30. Kiedy opadają mury

2.9K 170 15
                                    

- Zanim Ciebie poznałem, nie wiedziałem co to uczucia. - Wyznał cicho. - Pokazałaś mi, jak to jest mieć złamane serce... Ale nie powiedziałaś, jak sobie z tym radzić. 

Złamane serce i Ifer? Czy on sobie że mnie jaja robi? Bardzo chciałam wierzyć w jego słowa, bo przecież sama mu mówiłam, że się w nim zakochałam, ale nie mogłam wierzyć w kłamstwa. Może nawet coś do mnie czuł, ale gdyby mnie kochał na tyle, że złamałam mu serce, to po co mi reszta haremu, po co mu Rutoria? Dlaczego wcześniej o tym nie mówił?

- Przez ostatnie tygodnie nie mogłem robić niczego innego, niż szukanie Ciebie. - Westchnął głośno, a moje serce zaczęło pompować krew dużo szybciej na to zwierzenie. Czułam jak nieznane ciepło zalewa moje ciało, ale w przyjemny sposób. - Nie mogłem nawet spać bez Ciebie. - Zrobił przerwę, jakby zastanawiał sie, jak dobrać słowa. Ifer zawsze wszystko musiał przemyśleć, nim wykonał jakiś ruch. - Kiedy ktoś wchodził do mojego pokoju, miałem nadzieję, że to ty.

Ja też źle sypiałam, nie mogłam wybić sobie z głowy tego bruneta, który właśnie stał pod moimi drzwiami. Czyż to nie oznacza, że mu zależy? 

Cholera! Mieszał mi w głowie, jak zawsze, a ja nie wiedziałam na ile to co mówi jest prawdą, na ile pół prawdą, a na ile gówno prawdą. Podeszłam bliżej drzwi, ale nie zbyt blisko, tak by lepiej słyszeć co mówi. 

- Cholera! - Krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłam. - Kiedy zobaczyłem ta strzałę, myślałem, że dostałem zawału. Bałem się. - Wyznał, ale mnie to nie udobruchało. Kiedy Rutoria wydała wyrok, nie zrobił nic, a wiedział jak to się skończy, po za tym sam mówi, że nie odczuwa strachu. Lęk ponoć, to głupi wymysł ludzki.

- Kiedy mnie przywiązali i dostawałam dwadzieścia batów, za nic, nie zrobiłeś nic. - Wypomniałam wściekła. A Ifer na chwilę zamilkł, a później głośno westchnął. 

Dobrze pamiętałam, jak stał i się przyglądał. Nie kiwnął nawet palcem, a przecież był to jego zamek, jego zasady. Tylko on mógł to przerwać, a nawet nie próbował.

- Wiesz, że miałem głos w radzie? - Zapytał i szczerze mówiąc, nie miałam o tym pojęcia, ale zmiana tematu mu nie pomoże tutaj.  Nie obchodzi mnie rada, nie obchodzi mnie polityka. - Lailox był tego świadomy, ale nie miał pojęcia, że już dawno zdecydowałem za kim się wstawie. - Kontynuował, a ja znowu tylko słuchałam.

Zrobiłam krok w stronę drzwi, najciszej jak potrafiłam. Nie wiedziałam co mną kierowało, ale jeśli dzisiaj wyjedzie, jeśli ostatni raz go widzę, to chciałam choć przez chwilę być na tyle blisko niego na ile się da. 

- Chciałem się wstawić za nim. Chciałem, żeby to ale niewolnictwo się skończyło. - Zdradził, ale ani trochę nie wierzyłam w to co powiedział. Chciał zakończyć niewolnictwo, a sam miał harem. Sam handlował ludźmi, karał ich i bawił się nimi.

- Dlatego masz harem? Dlatego pozwoliłeś na te wszystkie kary?! - Wydarłam się pełna żalu. Zaczynał dobrze, ale nie wierzę w te brednie wyssane z palca. Nie mogłam wierzyć, bo wtedy mój mur by opadł, a ja znowu byłabym bezbrona.

- Rutoria była informatorka ojca, jeśli wtedy bym coś zrobił, stracił bym głos. - Odpowiedział szybko, na moje zarzuty. - Musiałem sprawiać normalne pozory. Liczyłem, że zrozumiesz kiedy ci później wyjaśnię, ale... 

Ale uciekłam - dokończyłam za niego w myślach.

Czy to może być prawda? Hipotetycznie tak, ale przecież nigdy nawet nie wspominał o niczym takim. Nie widziałam, ani nie słyszałam, żeby z kimś o tym rozmawiał. Dlaczego miała bym wierzyć w jakiedykolwiek jego słowo? Przecież on zawsze grał, by zrealizować swój plan, może teraz też grał w grę, tylko ja nie znałam reguł.

- Po tym jak uciekłaś, najpierw rozwaliłem połowę zamku, a później wrzuciłem Rutorie z domu. Oczywiście straciłem głos w radzie, ale to nie ma znaczenia... 

Poczułam, jak cały świat wiruje, więc usiadłam na ziemi. W głowie miałam burze, w sercu tornado, a moje ciało nie wiedziało, jak sobie z tym poradzić. Wyrzucił Rutorie dla mnie? Czy dlatego, że była szpiegiem jego ojca? A może oba powyższe?

- Sereno otwórz proszę. - Błagał, a ja ciągle ze sobą walczyłam. Wstałam i zrobiłam kolejne dwa kroki w stronę wejścia i czekałam, sama nie wiem na co. Targały mną różne uczucia, ale mimo wszystko chciałam, żeby to była prawda, bo jeśli nie... To moje serce rozpadło by się na milion kawałków.

- Haremu też już nie ma. Niektóre z dziewczyn wolały iść w swoją stronę, jeszcze inne przeniosły się do innego haremu, tylko nieliczne zostaly ,bo wolały sprzątać w zamku. - Poinformował, a w jego głosie słyszałam smutek, tak silny, że zabolało mnie serce. - Nikogo nawet nie dotknąłem odkąd uciekłaś. 

Przyłożyłam dłoń do czytnika, a po chwili usłyszałam znany dźwięk, oznaczający otwieranie się drzwi. Zostały tylko drewniane drzwi, których nie miałam odwagi otworzyć, bo jeśli to zrobię wszystko się zmieni. Ale czy byłam na to gotowa? Czy chciałam znowu wpuścić do swojego życia Ifera? 

Z niewiadomych dla mnie przyczyn znów zaczęłam płakać i wtedy ostatnia osłona przed Iferem się otworzyła, a on stanął na przeciwko mnie. Miał worki pod oczami i dziwne spojrzenie, mieszanka smutku ze szczęściem. Albo znowu przypisywałam mu coś, do czego nie był zdolny. 

- Sereno? - Podszedł do mnie spokojnie i kciukiem przejechał po moim policzku. - Dlaczego płaczesz? - Zapytał, a jego białe tęczówki uważnie śledziły, każde drgnięcie moich warg, kiedy próbowałam coś powiedzieć. 

- Nie wiem... Nic nie wiem. - Wydukałam żałośnie. 

Książę przytulił mnie do siebie, ale nie tak jak zawsze. Teraz był jednocześnie delikatny, ale stanowczy, jakby nie chciał zrobić mi krzywdy, ale też nie chciał mnie stracić. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i wzięłam głęboki wdech. Pachniał tak dobrze, a ten zapach mnie uspokajał, choć dopiero teraz się o tym dowiedziałam, albo porostu wcześniej tego zauważyłam.

Brunet trzymał mnie w tym uścisku z dobre kilka minut, po czym odsunął mnie delikatnie, spojrzał w moje oczy, a następnie złożył pocałunek na moim czole, co bardzo mi się spodobało. 

- Jak się czujesz? - Zapytał troskliwie, uważnie mnie obserwując. 

- Jestem strasznie zmęczona. Chyba muszę się położyć. - W ciągu minuty zrobiłam się okropnie śpiąca, jakby ktoś wyssał ze mnie energie. Byłam tak bardzo zmęczona, że oczy mi się same kleiły. Chyba za dużo emocji, jak na jeden dzień, a ciąża wcale nie pomagała. 

Ifer nic nie powiedział, tylko położył się obok mnie w łóżku i mocno mnie objął. Wtuliłam się w jego tors i zamknęłam ciężkie powieki, ale zanim odpłynełam, zadałam jedno pytanie. 

- To prawda co mówiłeś? - Musiałam wiedzieć i usłyszeć, to jedno zdanie z jego ust. 

- Wszystko co mówiłem było prawdą. - Zapewnił i pocałował mnie w czubek głowy. 

Nigdy wcześniej nie był taki... Czuły. Troskliwy. Był taki jakby naprawdę mu zależało, jakby naprawdę coś do mnie czuł. Nie wiedziałam jeszcze co o tym myśleć, ale kiedy się zdrzemnę i zregeneruje siły, będę mogła się zastanowić. Teraz chciałam tylko zasnąć przytulna do Ifera. Poczuć jego ciepłe ciało obok siebie i zapomnieć o całym wszechświecie.

*********

Ktoś dalej nie lubi naszego kosmity? A może pozytywnie u Was zapunktował ? 😊 



Planeta Wiecznej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz