochę.

- Byłam popływać. - Wytłumaczyłam przerażona. Nigdy nie bałam się do bardziej, niż w tamtej chwili.

- Powinnaś kogoś o tym poinformować. - Jego głos wrócił do normalnego, jednak wciąż mnie trochę przerażał. 

- Przepraszam. - Odpowiedziałam szybko i starałam się patrzeć wszędzie, tylko nie w te jego piękne białe tęczówki, a to było nie lada wyczynem. - Mogę iść do sauny? - Wypaliłam po chwili. Chciałam uciec od niego jak najdalej, może nawet na zawsze.

- Idź, zaraz do Ciebie przyjdę. - Posłał w moją stronę krzywy uśmiech. Nie odwzajemniłam tego gestu, nie mogłam, nie po tym co...

Ifer tak, jak zapowiedział po kilku minutach zjawił się w saunie. Na początku nic nie mówił, tylko usiadł obok i przyglądał mi się, jakby szukając czegoś w mojej twarzy. Jeśli mam być szczera, to nie chciałam z nim rozmawiać, ale zaczął pierwszy.

- To co widziałaś...

- Wiem co widziałam. - Przerwałam mu. - Ale nie mogę być zła. - Dodałam ciszej i odwróciłam wzrok. Mówiłam, że ściany potrafią być interesujące? W każdym razie w tamtym momencie były. 

- Nie możesz? - Jego zdziwiony głos mnie rozbawił i wkurzył jednocześnie. Zacisnęłam dłonie na siedzeniu i wypuściłam głośno powietrze.

- To twoja partnerka, ja jestem tylko własnością. - Wytłumaczyłam zwięźle. Czy naprawdę musiałam mu to tłumaczyć?

Cisza. Głucha cisza przez dobrych kilka minut. Zastanawiałam się dlaczego w ogóle przyszedł, czyżby moja zazdrość była dla niego zabawna, a może chciał się podroczyć. 

- Rutoria naciska na dziecko. Musisz wiedzieć, że z moim statusem, potomek to bardzo ważna sprawa. - Tłumaczył na co prychnęłam pod nosem. 

Oczywiście, że o tym wiedziałam i wiedziałam, że potomek musi być czystej krwi, a skoro Rutoria to jego partnerka, to chyba oczywiste z kim będzie miał dziecko. Ta a wizja mnie przerażała, nie tylko chodziło o zazdrość, ale też i o to, co zrobi, jak już będzie w ciąży. Myślę, że pozbycie się mnie, nie będzie dla niej problemem, a Ifer nic z tym nie zrobi, bo ona i dziecko będą najważniejsi.

- Daj mi kilka dni wolnego. - Wypaliłam zaskakując sama siebie. 

- Dlaczego? Źle się czujesz? Potrzebujesz leków? - Bombardował mnie pytaniami,które były równie bezsensowne, co moje położenie. 

- Na to co mi jest nie pomoże żaden znany Ci lek. - Posłałam w jego stronę słaby uśmiech i podniosłam się z zamiarem wyjścia. 

Naciskałam już na guzik, który miał otworzyć drzwi, ale Ifer był szybszy, odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Nie wiem co nim kierowało i co kierowało mną, ale oddałam ie chwili, choć na chwilę zapominając o tym co wydarzyło się wcześniej. Ifer miał nad mną władzę, której sama nie rozumiałam. Nie tylko posiadał moje ciało,życie ale też i serce,które cholernie na tym cierpiało. 

- Wyjeżdżam na trzy dni. Możesz zostać tutaj jeśli chcesz. - Skinęłam głową, a on przyciągnął mnie do siebie, mocno otulając swoimi ramionami. Już wcześniej nauczył się kilku sztuczek z filmu, zauważył, że przytulanie wpływa pozytywnie na ludzi i prawdopodobnie teraz starał się mnie pocieszyć - jak na ironię.

Resztę dnia spędziłam w pokoju, myśląc nad wszystkim co się wydarzyło. Miałam wrażenie, że kompletnie straciłam kontrole nad wszystkim,nawet nad umysłem, który został opanowany przez Ifera. Wciąż czułam piekący ból zdrady, ale to tylko potwierdziło moje chore uczucia względem księcia. Czyż nie byłam masochistką najwyższej klasy? 

Mimo starań, nie mogłam wyzbyć się tych uczyć, zakorzeniły się w moim sercu i powoli je dusiły. Zaczęłam wrzeszczeć w poduszkę sfrustrowana, dopóki nie zdarłam sobie gardła. 

Tej nocy nie mogłam spać, bo brakowało mi ciepła Ifera obok siebie. Nie mogłam się w niego wtulić, jak to robiłam ostatnio, a tęsknota, za jego białymi tęczówkami i seksownym śmiechem była nie do zniesienia. 

************

No to się porobiło 😥 Nie bijcie mnie za mocno 😂🙈




Planeta Wiecznej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz