Miałam cztery lata i uczyłam się pisać.
KOcie
ŻYcie
Babcia napisała „cie" za mnie, bo ja jeszcze nie umiałam.
Dlaczego akurat „kocie"?
Kiedy skończyłam pięć lat, dostałam duży, gruby zeszyt w twardej okładce. Właściwie był to kalendarz, ale tylko na pierwszych kilkunastu stronach, były tam też jakieś reklamy, a resztę stanowiły kartki w linie. Matka przyniosła go z pracy.
Dzięki temu miałam w czym ćwiczyć pisanie liter. Nosiłam go do przedszkola i tam się tym zajmowałam.
Rysowałam też w kalendarzu koty i reklamę karmy dla kotów „Kit Kat". Sama ją wymyśliłam.
Jest taka karma Kitekat. Jak byłam mała, to ją trochę przerobiłam, wyrzuciłam to „e" ze środka. Zmieniłam jeszcze hasło reklamowe: „Twój kot kupowałby Kit Kat" zamiast „Twój kot kupowałby Whiskas".
Wymyśliłam mnóstwo przysmaków pod tą marką: myszy na ostro, kocie chrupki w różnych smakach, batony, czekoladę, mleko dla kotów, ciasto myszowe, porcjowane mysie mięso, myszy w proszku i wiele innych. Rysowałam te produkty w moim kalendarzu.
Kiedyś Marika przyniosła do przedszkola dwa batony „Kit Kat"
Ja nie mogę! One istnieją naprawdę!
Były bardzo dobre. To ja je wymyśliłam! Stwierdziłam, że muszę je sobie kupić.
Poszłam z ojcem do sklepu. Byliśmy w kilku miejscach, ale nigdzie ich nie znalazłam. Później okazało się, że są dostępne tylko za granicą. Pewnie ojciec Mariki przywiózł je z Ameryki.
W wieku pięciu lat obejrzałam z rodzicami film o Supermenie. Też chciałam umieć latać, tak jak on. Jarało mnie to. Chciałam się za niego przebrać. Miałam niebieskie dresy. Rodzice uszyli mi czerwoną pelerynkę z literą S ze złotej wstążki. Mam nawet zdjęcie w tym przebraniu.
Pewnego razu w przedszkolu dostałam od koleżanki naklejkę z kotem z Sailor Moon. Bardzo mi się spodobał.
Magiczny kotek - super!
Przerysowałam kota do mojego kalendarza. Nadzwyczaj dobrze mi to wyszło.
Z elementarza wycinaliśmy sylaby i układaliśmy z nich zdania. To jest kotka Mimi. Ładne imię - pomyślałam. Spodobało mi się.
Mimi Kotek. Mimi K.
Wymyśliłam Super Kotkę. Była niebieska, tak jak Supermen. Miała biały brzuszek, a na nim złoty pasek, na głowie też jakieś złote elementy, trochę podobne do tych z Sailor Moon, ale nieco zmienione.
Super Kotek było więcej. Powstała cały Kocia Drużyna. Była Super Kotka żółta, fioletowa, zielona, czerwona, pomarańczowa, biała, czarna – we wszystkich kolorach.
Kotki są strasznie fajne. Kazałam innym dziewczynkom udawać kotki, a później dawałam im słodycze. Uważałam, że to wspaniała zabawa.
Miałam mnóstwo jedzenia. Chodziłam do przedszkola z plecakiem, jako jedyna z całej grupy. Musiałam nosić w nim kanapki, gofry, soczki w kartoniku, mambę, herbatniki i inne jadalne rzeczy, żeby nie umrzeć z głodu. Zawsze wystarczyło, żeby podzielić się z innymi.
Bardzo chciałam dawać innym coś od siebie. W tamtych czasach słodycze były jedyną rzeczą, którą mogłam dać innym. Oprócz kolekcjonerskich karteczek do segregatora, oczywiście – w owym czasie wszyscy je zbierali, ale moich jakoś nie chcieli. Zresztą oni mieli fajniejsze. Ale to już inna historia.
W ogóle bardzo lubiłam koty. Są strasznie fajne. Rodzice kupowali mi książki o kotach. Strasznie chciałam mieć kota. Dostałam go dopiero w trzeciej klasie szkoły podstawowej.
Kiedy poszłam do podstawówki, nadal chciałam bawić się w kotki. Niestety, ta zabawa została uznana przez innych za głupią i żałosną. Nikt nie chciał się w to bawić. Do tego jeszcze dzieci zaczęły mi dokuczać.
Lubili mnie prowokować. Osoba, która mi dokuczała, była uważana za niewinną i pokrzywdzoną, natomiast ja byłam tym złym, niegrzecznym dzieckiem. Takie podejście wychowawczyni tylko pogłębiało moja niechęć do otoczenia.
Na szczęście chłopcy byli inni niż dziewczynki. Oni zgadzali się na wszystko. Kazałam im tylko zaśpiewać moją piosenkę o Kociej Biesiadzie i już mogli biesiadować. Częstowałam ich za to herbatnikami, mambą i andrutami ze szkolnego sklepiku. Oczywiście były zrobione z myszy, mysich mózgów i mysich kości.
Mmm, Kocia Biesiada
Każdy kotek przy ognisku siada.
Mmm, Kocia Biesiada
Każdy kotek myszkę zjada.
Mmm, Kocia Biesiada
Dobre życie, jedzenie i picie.
Mmm, Kocia Biesiada...
CZYTASZ
12. Po własnych śladach
Non-FictionNastoletnia Marta opowiada o swoim dzieciństwie (3 - 10 lat).