24 października 2001 roku matka złamała nogę. Wpadła do niezabezpieczonego wykopu. Stopa jej się wykręciła w bardzo złą stronę.
Matki długo nie było w domu. To była dla mnie tragedia. Musiałam wraz z ojcem tymczasowo zamieszkać u babci. Tymczasowość przeciągnęła się do końca podstawówki, głównie dlatego, że teraz miałam blisko do szkoły.
Odwiedzałam matkę w szpitalu. Pojechaliśmy autobusem. Podczas jazdy patrzyłam przez okno, liczyłam autobusy, które nas mijały i wpatrywałam się w obracające się koła samochodów, rozmyślając o tym, jaki życie jest beznadziejne.
W kieszeni sukienki nosiłam klocek Lego – maleńką żabkę, z zestawu, który dostałam na imieniny. Trzymałam ją w pudełku od zapałek wypełnionym watą. Pojechałam z nią na szkolną wycieczkę do Węgrowa i okolic, matka przecież nie mogła mi towarzyszyć.
Przez pewien czas nie rozstawałam się z żabką. Na lekcji kładłam ją na ławce, w piórniku. Chłopcy mi ją zabierali i nie chcieli oddać.
CZYTASZ
12. Po własnych śladach
No FicciónNastoletnia Marta opowiada o swoim dzieciństwie (3 - 10 lat).